2012/11/25

Opowiadanie z Lou Part3

Dni mijały nam beztrosko, co prawda chodziłam do szkoły i musiałam się uczyć, a Lou pracował ale każdą wolną chwilę spędzaliśmy razem. Znaliśmy się już ponad pół roku, aż w końcu doczekaliśmy się wakacji. Louis obiecał mi, że wyjedziemy gdzieś na miesiąc. Obojętne mi było gdzie, po prostu chciałam tylko z nim być. Moi rodzice zgodzili się od razu, bo ufali Lou i wiedzieli, że z nim nic mi nie grozi, traktowali go niemal jak syna, a to przez to, że tak często u mnie był. Do ostatniej chwili nie wiedziałam, gdzie Louis mnie zabierze. Nie chciałam, żeby to było zbyt daleko, nie potrzebowałam pięciogwiazdkowego hotelu, bałam się, że pomyśli, że go wykorzystuję. Ale on cały czas upierał się przy swoim. W dniu wyjazdu pożegnałam się z rodzicami i wsiadłam do samochodu Lou. Czułam się, trochę jakbym wyprowadzała się z domu. Pojechaliśmy na lotnisko, zastanawiałam się gdzie polecimy. Szliśmy długim korytarzem do kas. Louis miał zabukowane dwa bilety, kasjerka szybko nas obsłużyła i Louis, chcąc mi zrobić jeszcze większą niespodziankę zasłonił mi oczy, gdy podchodziliśmy do korytarza prowadzącego nas do samolotu. Gdy już lecieliśmy, dostałam sms'a od mamy, że ona wie, gdzie Louis mnie zabiera. Więc, to ja byłam ostatnią osobą która nie wiedziała nic na temat wyjazdu.
- Louis, proszę powiedz mi gdzie mnie zabierasz?
- Jak już mówiłem, zabieram Cię gdzieś blisko.
- Ale, gdy prosiłam Cię, żebyś zabrał mnie gdzieś blisko, chodziło mi o nasz kraj.
- Daj spokój, Paryż Ci się spodoba!
- Wygadałeś się. - Szturchnęłam go w ramię.
- To było specjalnie. - Uśmiechną się i pocałował mnie w czoło. Byłam kiedyś w Paryżu, jak miałam 5 lat z rodzicami. Mało pamiętam, ale wiem, że mi się podobało. Czyli miasto miłości. Oblała mnie fala gorąca, która przyszła razem z pewną myślą. A może, Lou się mi oświadczy? To było by takie romantyczne. Przytuliłam się do niego i po chwili zasnęłam. Podróż nie trwała długo, zaledwie cztery godziny, ale drzemka dobrze mi zrobiła. Na miejscu, Louis wynajął czerwonego range rover'a. W drodze do hotelu, podziwiałam to cudowne miasto. Była noc, więc wszystko cudownie się świeciło. Wieża Eiffla świeciła się na różne kolory, a z jej szczytu rozchodziły się smugi światła. Wszystkie katedry które mijaliśmy, były niesamowite, a balkony w starych kamieniczkach pełne kwiatów. Zatrzymaliśmy się przy jednej z takich kamieniczek.
- Nie chciałaś pięciogwiazdkowego hotelu, więc na miesiąc wynająłem nam dom. - Uśmiechną się Lou i wskazał ręką na najpiękniejszą kamieniczkę, obrośniętą bluszczem. To miało być nasze mieszkanie na następne trzydzieści dni! Wnieśliśmy bagaże i obejrzeliśmy mieszkanie. W naszej sypialni znajdował się taki sam balkon, pełen kwiatów i z małym stolikiem z dwoma krzesłami. Balkon wyglądał cudownie, ale jaki był z niego widok! Wieża Eiffla w pełnej okazałości, i wiele uliczek takich jak tą którą już jechaliśmy. Na dachach budynków balkony. Na jednym z nich zobaczyłam jakąś parę. Uśmiechnęłam się i w tym momencie podszedł do mnie Lou. Złapał mnie w pasie i przycisnął do siebie. Odwróciłam się i go pocałowałam. On był moim największym szczęściem, tak bardzo chciałabym się z nim ożenić. Myśl, że musiałabym bez niego żyć, była taka okropna, czułam, że serce mogłoby mi pęknąć i umarłabym z miłości. Poszliśmy spać. Przez następne dni zwiedzaliśmy Paryż. Założyliśmy wspólną kłódkę na moście miłości, weszliśmy na znak rozpoznawczy Paryża i odwiedziliśmy kilkanaście kawiarenek, które serwowały pyszną kawę i ciastka. Jakiś tydzień przed powrotem, Lou oznajmił mi, że musi mnie na na jeden dzień opuścić z powodu konferencji, na którą przyjedzie również jego ojciec. Nie wiedziałam, czy to prawda czy jakaś przykrywka ale zgodziłam się. W końcu, czemu miałabym być przeciwko? Rano przed konferencją jedząc śniadanie na balkonie, podziwialiśmy cudowne widoki z naszego domku.
- Wiesz? - Popatrzył na mnie z uśmiechem. - Jak wrócę chciałbym zabrać Cię na kolację.
- Codziennie zabierasz mnie gdzieś na kolację. - Zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek. Lou pogłaskał mnie po głowię.
- Ale, to nie będzie zwykła kolacja. Trzymaj. - Włożył mi do ręki plik banknotów i zacisnął moją rękę w pięść i ją pocałował. - Kup sobie coś dzisiaj, gdy ja będę szukał.. yy.. znaczy gdy będę na konferencji. - Uśmiechnął się i wstał. - Kocham Cię tak bardzo. - Pocałował mnie w usta, odwzajemniłam ten delikatny pocałunek.
- Ja też Cię kocham. - Uśmiechnęłam się a Lou wyszedł. Powoli się ubrałam, nigdzie mi się nie spieszyło. Louis miał wrócić koło dziewiętnastej. Wyszłam z domu i poszłam na Pola Elizejskie, tam na pewno coś znajdę. Szłam chodnikiem powoli i oglądałam sklepowe wystawy. W jednym ze sklepów, zauważyłam kogoś łudzącego podobnego do Louisa. Przystanęłam i przyjrzałam się. To był Lou. Wybierał.. PIERŚCIONEK! Pisnęłam z podekscytowania. Czy to ten dzień? Louis mi się oświadczy. Byłam taka szczęśliwa. Przyśpieszyłam, nie chciałam, żeby mnie zobaczył. W Valentino kupiłam cudowną białą sukienkę w kolanko z odkrytymi plecami. Miałam wystarczająco pieniędzy, żeby jeszcze kupić nowe buty i torebkę. Wyrobiłam się ze wszystkim o szesnastej, więc jeszcze skoczyłam do fryzjera. Do domu wróciłam o osiemnastej i zaczęłam się ubierać. Nałożyłam sukienkę, buty, fryzura wyglądała nienagannie. Spojrzałam w lustro i naprawdę podobało mi się to co w nim widziałam. Włosy miałam ułożone w koczka tak by odkryć moje plecy. Obróciłam się i uśmiechnęłam. Teraz pozostało mi czekać. Do dziewiętnastej zostało pięć minut. Wyszłam na balkon i rozejrzałam się wkoło. Na dachu obok, znowu zobaczyłam parę którą widziałam pierwszego dnia. Chciałabym być teraz przy Louis'ie. Sięgnęłam do torebki po telefon, nie było go. Zaczęłam go szukać, na szczęście był w łazience. Było już koło 20. Gdzie podziewał się Lou? Miałam pięć nieodebranych połączeń od niego. Jak mogłam nie słyszeć? Oddzwoniłam, odebrał.
- Cześć Lou, gdzie się podziewasz.
- Dzień dobry. - Odpowiedział nieznany mi głos.
- Em, dzień dobry. Kto mówi?
- Czy to pani Paula?
- Tak. Dlaczego Louis nie odebrał? - Zaczęłam się martwić.
- Ja właśnie w tej sprawię. Mogłaby pani przyjechać pod wieże Eiffla? Nie mam zbyt dobrych wiadomości. - Poczułam, że tracę czucie w nogach, osunęłam się pod ścianie na podłogę.
- Czy coś mu się stało? - Spytałam, czułam, że zaraz się rozpłaczę.
- Proszę jak najszybciej przyjechać. To nie jest rozmowa na telefon. - Ktoś kto odebrał, rozłączył się. Serce waliło mi jak bęben, przed oczyma miałam wszystko zamazane. Podniosłam się i zadzwoniłam po taksówkę. Po chwili byłam na miejscu. Gdy tylko przyjechałam, jakiś chłopak do mnie podszedł.
- Cześć, Paula. Tak?
- A kto pyta?
- Niall, przyjaciel Lou.
- Gdzie on jest?
- Em, no on jest.. - Zadzwonił mu telefon. "Halo", "Tak", "No, jest.", "Okej." - Czeka na Ciebie na wieży. Bez problemu dotarłam na górę windą, o dziwo nie było żadnych kolejek, w ogóle było pusto. Ale nie to się teraz dla mnie liczyło. Louis nie odpowiadał a ten cały Niall wydawał się coś ściemniać. Wyszłam z widny a na ziemi leżały płatki róż układając się w długą linie. Szłam po niej przez chwilę na drugą stronę balkonu widokowego. Przy barierce znajdował się stolik i dwa krzesła, świecę i.. Zaparło mi dech w piersiach. Lou stał przy stole, jedną ręką oparty o niego, drugą trzymał w kieszeni, miał na sobie garnitur w którym wyglądał nieziemsko, włosy lekko zaczesane do tyłu.
- Wiesz, jak się o Ciebie martwiłam!?
- Przepraszam, ale musiałem szybko coś wymyślić, bo nie wyrobiłbym się z tym wszystkim na czas. Przepraszam. - Podszedł do mnie i mnie pocałował. - Wybaczysz?
- Oczywiście, że tak. - Uśmiechnęłam się i jeszcze raz go pocałowałam.
- Wyglądasz ślicznie. - Lou przeleciał mnie wzrokiem i uśmiechną się. Zaprowadził mnie do stolika i przysunął krzesło. Spędziliśmy miły wieczór na rozmowie. Około północy Lou na chwilę mnie przeprosił. Zaraz wrócił z ogromnym bukietem róż. Nagle cała wieża rozbłysła na biało, w tle grała cicho muzyka. Louis uklęknął a ja czułam, że zaraz zemdleję.
- Paulo, zechciałbyś zostać moją żoną? - Louis wyjął małe pudełeczko z kieszeni w której wcześniej trzymał rękę. Zawartość pudełka powalała na kolana ale nie to było teraz najważniejsze.
- Tak, Lou! Tak! - Krzyknęłam i wpadłam mu w ramiona, aż się przewrócił. Pocałował mnie i podnieśliśmy się z podłogi.
- Zatańczysz? - Mrugnął Lou.
- Oczywiście. - Uśmiechnęłam się i zaczęliśmy tańczyć wtuleni w siebie na szczycie wieży miasta miłości.

2012/11/19

Opowiadanie z Niallem Part 8

Wybiegłam z domu i zatrzymałam się dopiero po chwili, zmęczyłam się i cała przemokłam bo zaczął padać deszcz. W sumie to nie wiedziałam, gdzie biec. Pomyślałam sobie, że Niall też raczej nie ma konkretnego miejsca, gdzie mógłby uciec, ale co on lubi najbardziej? Jedzenie. Dziwna myśl mi przyszła do głowy ale wydawało mi się, że to chyba to miejsce. Nando's. Weszłam do środka gdzie był tłum ludzi. Większość z nich była tak samo mokra jak ja i po prostu przyszli tu się schować przed deszczem. W kącie zobaczyłam Nialla. Jadł burgera. Przyglądałam mu się chwilę, był zły a jednocześnie smutny a mimo to, gdy podchodziła do niego jakaś fanka uśmiechał się rozdawał autografy i robił sobie z nimi zdjęcia. Nawet w tak trudnej dla niego sytuacji potrafi dbać o swoich fanów. Jaki on kochany. Podeszłam do niego.
- Cześć, Niall mogę sobie zrobić z tobą zdjęcie? - Zapytałam, lekko zmieniając głos.
- No pewnie. - Wstał, spojrzał na mnie i od razu zniknął mu uśmiech z twarzy. - Czego ode mnie chcesz?
- Niall, chciałabym ci to wszystko wytłumaczyć.
- Nie musisz mi nic tłumaczyć. Mogłabyś sobie stąd pójść? - Spojrzał na mnie ze wściekłą miną ale w jego oczach widziałam ból i smutek. Nie odpowiedziałam mu. - Jeśli nie wyjdziesz, to ja wyjdę. - Zjadł ostatniego frytka i ruszył ku wyjściu.
- Niall, poczekaj. - Złapałam go za ramię. - Nie chcę robić scen przy tych wszystkich ludziach ale na prawdę musisz mnie posłuchać, to nie jest tak jak myślisz.
- Czy nie słyszałaś co mówię? Nie potrzebuję żadnych wyjaśnień, nowych wiadomości czy czegokolwiek innego. Nie chcę cię znać i prosiłbym cię, żebyś zabrała ode mnie swoje rzeczy, okej? - Pierwszy raz odkąd tu przyszłam, spojrzał mi w oczy. Nie wytrzymałam i zaczęłam płakać. Niall spojrzał na mnie i wyszedł. Widziałam, że wielu ludzi przyglądało się mi w tej chwili, ale co ja mogłam zrobić? Wyszłam na zewnątrz deszcz przestał padać, a na niebie widać było księżyc niestety Nialla nigdzie nie było. Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Przeszłam kilka alejek i usiadłam na ławce. Spojrzałam jeszcze raz w niebo. Spadająca gwiazda. Uśmiechnęłam się do siebie, zamknęłam oczy i pomyślałam życzenie. Chcę, żeby Niall mi wybaczył i bym mogła z nim być już na zawszę. Kocham go.
Gdy otworzyłam oczy było ranek. Zrobiło mi się głupio bo zdałam sobie sprawę, że spędziłam noc na ławce niczym jakiś przybłęda. Rozejrzałam się wkoło okolica wydawała mi się być znajoma. Wieczorem chodząc różnymi uliczkami doszłam do miejsca gdzie poznałam Nialla. Zrobiło mi się smutno. Podkuliłam nogi i objęłam się rękami, głowę schowałam w kolana. Słyszałam ludzkie kroki, na chodniku robiło się coraz tłoczniej ale nikt nie zwracał na mnie uwagi. Czułam się trochę jak dziewczynka z zapałkami na którą nikt nie zwracał uwagi. Usłyszałam, że ktoś przystanął koło mnie i powoli usiadł na ławce. Bałam się, że to ktoś znajomy, więc nie chciałam spojrzeć w jego stronę. Czas mijał a tajemnicza osoba wciąż siedziała na ławce. Zastanawiałam się jak wstać, by nie ten ktoś nie zobaczył mojej twarzy. Szybko odwróciłam się i poszłam w stronę metra, drogą którą kiedyś szłam z Niallem.
- Poczekaj na mnie. - Usłyszałam za sobą znajomy głos. Odwróciłam się, to był Niall. Wolałam nie wiedzieć jak wyglądam, miałam brudne ubranie, cała byłam rozmazana a każdy włos na mojej głowię sterczał w innym kierunku. Niall na mój widok uśmiechnął się. - Ładnie dziś wyglądasz. Znamy się może?
- To zależy, czy chcesz mnie znać? - Był wyjątkowo wesoły, tak jakby nie było wczoraj. Uśmiechną się i podszedł bliżej. Stałam bez ruchu w oczekiwaniu na to co zrobi. Przytulił się do mnie.
- Zayn wytłumaczył mi wszystko, gdy wróciłem do domu, szukam cię już tak długo. Nie sądziłem, że tu będziesz. Przepraszam za moje zachowanie.
- Niall ale to ja powinnam cię przepraszać. To ja cię zdradziłam, to moja wina. - Głos mi drżał, zaczęłam płakać.
- Beksa z ciebie wiesz. - Zaśmiał się Niall, i podał mi chusteczki.
- Niall, przepraszam. Naprawdę już nie jesteś na mnie zły?
- Jak można być złym na kogoś kogo się kocha i bez którego nie da się żyć? - Uśmiechną się do mnie.
- Kochasz mnie? - Łza pociekła mi po policzku, Niall starł ją palcem i pocałował mnie w usta, delikatnie tak jakby nie chciał mnie zranić.
- Oczywiście, że cię kocham, nawet bardziej niż ostatnim razem gdy ci to mówiłem.
- Ja też cię kocham. Kocham cię tak bardzo, że bardziej się już nie da. - Tym razem ja go pocałowałam. Niall odwzajemnił mój pocałunek i zaśmiał się cicho.
- Wiesz, Zayn to naprawdę dobry przyjaciel. Nie dziwię się, że go kochasz. - Spojrzał na mnie, zrobiło mi się głupio.
- Ale on jest..- Niall dokończył za mnie zdanie.
- Tak wiem, jak brat. Dla mnie też jest jak brat i też go kocham, tak jak resztę chłopaków. Choć. - Wziął mnie za rękę.
- Idziemy do twojego domu? - Wtuliłam się w jego ramię.
- Nie, idziemy do naszego domu. - Pocałował mnie w czoło i ruszyliśmy do metra tak jakby wszystko co złe nigdy nie miało miejsca.

2012/11/15

Opowiadanie z Niallem Part7

W moim mieszkaniu nie było, żadnych rzeczy więc siadłam w kącie w miejscu gdzie kiedyś stało łóżko. Było mi źle, bardzo. Czułam się okropnie, dlaczego okłamałam Nialla w pierwszy dzień naszego związku a w dodatku zdradziłam go, z kim? Z jego najlepszym przyjacielem. Starałam się przez chwile o niczym nie myśleć ale nie umiałam, jak na złość, gdy tylko zamknęłam oczy widziałam płaczącego Nialla i to z mojego powodu. Wyjęłam telefon i zobaczyłam, że mam kilkanaście nieodebranych wiadomości od Zayna. Muszę mu powiedzieć, że jestem z Niallem i bardzo go przepraszam za to, że pozwoliłam mu się pocałować. Nie byłam w stanie do niego zadzwonić więc tylko napisałam sms do Zayna: Jestem w moim domu na Long Street 51a, proszę przyjdź tutaj, musimy porozmawiać. Długo nie musiałam czekać, bo po zaledwie kilku minutach ktoś zadzwonił do drzwi, ku mojemu zdziwieniu był to Niall.
- Hej, co ty tu robisz? - Spytałam blondynka.
- Siema, Zayn powiedział, że byliście na spacerze i nagle coś ci się jakby przypomniało i uciekłaś, pomyślałem, że mogę cie tutaj znaleść. Co się stało? - Nie wiedziałam jak mu to wszystko powiedzieć. Przełknęłam ślinę i poprosiłam go, żeby usiadł ze mną przy ścianie.
- Niall, jest mi strasznie głupio, boję się tego co o mnie pomyślisz i że będziesz mógł już nie chcieć mnie znać. Zrozumiem to i jeśli każesz mi się wynieść z twojego domu to jutro mnie już nie będzie.
- Kate, na pewno nie zrobiłaś niczego co mogło by mnie do tego skłonić. - Uśmiechną się i mnie przytulił, rozpłakałam się bo bałam się, że moje słowa staną się prawdą.
- Zdradziłam cię.
- Co? Przecież dopiero jeden dzień jesteśmy razem, twoi poprzedni chłopcy mnie nie obchodzą. - Nie przestawał mnie przytulać.
- Ja, znaczy nie ja, Zayn mnie dzisiaj pocałował na tym spacerze, nie dał mi dokończyć zdania bo chciałam mu powiedzieć, że jestem z tobą ale gdy on mnie pocałował to ja nie wiedziałam co zrobić, potem uciekłam. - Ktoś znowu zadzwonił, Zayn. Niall puścił mnie w jednej chwili i zaczął krzyczeć.
- Oby to nie był Zayn, bo obiecuję, że coś mu zrobię!
- Niall, proszę uspokój się, to tak samo moja wina jak jego.
- Tak, naprawdę? Tylko dlaczego to się dzieje już któryś raz? Mam dość! - Ktoś zaczął pukać.
- Kate, to ja Zayn, wiem, że tam jesteś. - Niall szarpnął klamkę i bez słowa uderzył Zayna w twarz, chłopak zachwiał się.
- O co ci chodzi? Niall, człowieku weź się ogarnij. - Powiedział wzburzony Zayn i wszedł do środka. - Kate, o co chodzi?
- Zayn, bo ja..
- Przepraszam, że ci przerwę Kate, ale posłuchaj Zayn, Kate to moja dziewczyna i ty nie masz prawa jej całować! - Mina Zayna wskazywała na to, że nie wie co się wokół niego dzieje.
- Co? Jak to jeszcze dwa dni temu nie była? A dzisiaj, przecież powiedziałaś mi, że mnie kochasz? - Jego głos był wzburzony.
- Nie, Zayn ja. - Niall mi przerwał.
- Co? Jak to? Ale mówiłaś, że.. Wiesz co miałaś rację nie chcę cię już znać, koniec z nami! - Krzyknął przez łzy, głos mu zaczął drżeć. - Tak w ogóle, to był jakiś początek? - Wybiegł z domu. Zayn stał i patrzył się na mnie.
- Zayn, ja ci nie powiedziałam, że cię kocham, chciałam ci powiedzieć, że kocham Nialla i z nim jestem, ale nie zdążyłam bo mnie pocałowałeś.
- Ale, odwzajemniłaś mój pocałunek. - Zayn posmutniał.
- Tak wiem, kocham cię ale nie tak jak Nialla. Zrozum to, przepraszam. Naprawdę. - Rozpłakałam się. Zayn poszedł i przytulił mnie. Wtuliłam się w jego ramiona.
- Rozumiem. - Pocałował mnie w czoło. - Mam kilka sióstr, znam te babskie zawiłości. Przepraszam cię nie powinienem w ogóle do ciebie zarywać, widziałem jak Niall na ciebie patrzy. - Spojrzeliśmy na siebie. Zayn uśmiechną się do mnie i starł mi łzę z policzka.
- Kocham cię Zayn wiesz? - Uśmiechnęłam się i go przytuliłam. - Kocham cię ale jak brata. Z bratem można się kochać, ale nie całować.
- Wiem, kochanie. No to biegnij do Nialla, jeszcze nie wszystko stracone. - Ścisną mnie jeszcze raz a ja wybiegłam na zewnątrz i zaczęłam szukać blondynka.

2012/11/13

Opowiadanie z Niallem Part6

W nocy nie mogłam trudno mi było zasnąć, więc wyszłam na chwilę do kuchni napić się czegoś. Przy stole siedział Niall i jadł lody.
- Cześć blondasku, stało się coś?
- Nic. - Burknął i jadł dalej, w ogóle na mnie nie spojrzał.
- Niall, jak mówisz nic to dobrze wiem, że coś. Przecież, wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko, może za długo się nie znamy, ale jesteś najlepszym przyjacielem jakiego kiedykolwiek miałam. - Usiadłam koło niego i starałam się by spojrzał na mnie, kiedy nasze oczy w końcu się spotkały zobaczyłam, że Niall płaczę. Serce mi pękło. 
- I w tym właśnie jest problem. - Powiedział Niall i spuścił wzrok w miskę lodów. Zaskoczyła mnie jego odpowiedź, był zły, że nazwałam go przyjacielem? Ah, no tak.
- Nie chcesz być moim przyjacielem? 
- Nie, ja chcę być dla ciebie kimś więcej, ale jak dzisiaj usłyszałem, że Zayn po ciebie przyjechać i chcę cię gdzieś zabrać to. - Niallowi pociekła łza po policzku, ja też zaczęłam płakać.
- Niall, ale nie musisz się niczego martwić, Zayn to tylko mój kolega, nic więcej. - Chłopak spojrzał na mnie, a ja go przytuliłam.
- Ja na prawdę chcę być dla ciebie kimś więcej. - Szepnął mi do ucha Niall. - Kocham cię. - Jeszcze raz spojrzał mi w oczy i stało się, w końcu się pocałowaliśmy, tak długo na to czekałam.
- Ja też cię kocham. - Uśmiechnęłam się i zaczęłam płakać, Niall jeszcze raz mnie pocałował.
Rano obudziłam się w łóżku obok Nialla. Uśmiechnęłam się do siebie i wskoczyłam mu na plecy. Niall się obudził i zaczął się śmiać. 
- Dzień dobry kochanie! - Szepnęłam mu do ucha.
- Witaj kochanie. - Niall odwrócił się i zrzucił mnie na bok. - Kocham cię. - Powiedział i mnie pocałował. Ten dzień nie mógł się lepiej zacząć. Chwilę pogadałam z Niallem i ruszyłam w stronę kuchni. W salonie na kanapie siedział Zayn i oglądał coś w telewizji.
- Hejka. - Powiedział. 
- Cześć Zayn. - Wzięłam sobie batona i usiadłam obok niego. Zaczęłam oglądać jakąś bajkę w telewizji, którą on oglądał. Niespodziewanie Zayn nachylił się do mnie i pocałował mnie w policzek. Kurcze, prawie całkowicie zapomniałam, że byłam z nim wczoraj na "randce" ile się zmieniło przez jedną noc. Byłam z Niallem i kochałam go a Zayna lubiłam nic więcej. 
- Zayn, przestań. - Jego mina wskazywała na to, że jest zaskoczony.
- Ale dlaczego? Przecież wczoraj sama mnie pocałowałaś i przytulaliśmy się. Powiedziałaś, że możesz się we mnie zakochać. 
- Wiesz przecież, kobiety są zmienne. - Starałam obrócić się to wszystko w żart, nie chciałam mówić mu o mnie i Niallu, bałam się jego reakcji.
- Bardzo śmieszne, to kiedy znowu gdzieś wyjdziemy? Dzisiaj? - Pomyślałam, że mogę powiedzieć Niallowi, że idę z koleżankami na kawę, małe kłamstewko nie zaszkodzi naszemu związkowi, a dzięki temu każdy będzie szczęśliwy, więc zgodziłam się na propozycje Zayna a Niallowi powiedziałam tak jak pomyślałam.
Zaynem miło spędziłam czas na długim spacerze po Londynie. Starałam się nie prowokować chłopaka do próby pocałowania mnie bądź pocałunku. Bałam się tego. Usiedliśmy na ławce w parku i rozmawialiśmy jak zwykle. Zayn złapał mnie za rękę.
- Matko, twoja ręka jest zimna jak lód. Pokaż drugą. - Nie chciałam mu jej dać, ale złapał mnie i zaczął je rozmasowywać, od razu zrobiły się ciepłe. Zayn popatrzył na mnie i mnie przytulił, nie opierałam się temu bo było mi na prawdę zimno, a przecież to tylko nie winny uścisk. 
- Ty, znasz moje uczucia co do siebie. Ale ja nie wiem co ty o mnie myślisz, raz mówisz może, raz nie, raz tak, o co ci chodzi?
- Nigdy nie powiedziałam tak. - Poprawiłam go.
- Oj tam, ale powiedz mi, proszę chce wiedzieć na czym stoję. - Puścił mnie i spojrzał mi prosto w oczy. Postanowiłam, że muszę mu powiedzieć o moim wielkim uczuciu do Nialla. 
- Zayn, bo ja.. Ja nie wiem jak ci to powiedzieć. Chciałam ci powiedzieć już rano ale bałam się. - Zayn spojrzał na mnie, uśmiechną się i mnie pocałował, źle mnie zrozumiał ale jego pocałunek był taki doskonały, że nie mogłam mu się oprzeć, zaczęłam go całować równie mocno jak on mnie. Czułam euforię, że mogę z nim być teraz i tu. Zayn złapał mnie za nogi i posadził na swoich kolanach, było nam się łatwiej całować. Dotknęłam jego rozpalonej twarzy moimi znowu zimnymi dłońmi i starałam się lekko przysuwać go do siebie. Chciałam być jak najbliżej. Niall tak świetnie całuje. Boże, Niall, to nie Niall to Zayn. Szybko przestałam go całować i wstałam. Odeszłam dwa kroki do tyłu i popatrzyłam na Zayna, który był całkowicie zdezorientowany. 
- Co się stało? - Zapytał. Nie umiałam mu odpowiedzieć, zaczęłam płakać i pobiegłam w stronę domu, mojego domu, nie mieszkania Nialla.

Opowiadanie z Niallem Part5

Gdy Zayn wyszedł, leżałam w łóżku jeszcze przez chwilę, ta noc była dziwna. Kocham Nialla i jestem tego pewna ale nagle przez ten mały gest ze strony Zayna. Ja, zaczynam coś do niego czuć. Zawsze mi się podobał, zresztą jak każdy z chłopców ale teraz poczułam coś więcej niż tylko fakt, że mi się podoba. Na dziewiątą miałam pierwsze zajęcia więc musiałam zacząć się zbierać. Szybko się ubrałam i poszłam do kuchni coś zjeść, po drodze wpadłam na Nialla.
- Witaj mój kwiatuszku. - Przytulił mnie Niall, od razu zapomniałam o dzisiejszej nocy. 
- Cześć Niall. - Odwzajemniłam jego uścisk. 
- To co? Zaraz zawiozę cię na zajęcia, o której dzisiaj kończysz? - Mówił to i cały czas trzymał mnie w objęciach, mi to zupełnie nie przeszkadzało.
- O piętnastej. - Uśmiechnęłam się i odwróciłam w stronę kuchni. Niall złapał mnie za rękę i szedł za mną. Przy blacie siedział Louis i Harry, rozmawiali ze sobą i co chwila zerkali na Liama, który spał na kanapie. 
- O co chodzi Larry? - Zaśmiał się Niall.
- Chcemy zrobić kawał Liamowi i oblać go wodą, Harry będzie nagrywał. - Powiedział szeptem Lou. Niall zaczął się śmiać a chłopcy zaczęli robić to co zaplanowali. Ile było przy tym śmiechu, każdy z nich uśmiechał się od ucha do ucha. Niall śmiał się najgłośniej chociaż tylko się przyglądał jak Lou wylewa kubek wody na nic nieświadomego Liama. Spojrzałam na zegarek, za dziesięć dziewiąta.
- Niall zaraz się spóźnię. Chodźmy. 
- Moment. - Niall nie mógł się opanować, cały czas się śmiał, jaki on był uroczy. Wtedy do pokoju wszedł Zayn, a raczej od dłuższego czasu stał na progu i oparty o ścianę przyglądał się całej sytuacji.
- Może ja cię zawiozę? - Zaproponował. 
- Emm.. - Popatrzyłam na Nialla, kiwnął głową. - Okej.
W drodze nic nie rozmawialiśmy, jedynie co jakiś czas spoglądałam na Zayna który uważnie patrzył na drogę, gdy zajechaliśmy na miejsce pierwszy się odezwał.
- Przepraszam. 
- Zayn, nie musisz mnie kolejny raz przepraszać ja już prawie nie pamiętam. - Uśmiechnęłam się i popatrzyłam na niego, odwzajemnił mój uśmiech.
- Ale ja nie za to przepraszam, przepraszam cię za to, że pocałowałem cię w policzek. Nie masz mi tego za złe?
- Zayn, no co ty. Oczywiście, że nie. - Rozbawiło mnie to, bał się, że jestem na niego zła za pocałunek w policzek, jaki on kochany.
- To znaczy, że mogę to zrobić jeszcze raz? - Zaskoczył mnie tym pytaniem ale ja postanowiłam zamienić to w żart.
- Tego nie powiedziałam, muszę już iść. - Spojrzałam za zegarek było pięć po dziewiątej. - I tak już jestem spóźniona. Zayn nic nie mówił, wyszłam z samochodu i pobiegłam w stronę budynku w oddali usłyszałam krzyk chłopaka.
- Przyjadę po ciebie i jedziemy na randkę. - Odwróciłam się, Zayn właśnie odjeżdżał, nic nie powiedziałam tylko się uśmiechnęłam. Na zajęciach zastanawiałam się czy to jest fair w stosunku do Nialla, bo czasem czuje się jakbym z nim była, chociaż dobrze wiem, że nie jesteśmy razem. Niall uważa mnie za przyjaciółkę, a jeśli chciałby bym była dla niego kimś więcej, już by mi to powiedział. Czasem mnie przytula i trzyma za rękę ale nic więcej. Zresztą powiedział by Zaynowi, że mu się podobam. O trzeciej czekałam na Zayna na parkingu, widziałam jak kilka dziewczyn gapi się na mnie i coś mówi do siebie. Starałam się nie zwracać na to uwagi. Po chwili chłopak przyjechał. Wsiadłam do samochodu a Zayn, zamiast ruszyć nachylił się i pocałował mnie w policzek.
- Teraz, nie będę cię przepraszać. - Zaśmiałam się i też go cmoknęłam. Pojechaliśmy do jakieś restauracji na przedmieściach Londynu. Z zewnątrz bardzo niepozorny lokal w środku okazał się cudowny, a jakie miał dobre jedzenie. Pycha. Rozmawiałam z Zaynem o wszystkim co przyszło mi i jemu na myśli. Dużo się śmiałam, a uśmiech nie schodził mi z twarzy.
- Myślisz, że jakbyśmy spotkali się tak jeszcze kilka razy, dużo rozmawiali i ogólnie spędzali czas ze sobą, to bylibyśmy razem? - Zayn był bardzo poważny wypowiadając te słowa.
- Zayn, ja nie wiem jeszcze nic o moich uczuciach co do ciebie.
- No ale dobrze się ze mną bawisz?
- Tak, w twoim towarzystwie czuję się naprawdę świetnie, ale jeszcze cie nie kocham. - Popatrzyłam na niego i ugryzłam się w język, po co ja powiedziałam, że jeszcze go nie kocham, jakie to idiotyczne. Zayn zmarszczył brwi, zapadła kilku sekundowa cisza która dla mnie trwała wieki.
- Skoro mówisz, że jeszcze mnie nie kochasz to znaczy, że jest szansa, że kiedyś mnie pokochasz? - Uśmiechną się i spojrzał mi prosto w oczy, nie umiałam się nie uśmiechnąć. Zayn miał cudowne oczy, były tak ciemne, że nie umiałam oddzielić poszczególnych fragmentów.
- Nie mówię tak.
- Ale nie mówisz, też nie. - Uśmiechną się i wstał. Podał mi rękę. - Idziemy na London Eye? Mówiłaś, że jeszcze tam nie byłaś, pora to zmienić.
- Miło, że zapamiętałeś. - Ujęłam jego dłoń i wyszliśmy z lokalu pod rękę. W czasie drogi Zayn śpiewał wszystkie piosenki które leciały w radio, a ja zaczęłam myśleć o Niallu. Czy na pewno dobrze robię? Jestem pewna tego, że kocham blondaska ale co z Zaynem. Gdy dotarliśmy na miejsce była już ósma. Było zimno, stojąc w kolejce Zayn mnie przytulił. Było mi tak dobrze w jego objęciach lecz to nie to samo uczucie gdy przytulałam się z Niallem. Jak ja mogę go tak wykorzystywać, byłam okropna ale czułam jak powoli się zakochuję. Wjeżdżając na diabelski młyn cały czas byłam w objęciach Zayna. Chłopak tulił mnie coraz mocniej, a ja coraz mniej byłam pewna moich uczuć co do niego i Nialla. 

2012/11/11

Opowiadanie z Niallem Part4

Gdy się obudziłam, Niall nie było. Promienie słońca, wpadające przez okno raziły mnie w oczy. Przeciągnęłam się i powoli wstałam z łóżka. Nałożyłam szlafrok bo było mi chłodno, spojrzałam w lusterko i uśmiechnęłam się do siebie, miałam dziwne przeczucie, że dzisiejszy dzień będzie wyjątkowo udany. Do apartamentu mili wprowadzić się pozostali chłopcy z One Direction. Czułam się, że spełniają się moje marzenia, ale jedno, to najważniejsze cały czas było pod znakiem zapytania. Tak bardzo chciałam wiedzieć co Niall o mnie myśli. Tak trudno jest wyczuć chłopaka, a podobno to dziewczyny trudno zrozumieć. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Gorąca woda mnie uspokajała a poza tym chciałam dobrze wyglądać przed przyjściem chłopaków, mieli się zjawić o pierwszej. Pod prysznicem zawsze traciłam poczucie czasu, mogłabym stać pod strumieniami wody godzinami. Gdy ja rozkoszowałam się gorącymi strumieniami wody łaskoczącymi mnie po plecach usłyszałam dzwonek do drzwi i głośne rozmowy. Chłopcy już przyszli. Szybko wyłączyłam wodę i wyszłam z kabiny, tylko moja noga stanęła na dywaniku ktoś otworzył drzwi. Szybko się odwróciłam i sięgnęłam po ręcznik.
- Ojej, przepraszam, zapomniałem, że Niall ma lokatorkę. - To był Zayn. - Już wychodzę, nic nie widziałem, to zostanie między nami, przepraszam. - Drzwi się zamknęły, a ja stałam odrętwiała. Czy właśnie przed chwilą Zayn Mailk widział mnie nagą w łazience. Przełknęłam ślinę. Co za upokorzenie. Szybko się wysuszyłam, ubrałam szlafrok i poszłam do mojego pokoju, żeby się ubrać. Ktoś pukał.
- Cześć. - To był Niall. - Mogę wejść.
- Tak, proszę. - Byłam już ubrana, miałam na sobie dżinsy i koronkową lekko prześwitującą bluzkę. Niall na mój widok, a przynajmniej tak mi się zdawało, uśmiechną się i usiadł na łóżku.
- Chłopcy już są, siedzą w salonie i chcą cię poznać.
- Tak wiem, słyszałam dzwonek. - Nie chciałam mu mówić o incydencie w łazience bo zdawałam sobie sprawę, że obleję się rumieńcem.
- No to zapraszam cię do salonu. - Wstał i wziął mnie za rękę. Czy to coś znaczyło? Tyle pytań bez odpowiedzi. Na kanapie siedział Zayn, Louis i Liam, Harry siedział przy blacie i czytał jakąś książkę.
- Cześć. Jestem Kate. - Uśmiechnęłam się do chłopców, przywitałam się z każdym po kolei na końcu z Zaynem. Był zawstydzony i bał mi się spojrzeć w oczy, ale grzecznie podał mi rękę.
- Hej, jeszcze raz przepraszam.
- No, niech to zostanie między nami.- Zaśmiałam się a Zayn spojrzał na mnie i się uśmiechną. Usiedliśmy wszyscy w salonie i zaczęliśmy rozmawiać, chłopcy zadawali mi mnóstwo pytań, trochę żartowaliśmy. Ja mimo, że siedziałam w jednym pokoju z One Direction nie umiałam się tym cieszyć. Co prawda, byłam uśmiechnięta i cały czas odpowiadałam na pytania to jedna rzecz nie dawała mi spokoju. Niall. Siedział teraz obok mnie, obejmował mnie w pasie, wyglądaliśmy jakbyśmy byli parą, ale tak nie było. Wydawało mi się, że Niall traktuję mnie jak przyjaciółkę, którą na pewno stałam się przez ten tydzień. Długie wspólne rozmowy u wygłupy sprawiły, że wiedzieliśmy o sobie wszystko, mieliśmy takie same zdanie na wszystkie sprawy już podczas pierwszej rozmowy w drodze do metra, teraz okazało się, że mamy ze sobą jeszcze więcej wspólnego niż mi się wydawało. Ktoś by powiedział, bratnie dusze, ale Niall postrzegał mnie jako przyjaciółkę, tak mi się zdawało, no właśnie wiele rzeczy mi się zdawało i wydawało ale co było prawdziwe, nie wiem? Tego wieczoru zauważyłam jeszcze jedną rzecz chociaż nie była ona dla mnie taka istotna, Zayn cały czas mi się przyglądał, chyba dlatego, że miał poczucie winy za to, że wszedł mi do łazienki. Koło pierwszej w nocy, wszyscy rozeszliśmy się do swoich pokoi. Nie mogłam spać więc siedziałam w łóżku i oglądałam jakiś melodramat na internecie. Ktoś zapukał. To pewnie Niall. Moje serce przyśpieszyło raptownie.
- Proszę.
- Cześć, mogę wejść? - To był Zayn.
- Tak, proszę. Stało się coś?
- Nie, tylko tak przyszedłem, to mogę? - Stał w drzwiach i patrzył się na mnie świdrując mnie wzrokiem.
- No pewnie, siadaj. - Pokazałam mu ręką, żeby usiadł na łóżku. Podszedł i siadł koło mnie, był w samych bokserkach. Nie mogłam oderwać wzroku od jego umięśnionego brzucha. Zayn spojrzał na ekran laptopa.
- Mogę pooglądać z tobą? - Kiwnęłam głową, Zayn wszedł pod kołdrę i oparł się o wezgłowie łóżka. FIlmy był o parze kochanków, którym niepisane było być razem, historia niczym Romeo i Julia. Nie doczekałam się końcówki filmu bo zasnęłam, film strasznie mnie nudził. Rano gdy się obudziłam, poczułam, że kogoś przytulam, nie chciałam otwierać oczu. Na początku pomyślałam, że to Niall, ale potem przypomniałam sobie, że oglądałam z Zaynem film. Powoli otworzyłam oczy i spojrzałam na Zayna, nie spał ale mi się przyglądał.
- Cześć, nie chciałem cię budzić bo tak słodko spałaś, więc pomyślałem, że poczekam, aż się obudzisz. - Uśmiechną się a ja się podniosłam i usiadłam na łóżku. Nic mu nie odpowiedziałam, tylko się uśmiechnęłam. W środku czułam się tak jakbym właśnie zdradziła Nialla. Przeciągnęłam się.
- Która godzina? - Zapytałam.
- Siódma. - Odparł Zayn.
- Długo już nie śpisz?
- Tak od piątek?
- Było mnie obudzić. - Uśmiechnęłam się.
- Wyglądałaś tak niewinnie jak spałaś, nie miałem serca cię budzić. - Uśmiechną się i wstał. - No idę do siebie, jak chłopaki zobaczą, że spałem w twoim pokoju, zaraz sobie coś pomyślą w szczególności Niall.
- Spojrzał na mnie, zrobiłam obojętną minę. - Jesteś z Niallem? W sensie, że jesteście parą? - Zaskoczyło mnie to pytanie, co miałam odpowiedzieć?
- Nie, o znaczy.. No nie, nie jesteśmy.
- Serio? A ja myślałem.. No nie ważne, to miłego dnia.- Nachylił się i pocałował mnie w policzek, zarumieniłam się a Zayn wyszedł z pokoju. Czy to coś może znaczyć?

2012/11/08

Opowiadanie z Niallem Part3

Spakowałam się jak najszybciej, przed wyjściem Niall kazał mi się zachowywać normalnie. Otworzyłam drzwi. Ludzie zabrani pod domem, zaczęli zadawać  masę pytań, ja się tylko uśmiechałam i szłam w stonę samochodu stojącego na podjeździe. Usiadłam z przodu, torbę miałam na kolanach. Niall powoli wyjechał i po chwili byliśmy już w jego mieszkaniu. Zajechaliśmy na podziemny parking, potem wsiedliśmy w windę która zawiozła nas na ostatnie piętro. Dom blondaska był ogromny.
- No rozgość się, teraz to i twój dom. Wybierz sobie sypialnię którą chcesz, są w tamtym korytarzu. - Pokazał mi ręką, korytarz był strasznie długi, naliczyłam łącznie osiem drzwi.
- To wszystko to sypialnie?
- Nie, są trzy łazienki, pokój na końcu jest mój. Pozwolisz, że pójdę wziąć prysznic.
- Ok. - Niall odszedł, a ja po kolei zaczęłam zaglądać do drzwi. Najbardziej spodobała mi się sypialnia z widokiem na Tower Bridge. Sypialnia miała ogromną szafę, śliczną wyglądającą na bardzo starą komodę nad którym stała urocza pozytywka i równie imponującej wielkości łóżko z kremową pościelą. Ściany były obklejone tapetą. Pokój był uroczy. Rozpakowałam się do szafy, ubrania które ze sobą zabrałam zajęły mniej niż jedną trzecią miejsca.
- Puk. Puk. Mogę wejść? - To był Niall.
- Proszę, co tam? - Odwróciłam się i zrobiło mi się słabo, myślałam, że zemdleję. Przede mną stał Niall w samym ręczniku, miał mokre włosy, na twarz spadały mu kropelki wody. Jego brzuch był imponujący, idealnie wyrzeźbiony. Zaczęłam się na niego gapić, ale szybko przestałam, żeby tego nie zauważył. Udało mi się.
- Pomyślałem sobie, że pewnie masz mało rzeczy. Więc zapraszam cię na małe zakupy, oczywiście najpierw się wysuszę i ubiorę. Zgoda?
- Niall i tak już wiele dla mnie zrobiłeś, nie chcę się narzucać.
- Ależ ty się nie narzucasz! Daj spokój, za 10 minut będę gotowy. Jak jesteś głodna w lodówce na pewno znajdziesz coś co przypadnie ci do gustu.
- Dziękuję, ale wiesz, że naprawdę nie musisz tego robić.
- Nie dyskutuj. - Zaburczało mi w brzuchu, Niall zaczął się śmiać. - No już idź po coś do jedzenia. - Wyszedł ale słyszałam, że cały czas chichoczę. Poszłam do kuchni i od razu otworzyłam lodówkę. Tyle jedzenia, że spokojnie można by nakarmić pięcioosobową rodzinę! Sięgnęłam po kurczaka i podgrzałam go w mikrofali. Usiadłam przy blacie i zaczęłam jeść. Czegoś tak dobrego nigdy nie miałam w ustach.
- Widzę, że posmakował ci kurczak Al'a Harry.
- Al'a Harry?
- Harry wymyślił sposób na panierkę, to urodzony kucharz, dlatego często tu zagląda. Poza tym twierdzi, że mam fają kuchnie. No za tydzień, tutaj zamieszkają. Powinien się przyzwyczajać. - Nic nie odpowiedziałam, bo przeżuwałam kawałek mięsa w buzi. - Skończysz i jedziemy. - Uśmiechną się Niall i oparł na blat z drugiej strony. Zaczął skubać kurczaka razem ze mną. Po chwili po przepysznym daniu Harrego, został jedynie pusty talerz. Zakupy z Niallem trwały do wieczora. Kupił mi tyle rzeczy, że było mi głupio. Cały czas mu powtarzałam, że nie potrzebuję, aż tyle tego wszystkiego, ale on wkładał do koszyka wszystko na co spojrzałam. Był taki kochany.
Reszta tego tygodnia zleciała mi bardzo szybko. Niall zawoził mnie i przywoził ze szkoły. Popołudnia spędzałam z nim na oglądaniu telewizji i długich rozmowach, albo siedziałam sama w jego domu i czytałam książki, Niall miał naprawdę dużą biblioteczkę jeśli tak można to określić. Podczas gdy on jeździł na próby z chłopcami, podpisywanie płyt i tego typu sprawy. Za każdym razem chciał mnie zabrać ze sobą, ale stwierdziłam, że to nie jest najlepszy pomysł pokazywać się tak często razem publicznie. Niall podobał mi się strasznie, był przystojny i wysportowany w dodatku był bardzo miły, przyjacielski, ciągle mnie rozśmieszał a parę razy zaśpiewał dla mnie swoje nowe piosenki na gitarze. W nocy gdy byłam w swoim pokoju i uczyłam się słyszałam jak Niall gra i wymyśla nowe piosenki, za każdym razem gdy wymyślił jakąś melodie przychodził do mnie i zaczynał mi grać. Wtedy moja nauka dobiegała końca a my gadaliśmy do rana. Czułam, że z każdym dniem kocham go coraz bardziej, ale nie widziałam, żeby on czuł to samo. Czasami patrzył mi się głęboko w oczy i nic nie mówił, cały czas uśmiechał się do mnie i zagryzał wargi. Przytulał się do mnie codziennie, a raz gdy nasze ręce niechcący się spotkały nie zabrał jej tylko złapał ją i wplótł moją dłoń w swoją. Dla dziewczyny takiej jak ja, te rzeczy znaczyły wiele, ale zupełnie nie umiałam do niego dotrzeć. O co mu chodzi? Zastanawiałam się leżąc w łóżku. Jutro mieli przyjść chłopcy, co wtedy będzie, czy nadal będzie się tak zachowywał. Podobało mi się to i bałam się, że przestanie. Po chwili do pokoju wszedł Niall.
- Śpisz? - Szepnął.
- Nie, nie śpię. Coś się stało?
- Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale miałem koszmar. Mógłbym z tobą spać.
- Pewnie Nialler, kładź się. - Niall podszedł do łóżka i wlazł pod kołdrę. Przytulił się do mnie i złapał mnie za rękę. Miział mnie po niej ale nic nie mówił. Co ja mam myśleć? Miałam mętlik w głowie, przytuliłam się do niego i po chwili zasnęłam.

2012/11/07

Opowiadanie z Niallem Part2

Rano wychodząc z domu do szkoły, zobaczyłam tłumy ludzi na zewnątrz. O co chodzi? Gdy tylko minęłam prób, wszyscy zebrani zaczęli mi robić zdjęcia i wypytywać się o wszystko.
- Jak się nazywasz?
- Co robiłaś wczoraj z Niallem?
- Gdzie idziesz? - Byłam w szoku bo nie wiedziałam co się dzieję, zawróciłam i ledwo przecisnęłam się przez drzwi. Weszłam do pokoju, usiadłam na łóżku i zadzwoniłam do Nialla.
- Cześć Niall.
- O cześć, co tam? Już nie mogę się doczekać naszego sobotniego spotkania. - Niall był bardzo podekscytowany, słyszałam to w jego głosie.
- Ja też, tylko wiesz..
- Co? Nie chcesz się ze mną spotkać. - Głos mu drgną.
- Nie skądże, ale nie mogę wyjść z domu, tłum reporterów jest przed drzwiami i czekają na mnie. Boję się.
- Kurczę, wiedziałem, że tak będzie. Czy ja naprawdę nie mogę normalnie żyć? Usprawiedliwię cię w szkole, tylko podaj mi wszystkie potrzebne informację. - Podając Niallowi informację potrzebne mu, by mógł mnie usprawiedliwić usłyszałam za sobą dźwięk tłuczonej doniczki, raptownie się odwróciłam i zobaczyłam jednego ze stojących przed domem paparazzi. Spisał wszystkie moje dane!
- Wynocha mi stąd! - Krzyknęłam i zamknęłam okno, dla pewności sprawdziłam czy pozo stałe też są zamknięte i pozasłaniałam żaluzje. Z braku zajęcia weszłam na twittera. Spojrzałam na obserwujących ponad 1000 więcej. Czyżby ludzie już wiedzieli jak się nazywam, głośno przełknęłam ślinę.  Sprawdziłam nowe reakcje, kilka tweetów. "Jesteś brzydka, jak Niall może się z tobą spotykać.", "Ona go wykorzystuję, bo jest sławny, na pewno go nie kocha.", "Co za dzi*ka niech się odpier*oli od Nialla." Czytałam tweety, niektóre były pochlebne ale ponad połowa brzmiała tak jak te które wymieniłam. Zaczęłam płakać. Dlaczego ludzie są tacy podli? Przecież nawet mnie nie znają. Może nie jestem specjalną pięknością ale to nie wygląd świadczy o człowieku. Niby wykorzystuję Nialla? Spotkałam się z nim raz w życiu, jak mogę go wykorzystywać! Chciałam przeczytać coś jeszcze, szukając czegoś pozytywnego ale przez łzy nic nie widziałam. Zasłoniłam twarz rękami i rozpłakałam się jeszcze bardziej, Czułam się okropnie. Zadzwonił telefon, to był Niall. Nie chciałam, żeby usłyszał jak płaczę, więc nie rozłączyłam. Po chwili znowu telefon, w dalszym ciągu on. Znowu rozłączyłam. Poszłam do łazienki zmyć makijaż, w końcu i tak mi się dzisiaj na nic nie przyda. Wróciłam do pokoju. Siedemnaście nieodebranych połączeń od blondaska. Napisałam mu smsa: Przeprasza ale nie mogę teraz rozmawiać. Po chwili znowu telefon. Niall, odebrałam.
- Niall, ja naprawdę nie mogę teraz rozmawiać. - Starałam się mówić wolno, żeby nie było słychać, że płakałam. Widocznie nie udało mi się.
- Kate, płaczesz? Jejku, przepraszam. Ja nie chciałem.
- Niall, to nie jest twoja wina, nic się nie stało ale te tweety. - Rozpłakałam się przez słuchawkę. Niall nie odpowiadał po chwili usłyszałam pociągnięcie nosem, płakał.
- Proszę nie płacz, bo ja też płaczę. Zaraz u ciebie będę.
- Ale tu jest mnóstwo paparazzi.
- Trudno, czekaj na mnie. - Rozłączył się. Po chwili ktoś zaczął pukać do drzwi. To był Niall. Reporterzy robili mu zdjęcia a on stał i czekał, aż mu otworzę.
- Wchodź szybko. - Niall prawie wbiegł do środka, a ja szybko zamknęłam drzwi. Spojrzał na mnie a ja się rozpłakałam. Czułam się jak ptak w klatce, który nie ma wolności. Czy teraz miał tak wyglądać każdy mój dzień?
- Chodź do mnie. - Niall rozłożył ręcę i czekał, aż do niego podejdę, rzuciłam mu się w objęcia. Przytulał mnie mocno, ale nie przesadnie. Głaskał mnie po głowie i szeptał, że wszystko będzie dobrze. Poczułam się lepiej, skoro Niall tak mówi to tak się stać musi. Nie wiem ile tak staliśmy, ale z czasem przestałam płakać w końcu całkiem się uspokoiłam. Cały czas słyszałam szmery jakichś osób przed domem.
- Wiesz. - Szepnął Niall. - Nie przejmuj się tym co ludzie o tobie mówią, piszą a nawet co myślą. Zawszę znajdą się tacy co mają zdanie różne od twojego, znajdą się tacy którzy nic ci nie powiedzą, ale będą też tacy którzy będą się za to obrażać. Naprawdę, mówię ci to bo wiem jak to jest po prostu nie przejmuj się. Wręcz przeciwnie, rób im na złość i pokaż, że nie obchodzi cię to co mówią, ty wiesz najlepiej. - Uśmiechną się do mnie i jeszcze raz mnie przytulił. Czułam się tak bezpiecznie w jego ramionach.
- Dziękuję Niall.
- Nie ma sprawy, a wiesz mam pomysł. Twój dom jest mało strzeżony. Spakuj swoje rzeczy i póki wszystko nie ucichnie zapraszam cię do ciebie. Czuję się winny za to całe zamieszanie. Mogę ci to w ten sposób wynagrodzić?
- Niall, na prawdę zapraszasz mnie do siebie?
- No pewnie! A co przed chwilą powiedziałem, to jak będzie? - Popatrzył się na mnie i uśmiechną się najładniej jak umiał.
- No dobrze, to ja się w takim razie pakuje.
- Zabierz tylko parę ubrań i książki. Ja mam w domu wszystko co potrzebne, a tylko zapomniałbym ci powiedzieć. Chłopcy za tydzień się do mnie wprowadzają, bo w ich apartamentowcu będzie remont. Mam wystarczająco duży dom więc wszyscy się zmieszczą. Nie będziesz się bała być w jednym domu z piątką chłopaków? - Zaśmiał się. Przeanalizowałam fakty. Niall Horan zapraszał mnie bym zamieszkała w jego domu razem do którego mają się nie długo wprowadzić chłopcy z One Direction.
- Jakoś to przetrwam, zresztą nie wiadomo czy do tego czasu dalej będę u ciebie mieszkać.
- No zobaczymy. - Przytulił mnie jeszcze raz. - No to idź się pakować.

Opowiadanie z Lou Part2

Gdy wracałam do domu, było już ciemno. Lou chciał mnie odprowadzić, ale wolałam przejść się sama. Teraz, szczerze żałowałam tej decyzji. Jako, że to już końcówka listopada jest naprawdę zimno a w dodatku cały czas mam jakieś paranoje, że ktoś mnie śledzi. Byłam przerażona, gdy odwróciłam się i zobaczyłam, że ktoś za mną idzie. Przyśpieszyłam kroku i skręciłam w najbliższą uliczkę. Mocno wiało, a ja zapomniałam szalika od Lou.
- Stój! - Krzyknęła osoba która szła za mną. Zaczęłam biec. Modliłam się, żeby ten ktoś nie biegł za mną. Odwróciłam się. Fuck! Biegnie.
- Poczekaj, to ja Lou!
- Co? - Stanęłam jak wryta. Odwróciłam się i przyjrzałam zbliżającej się postaci, rzeczywiście to był on. Zrobiło mi się głupi. Lou niósł mi szalik który u niego zostawiłam.
- Przepraszam, że biegłam, myślałam, że ktoś mnie śledzi. - Powiedziałam, gdy tylko Lou się do mnie zbliżył.
- Nic się nie stało. - Przytulił mnie mocno i pomógł nałożyć mi szalik.
- Dzięki. - Przytuliłam go jeszcze raz, a Lou pocałował mnie w czoło. - Wiesz, może jednak, chyba, że zmieniłeś zdanie. - Poplątałam się w słowach i zaczęłam się śmiać a Louis śmiał się razem ze mną.
- Nie zmieniłem, chodźmy. - Podprowadził mnie pod sam dom. Z nim czułam się bezpieczniej, sprawiał, że nie bałam się niczego i nikogo. Przy nim byłam szczęśliwa i wiedziałam, że Lou czuję się szczęśliwy ze mną.
Następnego dnia miałam wiele na głowie i nie mogłam się spotkać z Louisem, w szkole pokłóciłam się z nauczycielką od biologi, wszystko mnie wkurzało. Wróciłam do domu zdenerwowana i zirytowana.
- Cześć kochanie. - Powiedziała mama, gdy weszłam do domu. - Mam do ciebie sprawę.
- Cześć, nie mam teraz ochoty na rozmowę, może za chwilę. Idę do siebie. - Burknęłam pod nosem.
- Poczekaj, to zajmie chwilę.
- No ok. Mów, o co chodzi?
- Gdy byłaś w szkole, był tutaj Lou. - Co Lou robił tutaj, gdy byłam w szkole, przecież dobrze wiedział gdzie jestem no i ma mój numer, mógł zadzwonić. - Prosił, żebym przekazała ci to. - Podała mi kopertę.
- Dzięki, to ja idę do siebie. - Wzięłam ją od niej i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i otworzyłam kopertę. "Cześć kochanie, nie chciałem dzwonić, bo bałem się, że zapomniałaś wyciszyć dźwięk w telefonie a i tak wiem jaką masz sytuację w szkole." Sprawdziłam telefon, rzeczywiście nie wyciszyłam. "Piszę list, bo wydaję mi się, że to bardziej romantyczne, co o tym myślisz? Dobra, kończę żarty bo muszę powiedzieć ci coś ważnego. Dzisiaj w nocy wyjeżdżam z ojcem na ważne spotkanie finansowe w Tajlandii, oczywiście związane z firmą. Przepraszam, że teraz Ci to mówię, ale dopiero, gdy wróciłem do domu dowiedziałem się o tym. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Nie dzwoń, bo to drogo. Za tydzień wracam. Kocham cię. Lou" Rzeczywiście list jest bardziej romantyczny niż sms. Lou, jaki on potrafi być kochany. Spojrzałam jeszcze raz na kartkę. Kocham cię. Czy my sobie kiedyś to mówiliśmy? Chyba nie, na pewno nie. Nie raz myślałam o tym, że go kocham i chciałam mu to powiedzieć ale chciałam, żeby on powiedział to pierwszy. Myśl, że Louis mnie kocha sprawiła, że nie myślałam o niczym innym tylko o Lou. Czułam się cudownie. Tydzień bez Louisa miną mi strasznie wolno, cały czas o nim myślałam. Tęskniłam bardzo, nie mogłam spać i jeść. Gdy w końcu nadszedł dzień w którym wrócili nie mogłam się opanować z radości. Nie poszłam do szkoły i czekałam na Lou pod jego domem. Jak go zobaczyłam, gdy wysiadał z taksówki rzuciłam mu się prosto w ramiona, on też się ucieszył na mój widok.
- Długo tu czekasz?- Zapytał.
- Nie długo, ale mam Ci do powiedzenia coś ważnego. - Popatrzył mi prosto w oczy.
- Kocham Cię Louisie Tomlinsonie.
- Ja też Cię kocham, moja najdroższa. - Lou złożył soczysty pocałunek na moich ustach. Całowaliśmy się szybko i namiętnie. Byłam tak tym wszystkim przejęta, że zapomniałam, że temu wszystkiemu przygląda się tato Louisa.
- Ah ta młodzież. - Zaśmiał się Mr. Tomlinson i poszedł do domu. Jego słowa dały nam do zrozumienia, że nie jesteśmy sami. Wzięłam Lou pod rękę i szybko poszliśmy do jego pokoju.

2012/11/06

One Direction LWWY FAN VIDEO


Udostępniajcie na twitter'ze, facebook'u lub ustawiajcie to na opisy na gg, niech jak najwięcej osób to zobaczy. Proszę was bardzo i z góry dziękuje!

2012/11/05

Filmik dla 1D

Razem z dziewczynami, nagrywamy filmik dla One Direction. Mam nadzieję, że gdy dodam link do niego tutaj to go obejrzycie i udostępnicie na facebook'u bądź twitter'ze. Na tą chwilę kilka zdjęć z naszych nagrań.








2012/11/04

Opowiadanie z Niallem Part1

Od niedawna mieszkam na stancji w Londynie. Dzięki moim bardzo dobrym wynikom na studiach mogłam wybrać sobie państwo i miasto, gdzie mogę kontynuować dalszą naukę. Gdy się o tym dowiedziałam, oczywiste dla mnie było to, że wybiorę Londyn. Kocham to miasto, jego atmosferę, zabytki, wielkie centra handlowe. Z tym miastem wiążą się dla mnie same najlepsze rzeczy. Choćby to, że mieszka tu piątka cudownych chłopców, których kocham od zawsze. One Direction. Moje koleżanki śmieją się ze mnie, że zawracam sobie głowę takimi durnotami, mówią, że to bez sensu kochać pięciu chłopaków zdając sobie sprawę z tego, że i tak z żadnym z nich się nigdy nie będzie. Szczerze, to nie obchodzi mnie czyjeś zdanie. Ja ich naprawdę kocham i to jest najważniejsze. Moim ulubieńcem jest Niall. Ten przystojny, skromny i nieświadomy swojej urody chłopak od razu ujął mnie za serce. To chyba dlatego, że mam słabość do niebieskookich blondynów. Zawszę gdy jestem w Milk Shake City albo chodzę po mieście, mam skrytą nadzieję, że go spotkam, albo któregoś z nich. Czasem zastanawiam się co wtedy zrobię, ale dalszym ciągu nie mam pojęcia jaka będzie moja reakcja.
Tego dnia, wyszłam na zajęcia trochę później niż zwykle, dzień wcześniej byłam na urodzinach koleżanki i po prostu zaspałam. Skręciłam w jakąś uliczkę z myślą, że nią szybciej trafię do metra. Niestety, nie znałam jeszcze dobrze Londynu i się zgubiłam. Usiadłam na ławce i spojrzałam w niebo. Słońce mocno grzało mimo, że była to już końcówka października. Szybko spuściłam głowę w dół, bo promienie raziły mnie po oczach.
- Cześć, coś się stało, czy ty płaczesz? - Zapytał ktoś to usiadł przy mnie na ławce.
- Nie, nic mi nie jest. Słońce mnie trochę razi. - Powiedziałam nie podnosząc głowy z kolan. 
- Ah, to dobrze. Chciałem się tylko upewnić. - Podniosłam wzrok i ujrzałam mojego cudownego blondynka. Zatkało mnie.
- Cześć jeszcze raz. - Uśmiechną się Niall. - Widzę, że chyba mnie znasz. 
- Cześć. Kate. Znaczy mam na imię Kate. - Byłam lekko zakłopotana tą sytuacją, czułam jak się czerwienie. Niall, ten Niall, cudowny Niall z One Direction, siedział ze mną na ławce i pytał się czy nic mi nie jest. Byłam taka podekscytowana, że ciężko to ubrać w słowa. - Dziękuje, że spytałeś czy nic mi nie jest. W sumie to nie, ale zgubiłam się. 
- Tak myślałem. To czego szukasz? - Uśmiechną się Niall, odsłaniając swoje białe jak śnieg zęby. Miał taki cudowny uśmiech. Jeszcze piękniejszy niż na zdjęciach, a przecież na zdjęciach był taki czarujący i przystojny.
- Szukam stacji, metra.
- Jeśli chcesz, mogę cię tam zaprowadzić. To zaledwie trzy przecznice stąd. I tak idę w tamtym kierunku. - Wstał z ławki i pokazał ręką, żebym szła z nim. Wstałam i niepewnym krokiem ruszyłam na przód. Mogłam się jakoś lepiej ubrać gdybym wiedziała, że go spotkam. W dodatku boli mnie głowa, to chyba po wczorajszej imprezie. 
- Skąd jesteś? - Spytał Niall, wyrywając mnie z moich myśli.
- Jestem z Polski. 
- A wiem, byliśmy tam w zeszłym roku z chłopakami na koncercie. Byłaś może?
- Oczywiście, że byłam. Nie opuściłabym takiej okazji. - Koncert był cudowny. Bawiłam się doskonale. Wszystko było jeszcze bardziej niesamowite niż w moich wyobrażeniach. Do dzisiaj uważałam dzień koncertu, za najlepszy w całym moim życiu. - Niall, czy nie boisz się, że ktoś cię ze mną zobaczy?
- Nie, dlaczego? 
- No bo popatrz na mnie, jak ja wyglądam. - Popatrzyłam na niego z udawaną irytacją. Niall się zaśmiał. Jaki on miał cudny śmiech.
- Daj spokój,  przecież gdybym wstydził się z tobą pokazać to nie podszedłbym do ciebie. - Uśmiechną się do mnie i popatrzył mi prosto w oczy. Czułam, że się czerwienie. Jak on to robił, że wystarczyło jedno jego spojrzenie a ja oblewałam się rumieńcem. Dzięki rozmowie droga do metra minęłam nam bardzo szybko.
- Dziękuję, że mnie podprowadziłeś. Mogłabym cię prosić o małą przysługę.
- Pewnie proś o co chcesz. 
- Mógłbyś mnie na pożegnanie przytulić. - Być przytuloną przez Niall'a Horana. To chyba marzenie każdej fanki One Direction. Podobno to właśnie on najlepiej przytula, a ja miałam się o tym za chwilę przekonać. Czułam motylki w brzuchu, jakby Niall miał mi się za chwilę oświadczyć.
- Jeju, no pewnie. - Wyciągną ku mnie ręce, a ja prawie się na niego rzuciłam. Niall się zaśmiał i mocno mnie ścisną. Długo tak staliśmy, bo ani ja ani on, a przynajmniej tak mi się zdawało, nie chciał mnie puścić. Usłyszałam dźwięk nadjeżdżającego metra.
- Muszę już iść. - Przerwałam uścisk i skierowałam się w stronę metra.
- Poczekaj, ja też mam małą prośbę. Zechciałabyś mi dać swój numer telefonu? - Zrobił minę smutnego pieska. Niall chce mój numer, czułam, że zaraz cała zacznę się trząść i płakać ze szczęścia.
- Jasne. - Szybko podyktowałam mu numer, gdy już schodziłam złapał mnie i jeszcze raz przytulił. Ledwo zdążyłam na dobiec, ale te kilka chwil z Niall'em było tego warte. Na zajęciach w ogóle nie mogłam się skupić. Cały czas o nim myślałam i co chwila patrzyłam na jego zdjęcie w moim telefonie. Wracając do domu szłam drogą na którą kilka godzin temu szłam z Niall'em. Po powrocie na stancje, rzuciłam torbę z książkami w kąt pokoju i położyłam się na łóżko. Gdzie się nie popatrzyłam widziałam jego twarz. Rozmarzyłam się i zasnęłam, nagle zadzwonił telefon.
- Halo! - Prawie krzyknęłam do słuchawki, kto śmie przerywać mi mój piękny sen o chłopaku moich marzeń.
- Cześć tu Niall, mam nadzieję, że nie przeszkadzam. - Moje serce zamarło.
- Nie skądże. O co chodzi? - Słyszałam, że głos mi drży. 
- Bo tak sobie pomyślałem, że może wyszłabyś ze mną w sobotę na randkę?
- Em, pewnie, gdzie i o której? - Byłam taka podekscytowana, miałam ochotę krzyczeć z radości która wypełniała mnie w tym momencie.
- W Milk Shake City o czwartej, pasuję Ci? 
- Oczywiście, na pewno przyjdę. - Serce waliło mi sto razy szybciej, niż przed minutą.
- Miło mi to słyszeć, to do zobaczenia. 
- Do zobaczenia. - Niall się rozłączył a ja zaczęłam płakać ze szczęścia. Jaka ja jestem głupia, pomyślałam i zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Kochałam go i byłam tego pewna.

Opowiadanie z Lou Part1

Siedziałam sobie w parku jak co dzień i czytałam moją ulubioną książkę "Pamiętnik" Nicholas'a Sparks'a. Mimo, że czytałam ją już kilka razy za każdym razem się wzruszałam, bo miłość która została opisana w tej książce jest naprawdę wyjątkowa. Czasem sobie myślę, że też bym tak chciała. Spotkać kogoś całkiem przypadkiem i tak po prostu zakochać w jego uśmiechu, oczach. Rozmarzyłam się i łza spadła mi na jedną ze stronic książki.
- Chcesz chusteczkę? - Powiedział ktoś kto usiadł koło mnie na ławce. Byłam taka zamyślona, że nawet nie usłyszałam.
- Nie, dziękuję. - Podniosłam głowę i spojrzałam na nieznajomego. Miał niebieskie oczy, jasną cerę i czarujący uśmiech. Spodobał mi się.
- Dlaczego płaczesz? - Zapytał nieznajomy.
- Nie będę ci zawracać głowy. - Uśmiechnęłam się i zaczęłam się zbierać.
- Wiesz. - Zaczął chłopak - Bo, ja cię tutaj często widuję. - Trochę się speszył i spuścił wzrok.
- Przychodzę tutaj niemalże codziennie, nic dziwnego, że mnie widziałeś. - Uśmiechnęłam się i popatrzyłam mu prosto w oczy. Uśmiechną się i zaczęliśmy rozmawiać. Długo nam to zajęło, bo zaczęło się ściemniać.
- Będę musiała się zbierać, pewnie rodzice się już martwią. - Powiedziałam.
- Oh, poczekaj jeszcze chwilkę. Albo. - Zawahał się. - Mogę cię podprowadzić. Oczywiście jeśli chcesz.
- A więc, podprowadź mnie. - Uśmiechnęłam się i poszliśmy w stronę mojego domu. Rozmawiając okazało się, że mamy wiele wspólnych zainteresowań. Lou, bo tak miał na imię chłopak był ode mnie cztery lata starszy, ale niezbyt mi to przeszkadzało. Miałam już 18 lat a on wydawał mi się taki miły. Podprowadził mnie pod sam dom, wymieniliśmy się telefonami i na pożegnanie pocałowałam go w policzek.
- To do zobaczenia. - Powiedział Louis i jeszcze raz mnie przytulił.
- Do zobaczenia. - Uśmiechnęłam się i weszłam do domu.
Długo nie mogłam się otrząsnąć po tym dniu, zastanawiałam się czy to działo się naprawdę. Czułam się jak postać z książki. Poznałam przystojnego nieznajomego który ma ze mną tyle wspólnego, jest niczym moja bratnia dusza. Podeszłam do okna i je otworzyłam, co prawda była jesień ale na dworze było ciepło. Zobaczyłam, że ktoś stoi na chodniku. Zadzwonił telefon.
- Czemu jeszcze nie śpisz? - Zapytał dobrze mi już znany głos.
- A ty? Czemu stoisz na dworze, pod moim domem? - Zaśmiałam się i podeszłam do okna. Nikogo już tam nie było.
- Jak mnie wpuścisz, to będę w twoim domu, a nie pod domem. - Rozłączył i usłyszałam pukanie do drzwi. Była północ, miałam nadzieję, że rodzice nic nie usłyszeli. Po cichu zeszłam na dół i otworzyłam drzwi.
- Cześć. - Uśmiechną się. - Przepraszam, że przyszedłem tak późno, ale nie mogłem przestać o tobie myśleć. Obserwowałem cię na tej ławce prawie przez tydzień i teraz, gdy już wiem, że twój charakter przewyższa twoją urodę to nie mogę wyobrazić sobie minuty bez ciebie. - Zatrzymał się i popatrzył na mnie, uśmiechałam się, więc już pewny siebie Lou kontynuował. - Czy ty też sobie nie wyobrażasz choćby dnia bez mnie. - Zaśmiałam się i go pocałowałam. Lou odwzajemnił mój pocałunek.
- To znaczy tak?
- Tak. - Pocałowaliśmy się jeszcze raz. Wpuściłam go po cichu do mojego pokoju. Całą noc przegadaliśmy leżąc na moim łóżku. Gdy obudził mnie budzik, przypominając, że pora wstawać i zbierać się do szkoły. Lou już nie było. Szybko się zebrałam, zjadłam śniadanie i wyszłam z domu. Gdy tylko minęłam pierwszą ulicę, zobaczyłam znajomą postać. Podeszłam bliżej, to był Louis, czekał na mnie. Odprowadził mnie do szkoły. Lekcje ciągnęły mi się niemiłosiernie chciałam jak najszybciej stąd wyjść i wpaść w jego ramiona. Po szkole, Lou przychodził do mnie i pomagał mi się uczyć. Był bardzo mądry, ale był też trochę skryty. Gdy pytałam go o to co robi, odpowiadał omijając wszystkie najważniejsze informację. Na początku nie obchodziło mnie to ale z czasem, chciałam wiedzieć co robi gdy nie jest ze mną. Nigdy nie zaprowadził mnie do swojego domu, u mnie niemalże już mieszkał. Po miesiącu spędzonym razem ciekawość zżerała mnie od środka.
- Lou, powiedz mi proszę czym się zajmujesz i nie zmyślaj, tylko powiedz prawdę i zaprowadź mnie do twojego domu. Nie obchodzi mnie jeśli jesteś biedny, a jak masz jakieś problemy to mi powiedz. - Louisa wyraźnie zaskoczyły moje słowa. Chociaż nie wyglądał na kogoś biednego bądź z problemami, zawsze był ładnie ubrany i miał nienaganne maniery.
- Dobrze, choć. - Zebraliśmy się i wyszliśmy, idąc w nieznanym mi kierunku, nie rozmawialiśmy. Doszliśmy na przedmieścia miasta i zaczęliśmy się zagłębiać w dzielnice, gdzie mieszkali sami najbogatsi. Stanęliśmy przy ogromnym domu, on wyglądał niemalże jak pałac. Zrobiłam wielkie oczy. Lou zaśmiał się gorzko.
- Tu mieszkam, nie chciałem ci mówić, bo chciałem cie najpierw dobrze poznać. Nie lubię zaczynać znajomości od przychodzenia do mnie, bo zwykle potem ludzie nie są ze mną szczerzy. - Wsłuchałam się w jego słowa i dobrze wiedziałam, że ma rację.
- A ja jestem szczera? - Zapytałam.
- Myślę, że tak. Choć, przedstawię cię rodzicom.
- Ale ja nie jestem gotowa, no popatrz jak wyglądam. - Miałam na sobie, moje ulubione dżinsy, stare buty i wielką kurtkę. Nie wyglądałam źle, ale stojąc przy tym domu, czułam się jak bezdomny.
- Daj spokój, ślicznie wyglądasz. - Lou wziął mnie za rękę i wprowadził do swojego domu. Hol był ogromny, ku mojemu zdziwieniu drzwi otworzył nam kamerdyner.
- Witam, panicza Tomlinsona. - Uśmiechną się miły starszy pan. - A co to za piękna dama? - Zapytał.
- Witaj Alfredzie, to Paula, moja dziewczyna. - Uśmiechną się Lou.
- Dzień dobry. - Odpowiedziałam a Lou pociągną mnie dalej, weszliśmy do ogromnego salonu. Na kanapie siedział jakiś pan z gazetą i palił fajkę, w oddali słychać było śpiew jakiejś kobiety.
- Cześć tato, chciałbym ci przedstawić Pauline, moją dziewczynę. - Ojciec Lou wstał i serdecznie się ze mną przywitał. Ucałował mnie w rękę i powiedział. - Jesteś chyba pierwszą dziewczyną którą Lou przyprowadził do domu, musisz być naprawdę cudowna. Johannah choć  tu szybko, popatrz kogo Lou przyprowadził.
- Tato - Lou zrobił się cały czerwony, zaśmiałam się. Przez drzwi wpadła mama Lou i uściskała mnie serdesznie.
- Witaj skarbie, jestem Jo. Louis mi o tobie tyle opowiadał. Jesteś Paula, prawda?
- Tak to ja. - Uśmiechnęłam się.
- Dobra, to my idziemy do mnie do pokoju.
- Nie uciekajcie mi tak szybko, może chcecie herbaty? - Spytała Jo.
- Nie, dziękuję. - Uśmiechnęłam a Lou pociągną mnie za sobą. Weszliśmy po wielkich schodach na piętro, idąc długim korytarzem słychać było śmiechy jakichś dziewczyn. - To moje siostry, mam ich, aż cztery. Nie zwracaj na nie uwagi. - Zaśmiał się i weszliśmy do jego pokoju. Na ścianach było setki dyplomów.
- Skąd masz tyle tego? - Pokazałam na ścianę. - Zauważyłam, że jesteś mądry, ale ty to jesteś jakimś geniuszem. - Lou zachichotał.
- No tak na mnie mówią, ukończyłem studia już wieku 14 lat. Byłem bardzo zdolnym dzieckiem. - Zawstydził się trochę.
- No właśnie widzę, że jesteś bardzo zdolny. To co ty teraz robisz? Ty chyba osiągnąłeś już wszystko co możliwe.
- Prawie. A co teraz robię, prowadzę firmę wraz z moim ojcem, pomagam mu w wielu rzeczach.- Lou mnie zadziwiał. Nie dość, że jest przystojny, kochany i miły to jeszcze jest taki mądry. Uśmiechnęłam się do niego a on odwzajemnił mój uśmiech i mnie pocałował.

2012/11/03

Imagine z Niall'em 1

- Już nie mogę się doczekać dzisiejszej imprezy - Powiedziałam do Alice. Byłyśmy u niej w domu i szykowałyśmy się do wyjścia.
- Ja też! Na pewno będzie fajnie. Może kogoś poznamy? - Odparła Alice.
- Daj spokój, przecież wiesz, że niedawno rozstałam się z Ed'em. Co o mnie ludzie pomyślą, jak zobaczą mnie z kimś innym.
- Przesadzasz, a poza tym to on cię rzucił, pokaż mu, że już cię nie obchodzi i po prostu baw się dobrze.
- No może i masz trochę racji.. Oj nie wiem. Zobaczymy. - Zastanawiałam się trochę nad tym, co będzie gdy kogoś poznam. Ale z drugiej strony byłam na siebie zła, że tak łatwo się zakochuję. Wystarczy, że chłopak zwróci na mnie uwagę i jest dla mnie miły a ja już myślę, że będziemy razem. Jestem żałosna. Ale nie, dzisiaj to nie ja będę miała złamane serce. Wstałam i przejrzałam się w lustrze. Moje krótkie, kruczoczarne włosy opadały lekko na ramiona. Twarz miałam pociągłą, pełne usta i duże oczy. Coś było we mnie takiego, że chłopcy nie mogli mi się oprzeć. A przy moim zmiennych uczuciach to ja zawszę cierpiałam. Postanowiłam sobie, że dzisiaj to zmienię. Wyszłam z Alice z domu około 20. Szłyśmy chodnikiem, dumne i wyprostowane, niejeden chłopak się za nami oglądał. Czułam się pewnie. Gdy dotarłyśmy na imprezę, w lokalu był już tłum ludzi. Jak na razie nie widziałam, nikogo specjalnego ale to się miało zmienić. Dosiadłyśmy się do grupki dziewczyn z naszej klasy. 
- Ja zaraz wracam, pójdę kupić coś do picia. Chcesz coś Al?
- Nie dzięki. - Alice była śliczna, może i jestem dziewczyną ale to nie znaczy, że nie mogę oceniać dziewczyn. Była mała i drobna, jej włosy były prawie białe. Różniłyśmy się pod wieloma względami ale jednocześnie pasowałyśmy do siebie jak ulał. Przyjaźniłyśmy się od zawsze i to właśnie Al była moją najlepszą przyjaciółką. Podeszłam do baru.
- Poproszę, cole z wódką. - Pomyślałam, że dziś się zabawię. Miałam już 19 lat mogłam niemalże wszystko.
- Proszę. - Powiedział barman i spojrzał mi w oczy, uśmiechnęłam się i mrugnęłam do niego biorąc łyka. - To będzie na kosz firmy. 
- Dziękuję. - Uśmiechnęłam się jeszcze raz i wróciłam do dziewczyn. Jak łatwo jest sterować chłopakami, pomyślałam. Ale jednocześnie zdałam sobie sprawę, że mną też jest łatwo pokierować. Zamyśliłam się.
- Co o nim myślisz Sam? - Zapytała mnie Alice.
- Co? O kim? Przepraszam nie słuchałam. - Zrobiło mi się głupio.
- No o tym nowy, Niall'u czy jak mu tam? 
- Nie wiem, gdzie on jest? - Alice wskazała na niego ruchem głowy. Odwróciłam się i spojrzałam w jego stronę, był taki cudowny. Blond włosy, niebieskie oczy, jasna karnacja i ten cudowny uśmiech. Z kim on rozmawia, aż mnie krew zalała. Gadał z Ed'em, moim byłym. W mojej głowie narodził się plan.
- Jest przystojny. - Odpowiedziałam Alice i podeszłam do chłopaków.
- Cześć Ed. - Uśmiechnęłam się z irytacją.
- No siema. - Odburkną Ed i kontynuował rozmowę.
- Może przedstawisz mnie swojemu koledze. - Nie dawałam za wygraną.
- Ah tak, Niall to jest Sam, Sam poznaj Niall'a. To może zostawię was na chwilkę. 
- Miło mi cię poznać Sam. - Uśmiechną się Niall i podał mi rękę.
- Mi ciebie, również. - Uścisnęłam jego dłoń. Rozmawialiśmy przez chwilę, o zwykłych rzeczach tak by dowiedzieć się o sobie czegoś więcej, a nie tylko poznać nasze imiona. Okazało się, że mamy wiele wspólnego. Popatrzyłam za Nialla. Ed całował się z jakąś dziewczyną i popatrzył w naszą stronę. Wtedy ja pocałowałam Nialla, przerywając mu w pół zdania.
- Wow! Sam, dopiero co się poznaliśmy. - Odepchną mnie Niall.
- Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać. - Uśmiechnęłam się lekko, udając zakłopotaną. Ed się wkurzył. - Może zatańczymy. 
- Pewnie. - Chciałam jeszcze bardziej go rozwścieczyć. Kręciłam się z Niallem w rytm muzyki. Gdy zaczęli grać wolną piosenkę. Przytuliłam się do niego a on odwzajemnił mój uścisk. Cały czas obserwowałam Eda. Niall to była tylko zabawka, tak by sprowokować Eda. 
- Wiesz, nie sądziłem, że poznam dzisiaj taką sympatyczną dziewczynę jak ty. - Słowa Nialla szybko wyleciały mi z głowy, zobaczyłam, że Ed podchodzi do nas. 
- To co Niall, odbijany. - Prawie rzucił mu w ramiona dziewczynę z którą tańczył, i objął mnie w pasię.
- Przepraszam, że cię rzuciłem. Ale nie mogę patrzeć jak jesteś z kimś innym moglibyśmy do siebie wrócić. - Powiedział Ed, ze spuszczoną głową.
- Niestety Eddie, ale muszę cię rozczarować. Nie chcę być już z tobą.
- Rzucasz mnie?
- Nie, przecież my nie byliśmy razem.
- Czy, czy ty to z Niallem, wszystko zaplanowałaś? Znałaś go już? Naprawdę jesteście razem. - Ed zaczął coś podejrzewać.
- Skądże, nie znałam go, ale on mnie nie obchodzi. Udawałam, że mi się podoba, żeby wzbudzić w tobie zazdrość. - Uśmiechnęłam się do niego i zrzuciłam jego ręce z mojej tali.
- Naprawdę udawałaś. - Usłyszałam głos Nialla, za sobą.  Odwróciłam się i zobaczyłam, że chłopak prawie płaczę. Chciałam złamać dzisiaj czyjeś serce, ale chodziło mi o Eda. Nie chciałam go skrzywdzić.
- Ja.. - Zaczęłam, ale Niall odwrócił się i skierował ku wyjściu. Pobiegłam za nim. 
- Niall zaczekaj ja ci to wszystko wytłumaczę.
- Tak? Co chcesz mi wytłumaczyć, ja już wszystko wiem. - Patrzył na mnie z pogardą. Zaczęłam mu opowiadać o tym jak rzucił mnie Ed, jak to przeżyłam i jak bardzo chciałam go zranić tak jak on zranił mnie. Powiedziałam mu, że nie chciałam go skrzywdzić. 
- Ale skrzywdziłaś. - Powiedział z żalem.
- Wiem i przepraszam. - Spojrzałam w jego błękitne oczy. - Mogłabym ci to jakoś wynagrodzić?
- Myślę, że tak. - Uśmiechną się Niall. - Zaproś mnie na kawę. - Roześmiałam się i zrobiłam to co mówił.Umówiliśmy się na następny dzień, rozmawialiśmy przez cały czas. Śmialiśmy się z tych samych rzeczy i było nam smutno w tych samych momentach. Na koniec dnia, gdy mnie odprowadził pod dom.
- Cieszę się, że mnie zaprosiłaś. - Roześmiał się. - Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś to powtórzymy.
- No pewnie. - Uśmiechnęłam się. Staliśmy chwilę w ciszy i Niall mnie pocałował. Zowu się zakochałam, pomyślałam i odwzajemniłam jego pocałunek. - Do zobaczenia. - Szepnęłam mu do ucha i weszłam do domu.

2012/11/02

Nowe Opowiadanie

Niedługo zacznę pisać kolejne opowiadanie, z kim chcielibyście? A może, macie jakieś pomysł. Komentujcie pod tym postem, z chęcią poczytam wasze propozycje.

Opowiadanie z Harrym Part19


Ten dzień zaczyna się niewinnie, jak każdy inny. Budzę się w łóżku z Harrym. Jakoś zawszę się tak dzieję, że to ja pierwsza się budzę. Nie wstaję. Leżę i przyglądam się na śpiącego męża. Harry jest już stary, ma siwe włosy, pomarszczoną twarz a dla mnie nadal jest piękny. Gdy się budzi, uśmiecha się do mnie i całuję mnie w czoło. Jego zielone oczy nigdy się nie zmieniły. Zawsze wyglądają tak jak przed wieloma laty. W jego oczach widać jego duszę. Widać wszystko, wystarczy dobrze się przyjrzeć. Po woli się podnoszę i idę do kuchni, zaparzam wodę i szykuję dwa kubki. Dla babci i dziadka. No tak, mamy już wnuki.  Ja parzę sobie kawę, dla Harrego robię herbatę. To była środa. Wchodzę do salonu, loczek jest już na kanapie. Niosę mu kubek i siadam koło niego. Chwilę rozmawiamy a potem przychodzi pora żeby się ubrać. Dla obserwatora wydało by to się naprawdę nudne. Dzień w dzień robić to samo, ale to była taka nasza tradycja. Gdy byliśmy już ubrani Harry wyszedł do sklepu po zakupy, dzisiaj miał do nas wpaść Maks z dziećmi.- Kocham cię, Kate. Pamiętaj o tym. – Powiedział Harry, pocałował mnie i wyszedł.- Pamiętam, kocham cię. – Zaczęłam szykować obiad. Trudno w to uwierzyć, ale przez te wszystkie lata nauczyłam się gotować. Podczas gotowania lubiłam sobie poczytać, tak dla zabicia czasu gdy coś się gotowało, smażyło albo piekło. Tego dnia czytałam Romea i Julie. Dwoje kochanków, którzy nie mogą być ze sobą. Jedno zabiło się bo nie mogło żyć bez drugiego, piękna miłość. Popatrzyłam na zegarek, minęła godzina a Harry nie wracał, pewnie w sklepie jest duża kolejka. Zadzwonił telefon, pomyślałam, że to Harry.- Cześć kochanie, zapomniałeś co masz kupić?- Pani Kate Styles? – Zapytał nieznajomy mi głos.- Tak, kto mówi.- Jestem doktor Oskar Spengler, przykro mi to mówić, ale pani mąż zasłabł w sklepie, natychmiast wezwano pogotowie i przywieziono go do szpitala, okazało się, ze miał zawał. – Sama o mały włos nie dostałam zawału.- Czy on.. – zabrakło mi tchu.- Żyje, ale jest w stanie krytycznym. Jakby pani mogła niech pani jak najszybciej tu przyjedzie, potrzebujemy zgody na operacje. – Długo się nie zastanawiając, wsiadłam w samochód i pojechałam do szpitala. Harry mnie potrzebował. W szpitalu było cicho. Zapytałam się w recepcji gdzie, leży mój mąż. Pielęgniarka mnie tam zaprowadziła i powiedziała, że zwoła lekarza. Usiadłam koło Harrego, miał zamknięte oczy, oddychał wolno ale równo. Wyglądał strasznie, posiniał i jakby posiwiał, jego włosy były prawie białe. Na jego widok, zamarło mi serce. Zaczęłam płakać. Harry otworzył oczy i próbował coś powiedzieć, ale nic nie słyszałam.- Nie przemęczaj się, wszystko będzie dobrze, kocham cię słyszysz. – Harry kiwną głową i postarał się uśmiechnąć. – Lekarz zaraz przyjdzie i ja podpiszę za ciebie zgodę na operację. Wszystko będzie dobrze. – Powtórzyłam, te słowa jakoś tak trochę mnie uspokajały.- Nie. – Szepną słabym głosem Harry.- Nie chcesz mieć operacji? Harry co ty mówisz, kochanie. Wszystko będzie dobrze. Operacja pójdzie pomyślnie i wszystko będzie dobrze. – Mówiłam przez łzy, głos mi się trząsł.- Ja niechęcę, operacji. Przyszła na mnie pora, muszę umrzeć, ale wiedz, że cię kocham najmocniej w świecie. – Mówienie go zmęczyło, tętno przyśpieszyło.- Ale Harry, chcesz mnie zostawić, nie możesz mi tego zrobić. – Płakałam, widziałam, że Harry też ma łzy w oczach.- Nie chcę operacji. Złap mnie za rękę. – Wzięłam go za rękę i on się skrzywił. Bolało go całe ciało, wyglądał trochę tak jakby ktoś go pobił. Był cały siny. Teraz pierwszy raz od bardzo dawna, przestraszyłam się, że go stracę.- Boli, strasznie boli. – Szepną Harry i aż zgiął się z bólu, serce zaczęło mu walić jak oszalałe, do sali wbiegł lekarz z pielęgniarką. Wiedziałam co się dzieje, Harry znów ma zawał. Patrzyłam w jakim jest beznadziejnym stanie, jak skręca się z bólu, ale nie mogłam nic zrobić, trzymałam go za rękę, ale lekarze kazali mi go puścić. On umierał. Starał się na mnie popatrzeć, ale wzrok błądził mu po całym pokoju. W końcu nasze oczy się spotkały, było w nich tyle bólu. Dlaczego nie mogę mu jakoś ulżyć. – Kocham cię Harry, kocham cię słyszysz.- Ale on już nic nie odpowiedział, lekarze zaczęli go reanimować, na próżno. Harrego już nie było, nie tutaj, nie w tym ciele. Moje życie straciło sens. Moje życie właśnie odeszło, umarło a ja razem z nim. Lekarz poklepał mnie po ramieniu i wyszedł. Usiadłam koło ciała Harrego. Pogłaskałam go po ręku i pocałowałam w głowę, moja łza spadła na jego policzek. Miałam nadzieję, że jeszcze się ocknie, że zetrze ją sobie z twarzy. Ale on się nie ruszał, serce mu nie biło. Harry odszedł, naprawdę odszedł. Było mi tak strasznie źle. Moje życie w jednej chwili się skończyło. Umarło. Zalałam się łzami i ostatni raz przytuliłam do Harrego, on już nigdy nie odwzajemni mojego uścisku, nigdy mnie nie pocałuje. Nigdy to słowo miało mi towarzyszyć już zawszę.  Lekarz zadzwonił do moich dzieci by przyjechały do szpitala. Pierwszy pojawił się Maksym, był bardzo zżyty z ojcem, gdy zobaczył Harrego podszedł do niego i pogłaskał go po ręku. Szepną: Dobranoc. Łzy znowu napłynęły mi do oczu, przytuliłam go tak jak był mały, a on płakał. Po chwili dotarła też Lena. Gdy zobaczyła mnie i Maksa zaczęła płakać. Powoli weszła do pokoju gdzie leżał Harry i opadła na kolana. Mak ją podniósł i się przytulili. Pomyślałam sobie, że to nasza zasługa. Prawda Harry? Bo ty teraz mnie słuchasz, prawda? Gdy załatwiłam wszystkie formalność, jak najszybciej chciałam się znaleźć w domu. Gdy wróciłam położyłam się na łóżku i popatrzyłam na puste miejsce obok mnie.- Harry, dlaczego mi to zrobiłeś? – Płakałam przez całą noc wtulona w poduszkę, słyszałam, jak po domu krząta się Maksym i Lena, ale prosiłam, żeby nie wchodzili do pokoju. Otworzyłam szafę, dotknęłam ubrań Harrego, ubrałam jego ulubioną koszulę, jeszcze pachniała jego zapachem. Usiadłam na łóżku ale bałam się odwrócić, bałam się zobaczyć, że Harrego już nie ma. W tym momencie chciałam po prostu umrzeć z miłości, tak jak Romeo i Julia. Ale to nie książka. trzeba pogodzić się z tym i jakoś żyć dalej. A przynajmniej próbować.

Opowiadanie z Harrym Part18

Wszyscy udali się do MilkShakeCity, a ja z Harrym pojechałam na około. Harry był wszystkim tak przejęty, że nie zauważył dlaczego pojechałam dłuższą trasą. Gdy zajechaliśmy na miejsce było już po północy. Starałam się zachować spokój, żeby nie wzbudzić w Harrym żadnych podejrzeń. Gdy weszliśmy do środka, w pomieszczeniu panowały egipskie ciemność.
- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGOO! – Zapaliło się światło, a spod stolików, lady i zza ścian wyłoniło się co najmniej z 30 osób. Chłopcy i ich dziewczyny, Paul ze swoją żoną, mama Harrego i jego siostra, Caroline i przyjaciele Harrego ze szkoły. Wszyscy prosto z koncertu przyjechali prosto tutaj.
- Dziękujemy bardzo. – Powiedział Harry i mnie przytulił.
- Harry nie dziękujemy, tylko dziękuje. Nie mów, że nie wiesz o co chodzi. – Zaśmiał się.
- No jak to o co, zaręczyliśmy się a ty jesteś w ciąży. – Uśmiechną się Harry, wszyscy przysłuchiwali się naszej rozmowie.
- Tak Harry, ale jest coś jeszcze, dzisiaj 1 lutego, twoje urodziny. – Pocałowałam go i szepnęłam. – Wszystkie najlepszego loczku.
- Jejku, jak mogłem o tym zapomnieć. Kochani dziękuję wam serdecznie. – Usiadłam do stolika obok, a Harry witał się ze wszystkim, przyjmował prezenty i dziękował za życzenia. Naprawdę był zaskoczony. Bawiliśmy się do rana. Gdy wróciliśmy do domu, od razu zasnęłam wtulona w Harrego.
Kolejne miesiące, to same szczęśliwe dni. Dni przepełnione miłością i wielką troską Harrego o mnie i o moje potrzeby. Nikt się o mnie tak nie opiekował jak on, gdy byłam w ciąży. Dni mijały nam bardzo szybko, wyjechaliśmy razem w góry, potem zaczęła się wiosna, lato, ślub Louisa i Pauli. Co to był za ślub! Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Paula wyglądała jak księżniczka, a Louis był taki przystojny w garniturze. Jako druhny miałyśmy z Olą, Claudie i Natalie takie same sukienki. Niestety ja musiałam mieć ją przerabianą. Mój brzuch był taki ogromny. Kaplica przyozdobiona była białymi liliami. Dlatego każdy z gości miał do swojego stroju przyczepioną małą lilijkę. Wyglądało to cudownie! Sala weselna również była ślicznie udekorowana. Wszędzie lilie. A jakie cudowne jedzenie! Nie mogłam się niczemu oprzeć. Nie wiem czy to przez moje łakomstwo czy też, to wina ciąży. Na weselu grał DJ ale nie zabrakło kilku występów One Direction. Jak pięknie wyglądała Paula i Louis podczas swojego pierwszego tańca.
6 lipca w nocy, zaczęły mnie łapać skurcze, Harry zawiózł mnie do szpitala i był przy mnie podczas porodu. Urodził nam się śliczny chłopczyk. Wymyślenie imienia dla dziecko zajęło nam ponad tydzień. W końcu wybraliśmy dla niego imię Maksym Tom Styles. Pierwszy miesiąc z dzieckiem był ciężki, ale jakoś daliśmy radę. Harry kupił działkę na przedmieściach Londynu i zaczęły się prace nad naszym domem. Jako, że zawsze lubiłam rysować. Sama zrobiłam rysunki naszego domu. Harremu on się spodobał i pokazał go architektowi, który stworzył profesjonalny projekt naszego przyszłego domu na podstawie moich rysunków. Piętrowy domek, z kominkiem i przestronnym salonem, połączony z kuchnią i jadalnią. Cztery pokoje i trzy łazienki. Garaż i wielka piwnica. Budowa trwała pół roku, więc na święta już tam mieszkaliśmy. Naszą pierwszą rocznicę spędziliśmy w moim starym mieszkaniu, Maks został pod opieką Oli i Liama. Najpierw zjedliśmy uroczą kolację w ArcadiaHotels, potem przeszliśmy znanym nam już dobrze deptakiem na którym na siebie wpadliśmy. Po drodze wstąpiliśmy do sklepu i kupiliśmy klika produktów. Gdy weszliśmy do dawnego mieszkania, nie było tam już prawie nic, ale znaleźliśmy tak kilka naczyń i zabraliśmy się za robienie naleśników. Harry tak jak kiedyś, popisywał się przede mną swoimi umiejętnościami kucharza i z gracją przewracał naleśniki na patelni. Wieczór był cudny. Gdy wróciliśmy do naszego domu, Liam i Ola spali w jednej z sypialni, więc i my po sprawdzeniu co u Maksa poszliśmy do łóżka. Całą noc rozmawialiśmy o naszym wspólnym życiu, o tym jak bardzo w ciągu roku zmieniło się nasze życie.
- Wiesz, wydaję mi się, że odkąd cię poznałem moje życie nabrało sensu. – Powiedział Harry.
- Miło mi to słyszeć. – Pocałowałam go w policzek.
- Zawsze wierzyłem, w przeznaczenie, ale nigdy nie myślałem, że spotkam kogoś takiego jak ty, że zakocham się tak szybko, a jednocześnie tak.. tak dobrze. Bo nasza miłość jest dobra, prawda?
- Tak, nasza miłość jest bardzo dobra. Wiesz, ja też od zawszę wierzyłam w przeznaczenie. Znalezienie chłopaka zawsze przychodziło mi z trudem, a jak w końcu kogoś znalazłam to on nigdy nie odwzajemniał moich uczuć. Kiedyś moja przyjaciółka powiedziała mi, że musi na mnie czekać ktoś naprawdę wyjątkowy. Jej słowa się sprawdziły. – Harry się uśmiechną.
- Jestem wyjątkowy? – Zapytał.
- Jesteś najwyjątkowszy. – Harry się zaśmiał i mocno mnie przytulił. – Jak myślisz, co nas jeszcze czeka? -   Zapytałam.
- Same dobre rzeczy kochanie.
Harry miał rację, w naszym życiu nie było już złych rzeczy, w drugie urodziny naszego synka, wzięliśmy ślub. Skromny, tylko wśród najbliższych, jak dla mnie idealny. Zaraz po nas ożenił się Niall z Claudie a Ola i Liam się zaręczyli. Wydaję mi się, że Liam tak długo z tym zwlekał bo trochę bał się, że będzie tak jak z Danielle. Dlatego nigdzie się nie śpieszył, ale Oli to nie przeszkadzało. Gdy Maksym miał cztery latka, urodziła nam się córeczka. Harry wybrał dla niej imię Darcy, bo zawszę o tym marzył. Zgodziłam się, ale ja nadałam jej drugie imię. Darcy Lena Styles. Harry twierdził, że Lena jest moją małą kopią, a ja z czasem zauważyłam, że Maksym jest coraz bardziej podobny do Harrego. Nasze życie toczyło się spokojnie, nasze dzieci wyrosły na dobrych i mądrych ludzi. Maksym ukończył Oxford i tak jak ja chciał zostać lekarzem a Lena po Harrym odziedziczyła cudowny głos i próbowała swoich sił jako piosenkarka. Każdy dzień spędzony z Harrym był dla mnie najlepszym dniem życia. Przez całe moje życie podjęłam wiele decyzji i żadnej nie żałuję. Przeżyłam je tak jak chciałam, ale jest jeden dzień w tym moim życiu o którym na samą myśl chcę mi się płakać.

Opowiadanie z Harrym Part17


Obudziłam się następnego dnia czując jak przepełnia mnie szczęście. Mam cudownego narzeczonego i prawdopodobnie już niedługo zostanę mamą. Lepiej być nie mogło. Chociaż, kiedyś gdy myślałam o dzieciach zawsze myślałam, że będę trochę starsza. Dziś mam 24 lata, Harry 27 to chyba dobry wiek. Zaśmiałam się do siebie i sięgnęłam po telefon. Zadzwoniłam do lekarza i umówiłam się na następny dzień na wizytę. Nigdy nie sądziłam, że będę taka podekscytowana faktem, że mogę być w ciąży. Te hormony. Następnego dnia razem z Harrym wybrałam się do lekarza, w sumie lekarki bo okazało się, że jest to kobieta. Gdy weszliśmy do gabinetu, prawie się popłakałam ze śmiechu. Okazało się, że pani doktor była i wciąż jest fanką One Direction, jak zobaczyła Harrego szczęka jej opadła i prawie się popłakała. Strasznie chciało mi się śmiać, ale potem pomyślałam, że ja też podobnie zareagowałam gdy pierwszy raz go spotkałam. Alice bo tak kazała nam się do siebie zwracać doktorka, szybko mnie zbadała i powiedziała, że jestem w ciąży. Chwile coś liczyła i okazało się, że moje dziecko ma się urodzić 7 lipca. Jaka była moja radość, gdy się dowiedziałam, że termin jest wyznaczony na moje urodziny! Co za cudowny prezent. W drodze do domu razem z Harrym, stwierdziliśmy, że poczekamy jeszcze trochę zanim powiem komukolwiek o mojej ciąży. Trudno mi było nie powiedzieć tego Oli, tak samo jak trudno Harremu było nie wygadać się przed mamą. A trzeba przyznać, że jest z niego straszny maminsynek. W domu przypomniałam sobie o moim pomyśle, żeby One Direction zarobiło swój wielki powrót i zagrało swój ostatni koncert. Pogadałam o tym z Harrym i on stwierdził, że to świetny pomysł. Zadzwoniłam więc do reszty chłopców. Długo nie musiałam ich prosić. Teraz zastanawiałam się gdzie mogłoby się to odbyć. W jakiejś restauracji, czy na jakiejś ogromnej hali. Harry stwierdził, że zadzwoni do Paula, ich dawnego menadżera. Po dość długiej rozmowie przyszedł do mnie i okazało się, że Paul z wielką chęcią załatwi wszystko co trzeba by takowe wydarzenie zorganizować. Już dwa dni po tym telefonie chłopcy mieli pierwszą próbę. Przyjechałam razem z Harrym do studia, okazało się, że reszta dziewczyn też tam jest. Ola rozmawiała z Claudie i Paulą, a Natalie przysłuchiwała się ich rozmowie i głaskała się po brzuchu. Jak miło się poczułam, gdy pomyślałam sobie, że ja też będę tak wyglądać za parę miesięcy.
- Wiecie co dziewczyny, ja i Louis ustaliliśmy już datę ślubu. – Powiedziała Paula. – Ślub i wesele ma się odbyć w rodzinnym mieście Lou Doncaster. Razem z Louisem stwierdziliśmy, że fajnie będzie jeśli chłopcy zostaną jego drużbami, a to oczywiście wiążę się z tym, że będziecie moimi druhnami. Co wy na to? – Oczywiście, każda z nas z wielką chęcią zgodziła się na taki pomysł. Dowiedziałam się jeszcze, że data ślubu to 23 czerwca. Na dwa tygodnie przed porodem. Rozmawiałyśmy jeszcze chwilkę i zaraz zaczęła się próba chłopców. Jak cudownie było móc ich znowu razem zobaczyć. Cała piątka śpiewająca ich stare piosenki. Szybko ustalili listę piosenek na koncert. Całe wydarzenie miało trwać około dwóch godzin, i miało odbyć się w wielkiej hali koncertowej w centrum Londynu. Pierwszą piosenką jednogłośnie zostało What Makes You Beautiful. Gdy chłopcy ją ćwiczyli Harry cały czas patrzył się na mnie. Pamiętam jak byłam natolatką i wyobrażałam sobie ten moment. Aż przeszedł mnie dreszcz. Piosenki między pierwszą i ostatnią, to były przede wszystkim utwory z ich drugiej i trzeciej płyty. Na ostatnią piosenkę wybraliśmy Little Things. Przez następny tydzień o tym wydarzeniu, o wielkim powrocie One Direction, mówiły prawie wszystkie stacje telewizyjne i radiowe, pisano o tym w gazetach a chłopcy znowu pojawili się na ustach wszystkich plotkarzy. Nigdy nie wiedziałam, jak smakuję sława, ale teraz przekonałam się, że jest naprawdę gorzka. Gdy tylko Harry pojawiał się w domu, czekało na niego co najmniej z trzech fotografów i garstka fanek. Ja starałam się wychodzić tylnymi drzwiami, nie chciałam, żeby ktokolwiek mnie zobaczył. Niestety pewnego razu, zostałam zauważona z Harrym w kawiarni na przedmieściach Londynu. Następnego dnia nasze zdjęcie ukazało się w jakimś magazynie plotkarskim razem ze zdjęciami Lou i Pauli, Zayna i ciężarnej Natalie, Claudie i Nialla oraz Liama i Olki. Nagłówek w gazecie brzmiał: Nowe dziewczyny One Direction, czy są ładniejsze od ich poprzedniczek. Strasznie zirytował mnie cały ten artykuł bo zostałam nazwana kopią Caroline Flack. Nic do niej nie miałam, bo widać było, że ona i Harry to dobrzy przyjaciele. Gdy Harry był chory nawet odwiedziła go kilka razy w klinice i miałam okazje ją poznać. Tak samo jak ja poirytowana była Natalie i Paula, porównane do Perrie i Eleanor, ale najgorzej czuła się Ola. Posądzono ją bowiem o rozpad związku Liama z Danielle. Nigdy nie widziałam, żeby Liam przejmował się tym co o nim piszą, ale gdy chodziło o jego bliskich to chłopak wychodził z siebie, tym razem pozwał plotkarskie pisemko. Ku uciesze wszystkich, wygrał tą sprawę. Dni do koncertu mijały szybko i gdy zostało zaledwie trzy dni, do szpitala trafiła Natalie, miała skurczę. Nad ranem, dwa dni przed koncertem urodziła się śliczna i zdrowa dziewczynka Nayn, co w języku hebrajskim oznacza coś pięknego i urokliwego. W dniu koncertu chłopcy byli nadzwyczaj spokojni, jedynie Harry miał pewnego rodzaju tremę. Gdy wszystko się zaczęło, na sam początek na scenę wbiegł Paul.
- Witajcie! – Odpowiedziały mu piski płci pięknej, wcale to nie były nastolatki ale dorosłe kobiety.
- Dziękuje wszystkim za przybycie w imieniu chłopców. Muszę wam przeczytać wspaniały rekord który niedawno razem z wami ustaliliśmy. Tydzień po rozpowszechnieniu w mediach informacji o dzisiejszym koncercie, w dzień w którym sprzedawano bilety. Wszystkie 23tysiące biletów, sprzedały się w rekordowym tempie 4 minut! A teraz przed wami, na żywo, w pełnym składzie ONE DIRECTION!!! – Paul zbiegł ze sceny, zaczęła się melodia What Makes You Beautiful a fanki oszalały. Z głębi sceny wyjawiło się pięciu chłopców.
- Witajcie! – Krzykną Liam.
- Stęskniliście się za nami? – Powiedział Zayn.
- Widzę, że nas pamiętacie! – Zawołał Lou a Niall dodał. – Kochamy waas!
Gdy chłopcy śpiewali cała hala śpiewała razem z nimi. Widziałam, że oni są w swoim żywiole. Wygłupiali się i skakali, po prostu się bawili. Uśmiech nie znikał z ich twarzy. Stojąc za kulisami, razem z dziewczynami i malutką córeczką Zayna zachowywałyśmy się jak ogłupiałe fanki, oczywiście nie licząc Nayn, która mimo naszych krzyków słodko spała w wózeczku. Skakałyśmy i tańczyłyśmy w rytm muzyki. Śpiewałyśmy z chłopami, albo płakałyśmy ze szczęścia gdy chłopcy patrzyli się w naszą stronę. Przed ostatnią piosenką chłopcy zrobili chwilę przerwy i wykonywali zadania z tweet’ów dziewczyn obecnych na Sali. Po chwili zobaczyłam, że na telebimie wyświetla się mój tweet, mój stary tweet, sprzed ponad 8 lat. Jakim cudem oni je odnaleźli, przecież do tej pory liczba moich tweedów wynosiła ponad 100 tysięcy.
- A tutaj mamy tweet’a od niejakiej mussualy. – Przeczytał Liam i popatrzył się w moją stronę, puścił mi oczko, a ja się zaśmiałam.
- Cóż też ona piszę, zobaczmy. – Powiedział Louis i zaczął się śmiać.
- Harry Styles, kocham cię. Proszę wyjdź za mnie?! – Przeczytał Niall.
- No Harry, co ty na to? – Powiedział, rozbawiony Zayn. Harry się uśmiechną ale nic nie mówił. – No to może, zawołajmy na scenę mussualy! Jesteś tutaj? – Odpowiedziały mu piszczące dziewczyny, każda krzyczała, że to właśnie ona, a Harry spoglądał na mnie i gestem dłoni pokazał, żebym weszła na scene.
- Powitajcie mussualy, dziewczyny! – Krzykną Harry. Wszystkie zaczęły piszczeć jeszcze głośniej. – Harry Styles, kocham cię. Proszę wyjdź za mnie. – Harry jeszcze raz przeczytał mojego starego tweet’a i powiedział. – Myślę, że mogę się zgodzić, ale jak sami dobrze widzicie ta wiadomość została wysłana 8 lat temu, więc teraz pozwólcie, że to ja zapytam się tej pięknej damy, czegoś bardzo ważnego. – Harry klękną przede mną i szepną. – To jest oficjalnie, jak coś. – Uśmiechną się słodko i powiedział, to głosem, który nie raz przyprawiał mnie o płacz. – Kate, kocham cię, proszę wyjdź za mnie? – Przełkną ślinę i gdy ja już miałam odpowiedzieć, on dodał. – Zostaniesz moją Katy Styles? – Zdrobnił moje imię i się uśmiechną. Dobrze pamiętam, jak miałam taki Nick na twitter’ze, kiedyś nawet ćwiczyłam taki podpis i wszystkim mówiłam, że Harry to mój mąż, chociaż tak naprawdę dobrze wiedziałam, że tak nigdy nie będzie. A tutaj. Stoję na scenie i Harry prosi mnie o rękę, kurde. Na Sali była cisza, zamyśliłam się i zapomniałam mu odpowiedzieć. – Tak, Harry, z ogromną przyjemnością za ciebie wyjdę i zostanę twoją Katy Styles. – Harry wstał i zaczęliśmy się całować.
- Pragę wam wszystkim ogłosić, że ja i Kate, spodziewamy się dziecka. - Krzykną Harry a na scenę wyszła reszta dziewczyn i podeszły do swoich chłopaków, jedynie Ola najpierw podeszła do mnie i szepnęła.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? – Szturchnęła mnie w ramię i się uśmiechnęła, zaśmiałam się i wtedy zaczęła się melodia Little Things, a chłopcy zaczęli śpiewać. Pierwszy Zayn, śpiewając zwrócił się do swojej żony, potem Liam do Oli, Lou do Pauli a Harry do mnie, na końcu Niall do Claudie. Gdy piosenka się skończyła, uświadomiłam sobie, że płaczę. Przytuliłam się do Harrego i jeszcze raz się pocałowaliśmy.
- Dziękujemy wam, to był wspaniały koncert! – Krzykną Lou.
- Jesteście wspaniali, najlepsi fani na świecie! – Zawołał Niall.
- Kochamy was! – Dodał Liam. – Kochamy was bardziej niż wy nas! – Poprawił go Harry!
- Dziękujemy jeszcze raz i mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy! – Powiedział Zayn. I wszyscy zeszliśmy ze sceny.
- Wszystko jest gotowe? – Szepnęłam do Louisa.
- Tak, możemy jechać. – Odparł Lou.