2012/12/28

Opowiadanie2 z Harry'm Part8

Rano obudziłam się w objęciach Harry'ego. Spojrzałam na zegarek. Była 6 a.m wszyscy jeszcze spali. Spojrzałam pod kołdrę. Byłam naga. Zaśmiałam się w myślach. Rozejrzałam się po pokoju, moje majtki leżały pod szafą. Wstałam i ostrożnie by nie obudzić Harry'ego ruszyłam w stronę szafy. Gdy byłam w połowie pokoju, zaskrzypiała podłoga, odwróciłam się i zobaczyłam, że Harry mi się przygląda.
- Harry! Odwróć się! - Rzuciłam w niego skarpetką którą miałam koło nogi. Szybko nałożyłam majtki i pierwszą z brzegu bluzkę. Harry zwijał się ze śmiechu. - To nie jest śmieszne.
- Szłaś tak po cichu, żeby mnie nie zbudzić?
- Harry, ja byłam naga!
- Przecież widziałem Cię nagą tej nocy. - Usiadłam na łóżko, a on mnie przysunął do siebie.
- To nie to samo.
- Oj już już, nie złość się. - Pocałował mnie w policzek. Usiadł koło mnie i mocno mnie przytulił.
- Harry. - Spojrzałam w dół. - Mógłbyś nałożyć bokserki.
- Czy ten widok Ci przeszkadza. - Zaśmiał się.
- Wiem, że nie masz problemów z nagością, ale proszę. Nie mogę się skupić.
- W takim razie już się chowam. - Sięgnął po bokserki. I znowu zajął miejsce obok mnie.
- Seksownie wyglądasz w mojej koszulce. - Szepnął mi do ucha. Odwróciłam się w jego stronę i się pocałowaliśmy.
- Też Cię kocham. - Popchnął mnie na poduszkę.
- Jest szósta rano, może prześpimy się jeszcze trochę.
- Zgoda, ale nie obiecuję, że zasnę. - Harry położył się a ja mocno się do niego przytuliłam. Objął mnie ramieniem i ścisnął jeszcze bardziej.
- Jesteś najlepszą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała. - Pocałował mnie w czoło. Leżeliśmy tak i rozmawialiśmy, odechciało nam się spać, po godzince zeszliśmy na dół zrobić sobie śniadanie. Po chwili przyszła Gemma.
- Cześć siostra jak się spało? - Harry pocałował ją w policzek, gdy zaczęła sobie nalewać kawy.
- Nie za bardzo.
- A to czemu? - Spojrzał na nią szczenięcymi oczami.
- Przez ciebie. - Szturchnęła go.
- Przeze mnie? Co ja takiego zrobiłem?! - Oparł się o blat, Gemma spokojnie usiadła na przeciwko mnie, wzięła łyka kawy, uśmiechnęła się do mnie i powiedziała.
- Nie co ty zrobiłeś, tylko co wy robiliście. - Zaczęła się śmiać. Zrobiłam się cała czerwona. Nie sądziłam, że byliśmy tak głośno. Gemma wzięła kubek kawy podrapała mnie po głowię i wyszła uśmiechnięta z kuchni. Spojrzałam na Harry'ego. Puścił mi oczko i krzyknął za Gemmą wychylając się z kuchni.
- Dzisiaj w taki razie, będzie jeszcze głośniej!
- Harry! - Uderzyłam go w bark.
- Oj tylko tak mówię. - Pocałował mnie w policzek i nalał sobie kawy.
Przygotowania do wigilijnej kolacji poszły szybko i sprawnie. Wszyscy sobie pomagali. Zjechało się trochę osób. Przyjechał ojczym Harry'ego, który wcześniej był w delegacji, dziadkowie, ciocia Selley wraz z Benem, Matty'm i Ellą, kilka cioć i wujków Hazzy oraz chłopak Gemmy, gdy przyjechał ten ostatni Gemma i Harry zaczęli się kłócić, kto będzie głośniejszy dzisiejszej nocy. Okazało się, że nikt, bo mieliśmy spać wszyscy po kilka osób w pokoju, gdyż każdy z gości zostawał na noc. Rodzina Harry'ego polubiła moją mamę i mnie. Miło spędziliśmy czas, gadając śpiewając kolędy. Ben i Harry dali amatorski koncert na schodach. Zaprzyjaźniłam się z Ellą i stwierdziłam, że chłopak Gemmy to bardzo miły facet. Na koniec Wigilii Tom, tak ma na imię chłopak Gemmy, oświadczył się jej. Gdy powiedziała, tak. Wszyscy zaczęli skakać ze szczęścia a Harry pocałował mnie i szepnął ja jeszcze trochę poczekam. Nie wyobrażałam sobie w tym momencie, że mogłabym te święta spędzić jakoś inaczej. Na drugi dzień, przyjechali chłopcy. Niall, Liam, Louis i Zayn. Była też z nimi dziewczyna Niall'a Edith. Okazało się, że to moja stara koleżanka. Nie mogłyśmy uwierzyć w to co się dzieję. To było dla nas spore zaskoczenie. Powodem przyjazdu chłopców był pomysł wyjazdu na narty. Dogadałam się z mamą, że Gemma odwiezie ją następnego dnia na lotnisko. Natomiast ja z Hazzą jeszcze tego samego dnia wyruszyliśmy na samolot do Włoch. Lecieliśmy w alpy!

2012/12/27

Opowiadanie2 z Harry'm Part7

Pokój Harry'ego znajdował się na poddaszu. Łóżko stało w kącie, w miejscu gdzie dach się nachylał. Przy oknie stało biurko a po przeciwnej stronie szafa. Pokój typowego nastolatka. Na ścianie plakat Frankie Sandford. Gdy Harry zobaczył, że się na niego patrze podszedł i go zasłonił.
- To było dawno?
- Yhym, a kiedy ostatni raz byłeś w domu.
- Trzy miesiące temu. - Spuścił wzrok. - Oj tam. Chcesz znowu się bić.
- Nie, dziękuję. Poza tym to żadna walka, jeśli ja nie mam szans na żaden ruch.
- Trudno. - Uśmiechną się, kopną nogą drzwi, które zamknęły się z  hukiem.
- Co tak szybko. - Zaśmiałam się.
- Za długo czekałem, by jeszcze teraz z tym zwlekać. - Zagryzł wargę a ja wzniosłam oczy ku niebu i pomyślałam sobie "Boże, dziękuję Ci za niego!" po czym zaczęłam się śmiać sama do siebie.
- Co się tak rozbawiło? - Zapytał przysuwając się do mnie.
- Ty.
- Wyglądam śmiesznie? - Wyglądał pociągająco, jak chodzący seks, serio.
- Nie.
- A jaki jestem?
- Jest dużo przymiotników, które mogłyby Cię opisać.
- To wymień kilka. - Rzucił mi wyzwanie czułam to w jego głosie.
- A potem Ty opiszesz mnie.
- Okej. - Usiadł na łóżku i położył się na plecy, poklepał miejsce obok siebie pokazując mi bym dołączyła do niego. Siadłam na krawędzi łóżka i on pociągną mnie za biodra przyciągając do siebie. Leżeliśmy na przeciwko siebie, nasze twarze dzieliły zaledwie centymetry. Mogłam poczuć jego ciepły oddech na mojej skórze. Dotknęłam jego twarzy, poczułam lekki zarost na policzkach. Harry się uśmiechną i złapał mnie za rękę, pocałował ją i położył pod swoją twarzą.
- Masz takie delikatne dłonie, zgrabną figurę. Uwielbiam kolor twoich włosów i nie mogę przestać patrzeć się w twoje oczy, są tak bardzo niebieskie. - Dotkną mojej twarzy opuszkami palców. Zamknęłam oczy, by rozkoszować się dotykiem jego zimnych dłoni. - Masz bardzo delikatną skórę i chociaż masz może jakieś małe niedoskonałości. - Przejechał palcem po bliźnie, którą miałam nad lewym okiem, po upadku w wesołym miasteczku w dzieciństwie, była prawie niewidoczna, ale można było ją wyczuć dotykiem. - To kocham Cię taką jaka jesteś. Jesteś piękna. - Otworzyłam oczy. Harry właśnie powiedział, że mnie kocha. Spojrzałam w jego oczy.
- Jaki jesteś? Jesteś cudowny, masz nieziemski uśmiech, hipnotyzujące oczy, burze cudownych loków. - Zaśmiał się. - Twoje dołeczki sprawiają, że uginają się pode mną kolana więc dobrze, że leżymy. - Znowu się zaśmiał. - Masz imponującą, ekem, budowę ciała? Jesteś moim bogiem Harry. - Przysunęłam się bliżej i go pocałowałam, wplotłam palce w jego włosy. - Kocham Cię.
- Ja też Cię kocham. - Szepnął mi do ucha. Zaczęliśmy się całować, Harry zdjął z siebie koszulkę, przejechałam ręką po jego klacie, nie odrywając od siebie swoich ust, Harry zaczął rozpinać guziki w mojej koszuli. Położył się na mnie i nasze ciała dotknęły siebie nawzajem. Był gorący, a ja byłam cała zimna, chociaż gdy jego ręce jeździły po moich plecach w poszukiwaniu stanika były lodowate, co sprawiało, że miałam ciarki. Przekręciliśmy się i teraz to ja byłam na górze. Gdy byliśmy już całkowicie nadzy. Harry oderwał się ode mnie i szepnął.
- Naprawdę Cię kocham. Bałem się Ciebie zapytać w prost, ale teraz muszę to zrobić. Jesteśmy parą prawda? - Na odpowiedź pocałowałam go mocno w usta. - To znaczy tak?
- Tak!

2012/12/26

Opowiadanie2 z Harry'm Part6

Nic szczególnego do świąt się nie wydarzyło. Spotykałam się z Harrym, byliśmy naprawdę blisko, całowaliśmy się, lecz zawsze tak by nikt tego nie widział. Chcieliśmy być równie skryci jak Niall i Edith, chociaż oni przyznawali się do tego, że są razem między nami. Ja z Harry'm byliśmy "przyjaciółmi", nikt z nas nawet nie poruszał tematu związku. Ja bałam się odrzucenia, a Harry? Nie mam pojęcia co siedziało w jego głowie. Dzień przed świętami mieliśmy wyjechać do rodzinnego domu Hazzy. Spakowałam się rano i cały dzień czekałam na przyjazd Harry'ego. Denerwowałam się bo miałam poznać jego mamę. A w dodatku była ze mną moja własna mama, co tylko podwajało moje obawy, a co będzie jak się nie dogadają. Zwłaszcza, że moja mama słabo zna angielski. Nie miałam zamiaru siedzieć przy niej cały czas i tłumaczyć jej co mówią, ludzie wokół. Musiałam się uspokoić, więc zaparzyłam sobie herbaty. Wtedy zadzwonił domofon. Pobiegłam odebrać.
- Halo?
- Już jestem, możecie schodzić. - Rozbrzmiał głos Harry'ego.
- Okej. - Rozłączyłam się. - Mamo, chodź już. - Wzięłam swoją torbę i torebkę mamy, otworzyłam drzwi i zobaczyłam Harry'ego.
- Nie miałeś czekać na dole? - Zaśmiałam się, Harry się nachylił i pocałowałam go w policzek.
- Przyszedłem po torby, przecież nie będziesz tego niosła. - Uśmiechną się i wziął ode mnie walizki. Wyglądał cudownie, jego loki w kilku miejscach wystawały spod czapki, miał rozpiętą kurtkę i koszulkę w serek. Westchnęłam. Wtedy moja mama klapnęłam drzwiami wyrywając mnie z moich myśli. Ominęła mnie i zaczęła schodzić po schodach.
- No, na Ciebie zawsze trzeba czekać, chodź już. - Co? To ja na ciebie czekałam, pomyślałam ale nic nie powiedziałam, tylko wzruszyłam ramionami i ruszyłam za nią. Harry zaparkował przy samym chodniku. Usiadłam z przodu, moja mama siadła z tyłu.
- No dzieci, ile trwa droga?
- Wystarczająco długo by uciąć sobie drzemkę, mamo. - Popatrzyłam na nią. Moja mama pokazała mi język i wyjęła z torebki zatyczki do uszu i opaskę na oczy.
- W takim razie dobranoc, jedź ostrożnie Harry. - Poklepała go po ramieniu i ułożyła się na siedzeniu, opierając głowę o szybę.
- Co powiedziała? - Zapytał Harry.
- Żebyś jechał ostrożnie. - Zaśmiałam się. Spojrzał na mnie i znowu się nachylił, tym razem pocałowałam go w usta. Nie rozmawialiśmy dużo w samochodzie, a jak już to o samych drobnostkach. Zastanawiałam się co dzieję się między mną i Harry'm. Zanim się zorientowałam byliśmy na miejscu. Obudziłam moją mamę. Harry wziął torby i ruszyliśmy do drzwi, moje serce biło jak oszalałe.
- Nie pukaj, tylko wejdź. - Zaśmiał się.
- Okej. - Otworzyłam drzwi.
- Mamoooo! Jestem. - Krzyknął Harry, gdy tylko przekroczyliśmy próg. Ktoś wychylił się zza ściany. - Cześć Gemma. - Krzyknął Hazz i rzucił się na siostrę. Przytulili się i Gemma szepnęła mu coś na ucho, Harry zaśmiał się i pokazał na mnie. - Tak to ona, wiem, że jest piękna. - Zarumieniłam się.
- Cześć Gemma.
- Witaj w rodzinie! - Podeszła i mnie przytuliła.
- To moja mama. - Pokazałam na nią, stała cicho za mną, prawie nie było jej widać. - Mamo, co ty, nie wstydź się.
- Oj, daj spokój Kasia.
- Ona nie za bardzo mówi po angielsku. - Powiedziałam do Gemmy.
- Oh, to nie problem, jakoś sobie poradzimy. - Podeszła do niej i zaczęły coś rozmawiać, bardziej gestykulując niż wypowiadając jakiekolwiek słowa. Harry wziął mnie za rękę i weszliśmy do kuchni. Jego mama stała przy kuchni. Harry puścił mnie i przytulił się do niej mocno.
- Mamo to Katy. - Uśmiechną się.
- Dzień dobry. - Byłam lekko zakłopotana i nie mogłam się doczekać reakcji Anne. Ta podeszła do mnie i mocno przytuliła. - Witaj, kochanie. Miło mi cię poznać.
- Ależ mnie panią bardziej.
- Mów mi Anne, dobrze?
- Tak Anne. - Uśmiechnęłam się i zobaczyłam, że w salonie Gemma rozmawia z moją mamą. Ucieszył mnie ten widok.
- No jest już późno, może kładźmy się spać. Pewnie jesteście zmęczeni po drodze.
- Tak, trochę. - Odpowiedziałam.
- Mamy jeden pokój gościny, będzie tam spać twoja mama. Właśnie gdzie ona?
- Rozmawia z Gemmą.
- Oh. - Spojrzała do salonu i podeszła tam, przyglądałam się jak się witają, przytulają rozmawiają, potem Gemma powiedziała coś Anne i ta się roześmiała jeszcze raz ściskając moją mamę. Wtedy Harry złapał mnie za biodra i pocałował w szyję. Odwróciłam się i pocałowałam go w usta.
- Dzisiaj śpisz ze mną, wiesz o tym? - Powiedział. Spojrzałam na niego i jeszcze raz go pocałowałam.
- Czekałam na to. - Zaśmiałam się.
- Nie bardziej, niż ja. - Powiedział Harry.
- A zakład, że nie.
- Kwestionujesz moje słowa? Chcesz się bić? Co? Chcesz? - Zaczął łaskotać mnie jedną ręką, drugą trzymając moje ręce bym nie mogła nic zrobić, zwijałam się ze śmiechu.
- To nie jest fair! Harry! Aa!
- Wygrałem. - Puścił mnie i pocałował.
- To się nie liczy. - Walnęłam go w ramię, co bardziej zabolało mnie, niż Harry'ego.
- Ah jakie gołąbeczki. - Zaśmiała się Gemma, oparta o framugę drzwi, nie zauważyłam jej. Poczułam jak się czerwienię. - Wiesz Katy, twoja mama jest naprawdę fajna.
- Serio? Ciężko mi w to uwierzyć.
- Przesadzasz, to bardzo sympatyczna osoba. - Uśmiechnęła się i poszła do salonu. Spojrzałam na Harry'ego.
- Pożegnajmy się z nimi i chodźmy do mojego pokoju.

Opowiadanie2 z Harry'm Part5


- Może chcesz wejść na górę? - Zapytałam. Harry uśmiechnął się i raptownie wziął mnie na ręce. Zaczęłam się śmiać.
- Prowadź moja pani! - Krzyknął.
- Mieszkanie na drugim piętrze, numer 2.
- Już lecę. - Trzymając mnie na rękach zaniósł mnie po schodach. Zdawałam sobie sprawę, że dużo ważę ale Harry stwierdził, że jestem lekka jak piórko. Nawet jeśli tak nie było, nie dał po sobie poznać ani odrobiny zmęczenia. Postawił mnie przy samych drzwiach, bo musiałam znaleźć klucz w kieszeniach płaszcza. Włożyłam klucz, chciałam go przekręcić i okazało się, że drzwi są otwarte. Zdziwiłam się. Czyżbym zapomniała je zamknąć?
- Co się stało? - Harry zobaczył, że mam zdziwioną minę.
- Drzwi są otwarte. A byłam pewna, że je zamknęłam.
- Mieszkasz z kimś?
- Nie, sama a co?
- Wydaję mi się, że ktoś tam jest, posłuchaj. - Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w odgłosy. Rzeczywiście brzmiało jakby ktoś był w środku. Otworzyłam oczy.
- Ktoś się włamał! - Krzyknęłam.
- Ciii. - Zatkał mi buzię ręką. - Wejdę pierwszy a ty tu poczekaj.
- Nie, wejdziemy razem. - Złapałam go za rękę. Harry pociągnął za klamkę, drzwi się otworzyły, słychać było chodzący telewizor, ktoś otworzył drzwi z salonu i...
- Mamo?!
- Kasia kochanie, chciałam Ci zrobić niespodziankę. - Podeszła i mnie pocałowała w policzek. - A kim jest ten młody człowiek.
- Mamo to Harry. - Harry stał jak wryty nie wiedząc co zrobić. Był równie zaskoczony jak ja.
- Dzień dobry pani. - Ukłonił się i pocałował ją w rękę.
- Oh, jak ładnie wychowany młody człowiek. - Uśmiechnęła się mama. - Chodźcie dzieci, chodźcie. Przywiozłam pierogi i twoje ulubione piersi z kurczaka w panierce.
- Em, mamo nie jestem głodna, Harry może ty chcesz?
- Ym, nie dziękuję też nie jestem głodny. To ja już sobie pójdę. Do zobaczenia Katy. - Nachylił się i pocałował mnie w policzek.
- Pa, zadzwonię do ciebie.
- Okej. Do widzenia pani.
- Do widzenia Hurry. - Harry się zaśmiał.
- Harry, mamo. - Było mi wstyd za nią.
- Ah Harry, tak, przepraszam. - Harry pomachał nam i zamkną drzwi. Stałam jak wryta. Miałam właśnie.. Ale mama.
- Mamo, czemu nie powiedziałaś, że przyjedziesz?
- Chciałam Ci zrobić niespodziankę. Nie długo święta, nie chcę, żebyś była wtedy sama.
- Dałabym sobie rade. Poczekaj.. Zostaniesz do świąt?
- No tak, a co ty sobie wyobrażasz mówić do mnie takim tonem. Ja przyjechałam tu specjalnie dla ciebie a ty mi robisz wyrzuty. O młoda damo, tak nie będziemy rozmawiać.
- Mamo, nie jestem już dzieckiem.
- Dla mnie zawszę będziesz słodką kruszynką. - Złapała mnie za policzki i skręciła moją twarz. - Uch jaka Ty jesteś zimna. Rozbieraj się zrobię Ci herbaty.
Posłusznie zdjęłam kurtkę i poszłam za mamą do kuchni. Po chwili dostałam sms'a od Harry'ego. "Ale Twoja mama zrobiła nam niespodziankę haha xx" Odpisałam mu szybko. "Wiem, przepraszam naprawdę nie wiedziałam, że przyjedzie i jeszcze zostanie tu do świąt!" Pijąc herbatę i oglądając z mamą telewizję dostałam kolejnego sms'a "A nie martwi mnie to, zawsze możemy przyjść do mnie ^^. A skoro zostanie tu na święta, to pomyślałem, że może.. nie w sumie to nie a zresztą jak chcesz." "To może najpierw powiedz mi o co chodzi?" długo nie dostałam żadnego sms'a. Odłożyłam telefon i poszłam się umyć, gdy wróciłam spod prysznica zobaczyłam nieodebrane połączenie od Harry'ego. Wybrałam oddzwoń.
- Nom to o co chodzi?
- Może spędzicie święta z moją rodziną w Holmes Chaple?
- Um Harry, to kusząca propozycja ale nie wiem czy to dobry pomysł.
- Nie każ mi się długo prosić.
- W takim razie zgoda, jutro powiem mamię. A teraz dobranoc.
- Dobranoc.

2012/12/25

Opowiadanie2 z Harry'm Part4

Gdy zwiedziliśmy w Londynie dosłownie wszystko co było możliwe. Harry zaproponował mi spotkanie z resztą chłopców. Oczywiście zgodziłam się od razu. Nie pytałam go o to wcześniej, bo nie chciałam być nachalna i wpraszać się koniecznie do ich życia. Cieszyłam się wystarczająco, że mogłam go poznać tak dobrze, nie potrzebowałam poznawać reszty ale myśl, że spędzę z nimi dzień była taka cudowna. Kochałam ich wszystkich, ale jak braci, mimo tego, że żadnego nie znałam. Umówiliśmy się z chłopakami w ich apartamencie, mieliśmy zjeść obiad i chwilę pogadać, a potem Harry miał pokazać mi ich dom.
Strasznie się niecierpliwiłam, Harry miał po mnie przyjechać o 3 p.m a było już 20 po. Była już jesień, więc siedziałam w płaszczu i zaczęło mi się robić gorąco. Miałam go zdejmować i Harry zadzwonił domofonem.
- Już jestem, możesz schodzić.
- W końcu.
- Przepraszam, stałem w korku, był jakiś wypadek.
- Mogłeś zadzwonić, martwiłam się.
- Przepraszam, nie pomyślałem, no chodź. Chłopcy też się pewnie niecierpliwią czekając na nas.
- Okej, już schodzę. - Zamknęłam drzwi i niemalże zleciałam po schodach, potykając się na ostatnim schodku. Harry czekał na chodniku przed domem, zawsze tam czekał, gdy miał po mnie przyjechać. Zdałam sobie sprawę, że nie zaprosiłam go jeszcze nigdy do mnie. Gdy nasze oczy się spotkały, Harry uśmiechną się od ucha do ucha i rozłożył ręce czekając. Podeszłam do niego i mocno się przytuliliśmy. Pocałowałam go w policzek i powiedziałam.
- Następnym razem zapraszam Cię do mnie. Pochwalę się przed tobą moimi zdolnościami kulinarnymi. - Harry zaśmiał się.
- Przecież ty nie umiesz gotować. - Szturchną mnie w ramię.
- Ale spaghetti umiem zrobić.
- Mmm.. W takim razie zgodzę się, może tym mnie nie otrujesz. - Tym razem ja go uderzyłam w ramię. Wsiedliśmy do samochodu i po chwili byliśmy na miejscu.
Harry otworzył mi drzwi i pomógł zdjąć płaszcz. Wziął mnie za rękę(Nie spodziewałam się, że to zrobi. Nigdy nie trzymaliśmy się za ręce. Czułam, że to coś wyjątkowego.) i poprowadził do salonu w którym na trzech kanapach rozłożeni byli chłopcy.
- Cześć chłopaki, to właśnie jest Katy.- Chłopcy odwrócili głowy w naszą stronę, a Harry pokazał na mnie ręką, cały czas trzymając mnie drugą. Uśmiechnęłam się i pomachałam.
- Cześć, miło mi was poznać.
- Siemka. - Powiedzieli chórem, pierwszy wstał Liam, podszedł do mnie i Harry musiał mnie puścić, bo podał mi rękę. Widziałam, że zrobił to specjalnie, bo puścił oczko do Harrego, spojrzałam na niego kątem oka, był cały czerwony. - Harry, naprawdę dużo nam o tobie mówił.
- Miło mi z tego powodu. - Odwróciłam się, bo ktoś zaczął mnie łaskotać. Louis.
- Hejka, jeszcze raz. - Uśmiechną się. - Widzę, że masz łaskotki już wiem jak będzie można cię torturować. - Zaśmiałam się. Wtrącił się Zayn.
- Dopiero ją poznałeś i już chcesz ją torturować. Jestem Zayn. - Wyciągnął rękę i pocałował ją delikatnie. - Jakbyś pokłóciła się z Harrym, moje ramiona są zawszę otwarte. - Spojrzałam na Harrego, a ten podrapał się po głowię i z ruchu warg domyśliłam się, że mówi do Zayn'a "Nigdy w życiu." Podszedł do niego i uderzył go pięścią w brzuch. Był to przyjacielski gest, bo Zayn złapał go za włosy i zaczął wiercić pięścią po jego głowie. W tym czasie, stał koło mnie Niall.
- Jak dzieci, serio. - Spojrzałam na niego.
- Cześć.
- No cześć. - Rozłożył ręce. Przytuliliśmy się. - Miło mi cię poznać. Wiesz, wydaję mi się, że naprawdę znaczysz dla Harry'ego coś więcej, nie często przyprowadza on jakieś dziewczyny do domu. - Zrobiło mi się ciepło po tych słowach.
- Dziękuję, dobrze wiedzieć. - Spojrzeliśmy na siebie i Niall powiedział. - Masz jakiś dziwny akcent. Skąd jesteś?
- Z Polski.
- O serio? Wiesz moja dziewczyna też jest z Polski. Ups.. - Złapał się za usta. - Nie mów nikomu, że mam dziewczynę. Powiem prasie, gdy przyjdzie odpowiedni moment, na razie chcę to zachować w tajemnicy. - Naprawdę bardzo dobrze, ukrywał swój związek. Nie widziałam, żadnej nawet plotki o tym, by mógł kogokolwiek mieć.
- Obiecuję, że się nie wygadam. A mógłbyś zdradzić jej imię?
- Edith. - Uśmiechną się i spojrzał gdzieś w bok. Widziałam, że ją kocha, można było się domyśleć po tym jak wypowiada jej imię.
- Ładne imię, znałam kiedyś jedną dziewczynę o tym imieniu, chodziłam z nią do klasy. Ona też bardzo lubiła One Direction.
- O, może mówimy o tej samej osobie? - Zapytał Niall.
- Wątpię, chociaż w sumie to jest możliwe, z jakiego miasta jest? - Niall miał mi odpowiedzieć, ale wtedy Zayn zawołał nas.
- Chodźcie, jedzenie na stole! - Ani mi ani Niall'owi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Usiedliśmy przy stole. Harry siedział na honorowym miejscu, ja siadłam obok niego, naprzeciwko usiadł Niall, Zayn obok mnie, Louis na przeciwko Zayna a Liam po drugiej stronie stołu na przeciwko Harry'ego. Jedliśmy kurczaka przyrządzonego przez Liam'a. Był naprawdę pyszny. Po obiedzie usiedliśmy w salonie i postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Usiadłam obok Harry'ego a on objął mnie ramieniem, położyłam na nim głowę a on pocałował mnie w czoło. Takie małe czułości z jego strony sprawiały mi tyle przyjemności. Oglądaliśmy Love Actually, gdy zauważyłam, że Louis nam się przygląda.
- Jak długo jesteście razem?
- Huh. - Odwróciłam się z Harry'm w jego stronę. - My? - Powiedzieliśmy razem.
- Nie, Liam i Zayn. - Wtedy oni popatrzyli w naszą stronę i zaczęli się śmiać.
- Em.. - Zaczął Harry. - My nie jesteśmy razem. - Przycisnął mnie trochę mocniej do siebie.
- Może daj wypowiedzieć się Katy. - Powiedział Louis i spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Tak, my nie jesteśmy razem.
- No dobra, to inaczej zapytam. Jak długo się znacie?
- To zależy jak to liczyć. - Odpowiedział mu Harry.
- Dokładnie, jeśli chodzi od naszego pierwszego spotkania to. - Teraz była końcówka listopada, koncert był w maju. - jakieś 7 miesięcy, a odkąd się spotykamy to 3 miesiące.
- Spotykacie się. - Brwi Louisa uniosły się, a Niall, Zayn i Liam zaczęli robić "uuu" Zaczęłam się śmiać, poczułam, że Harry też się śmieję, miałam jego głowę na jego klatce piersiowej więc czułam każdy jego ruch. Czuliśmy się o dziwno bardzo swobodnie w swoim towarzystwie.
- Może spędzimy wspólnie sylwestra co wy na to? Zostało mało czasu, trzeba coś kombinować. - Powiedział Niall.
- Mamy miesiąc Niall! Zdajesz sobie sprawę ile może się w tym czasie zdarzyć? - Walną go z tyłu głowy Zayn.
- Aua. - Skrzywił się blondyn. - Tak tylko mówię.
- Myślę, że to dobry pomysł. - Dodał Liam.
- Dobra, robi się późno, odwiozę cię Katy. - Powiedział Harry i wstaliśmy.
- Tak szybko, dajcie spokój dopiero dziewiąta. - Powiedział Niall.
- Oni chcą mieć trochę czasu dla siebie głupku. - Zaśmiał się Zayn.
- Nie ruchajcie się za mocno. - Krzyknął Louis gdy wychodziliśmy. Harry  popatrzył na niego spod loków. - Miałem na myśli nie przytulajcie. - Odchrząkną.
- Ja już wiem co ci chodziło po głowię. - Zaśmiał się Harry. Odwiózł mnie pod dom i wyszedł by jak zwykle pożegnać mnie na chodniku. Przytuliliśmy się. Harry wtulił się w moją szyję i lekko ją pocałował, po chwili zaczął mnie łaskotać, skuliłam się i odwróciłam, by zabrać jego ręce. Złapałam go, wtedy nachylił się, powoli nasze twarze zbliżyły się do siebie i pocałowaliśmy się. Po raz trzeci. Pomyślałam. Puściłam jego ręce i złapałam go za policzki, miałam zimne ręce a on był taki gorący. Złapał mnie za biodra i przysunął mnie do siebie. Pocałowaliśmy się jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz.
- Może chcesz wejść na górę? - Zapytałam. Harry uśmiechnął się i raptownie wziął mnie na ręce. Zaczęłam się śmiać.

Opowiadanie2 z Harry'm Part3

Sama nie wierzyłam w to co się stało, cieszyłam się a z drugiej strony byłam przerażona. Dlaczego to dzieję się tak szybko, wiem, że go pragnę. Ale to nie powinno tak się potoczyć. Chociaż, w sumie to tylko pocałunek. Tylko? Co tu dużo ukrywać. Kocham Harry'ego, ale czy on mnie nie wykorzysta i nie zostawi. Nigdy nie wiadomo. Z tego co się orientuję, teraz chłopcy mają dwu miesięczną przerwę a potem znowu ruszają w kolejną światową trasę. Miałam przeczucie, że Harry szybko o mnie zapomni. Niby pamiętał o tym, że będę w Londynie od października, ale.. Przewróciłam się na drugi bok w łóżku. Zamknęłam oczy i starałam się o niczym nie myśleć.
Od poniedziałku zaczynałam zajęcia na uniwersytecie. Mój pierwszy raz w tej szkole, bałam się, no ale kto by się w takiej sytuacji nie bał? To miało być uroczyste rozpoczęcie tego roku, miał zjawić się zastępca prezydenta miasta, dużo ważnych ludzi, prasa. Prestiżowa szkoła, musiała rozpocząć rok z równie wielkim rozmachem jakby to był niemalże przyjazd królowej. Ubrałam się elegancko w czarną sukienkę z kołnierzykiem w który wbite były ćwieki, czarne lordsy również z ćwiekami i małą torebeczkę, tak, także z ćwiekami. Włosy opuściłam lekko na ramiona. Wychodząc z domu wydawało mi się, że wyglądam naprawdę dobrze. Na dziedzińcu było sporo ludzi, podeszłam do stolika z napisem "Witamy nowych studentów." Dali mi mapkę szkoły i rozpiskę zajęć na najbliższy semestr. Uroczystość była strasznie długa i nudna. Siedziałam na samym kilkunastu rzędów krzeseł,  rozstawionych specjalnie na tą okazję. Poczułam wibrację w torebce. Wyjęłam mój telefon i okazało się, że dostałam sms'a. "Cześć Katy. Nudzi mi się, pomyślałem, że moglibyśmy się dzisiaj spotkać. Pasuję Ci za jakieś 15 minut? Harry." Uśmiechnęłam się do siebie, spojrzałam na zegarek. Akademia będzie trwać jeszcze z jakąś godzinę, ale nie widziałam sensu, żeby tam siedzieć. Po cichu wyszłam za bramę główną szkoły, przeszłam na drugą stronę jezdni i zadzwoniłam do Harry'ego.
- Będę czekać pod Grande De Pierr's za 5 minut.
- Nie wiem czy uda mi się dojechać tam w 5 minut, to Londyn tu są korki.
- Czekam na Ciebie 10 minut i wracam do domu.
- PIBBBBB. - rozłączył się. Zaśmiałam się do siebie i ruszyłam pewnym krokiem pod sklep przy którym byliśmy umówieni, to zaledwie przecznice stąd. Gdy przechodziłam przez jezdnie jakiś debil zatrzymał się i zaczął na mnie trąbić, odwróciłam głowę w drugą stronę i usłyszałam.
- Wsiadaj szybko, nie mogę tu długo stać. - Przez okno wychylał się Harry. Szyby były ciemne więc nie widziałam go wcześniej, a on jeszcze miał na sobie swoje ulubione Ray Bany. Podbiegłam szybko od strony pasażera i wsiadłam do samochodu.
- Zapinaj pasy, przejedziemy się. - Spojrzałam na niego, wyglądał cudownie, jego loki lekko opadały mu na czoło, miał na sobie jeansową koszulę, brązowe spodnie i białe converse'y. Westchnęłam i oparłam głowę o wezgłówek siedzenia.
- Co tak wzdychasz? - Zaśmiał się Harry.
- Zastanawiam się.. Gdzie chcesz mnie zabrać?
- Sam nie wiem.
- Co? - Stuknęłam go w ramię.
- Ała. Wiesz, że kierowcy się nie zaczepia.
- Tak, bo co? - Zaśmiałam się.
- Bo mogą spowodować wypadek. - Skręcił nagle kierownicą i samochodu zrobił zygzaka na jezdni, ktoś za nami zaczął trąbić. Zaczęliśmy się śmiać. - Wiesz co? - Spytał Harry.
- Co?
- Masz cudowny śmiech.
- Przestań. - Czułam, że się rumienię, więc odwróciłam twarz w stronę szyby. Harry powiedział mi, że pamięta jak mówiłam mu, że to mój pierwszy raz w Londynie, więc postanowił mi go pokazać. Przez kolejne dwa tygodnie spotykaliśmy się prawie codziennie po moich zajęciach i Harry pokazywał mi najpiękniejsze miejsca w mieśćie. Nie pocałowaliśmy się przez ten czas ani razu, choć nie raz było naprawdę blisko, niestety zawsze ktoś nam w tym przeszkodził. Musieliśmy być ostrożni, by nikt nas nie widział. W prasie ukazały się dwa artykuły o nowej przyjaciółce Harry'ego, ale nie było widać mojej twarzy. Harry nie lubił rozmawiać ze mną na temat prasy itp. Uważał, że jest normalny chłopakiem a to co piszą w brukowcach to stek bzdur. Prasa to był jedyny temat na który nie lubiliśmy rozmawiać. Przez ten czas, zaledwie dwóch tygodni uświadomiłam sobie jak bardzo go kocham, miałam nadzieję, że on chociaż w 1/10 czuję to co ja.

2012/12/23

Ogólnie o OPOWIADANIACH

Piszę ten post, bo chciałabym wam zwrócić na coś uwagę. Nie, nie chodzi tu o Was, tylko o mnie. Gdy piszę opowiadania , zwykle nie czytam poszczególnego partu drugi raz, tylko od razu biorę się z kolejny. Robię tak bo wszystko wymyślam na "żywca". Albo mam pomysł żeby coś napisać, albo nie. Dlatego przepraszam Was za różne niespójności, bądź błędy ortograficzne, chociaż takowe raczej od razu poprawiam bo mi się podkreśla na czerwono. Dlatego jeszcze raz przepraszam za jakiekolwiek błędy, które biorą się po prostu z tego, że nie czytam tego drugi raz tylko od razu dodaję. Mam nadzieję, że to wam nie przeszkadza.

Opowiadanie2 z Harry'm Part2

Przyjechałam do Londynu jeszcze we wrześniu, musiałam sprawdzić mieszkanie i ogólnie chciałam poznać okolicę. Mieszkałam blisko centrum w niewielkim mieszkaniu, miałam salon, kuchnie, łazienkę i mały pokoik w którym spałam. Z okno w kuchni miała cudowny widok na rzekę, a z salonu widok na pobliski park. Siedziałam w salonie i oglądałam jakiś program w telewizji, nie pamiętam co to dokładnie było. Wtedy dostałam telefon, którego się nie spodziewałam. Nie zapomniałam o Harrym, cały czas byłam wielką fanką chłopców, jednak, myślałam, że Harry o mnie zapomniał.
- Cześć Katy.
- Cześć, kto mówi?
- Harry. - Moje serce zaczęło bić z zawrotną prędkością. - Harry Styles. Mówiłaś, że będziesz w Londynie w październiku. Jest końcówka września, więc dzwonię spytać się czy nie zmieniłaś planów?
- Nie, nie zmieniłam. Nawet słuchaj, powiem Ci, że już jestem w Londynie.
- O jak miło, nasza randka nadal aktualna?
- A dlaczego miałaby nie być aktualna?
- No nie wiem, może zmieniłaś zdanie, albo już o mnie nie myślisz. - Harry był naprawdę pewny siebie, było to słychać w sposobie jakim ze mną rozmawiał, a raczej flirtował.
- Raczej nie.
- W takim razie, w piątek o 6 p.m przyjadę po Ciebie. Gdzie mieszkasz?
- A może spytałbyś, czy mi pasuję?
- Odpowiada Ci ta data i godzina? 
- Nie wiem, muszę sprawdzić w kalendarzu. - Harry zaśmiał się i czekał na moją odpowiedź. - Ten piątek mam wolny, możemy się spotkać. Mieszkam na Long Street 27a. Bądź punktualnie, nie lubię, gdy ktoś się spóźnia.
- To do zobaczenia. - Rozłączył się. "Cześć" Powiedziałam już do siebie. Osunęłam się na kanapie i popatrzyłam w sufit. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało, czyżby szykował się drugi najlepszy dzień mojego życia? Jedno wiedziałam na pewno. Nie mogę być łatwa i nie mogę mu dać się uwieść. Jest wiele łatwych dziewcząt na jedną noc, ale ja nie jestem taka. Ze mną będzie musiał pomęczyć się dłużej.

W piątek zaczęłam się zbierać już o 3 p.m bałam się, że czegoś zapomnę. Wzięłam prysznic, ogoliłam nogi. Wysuszyłam włosy, pomalowałam się i włożyłam czarną obcisłą sukienkę z baskinką i do tego czarne błyszczące szpilki i takiego samego koloru kopertówkę oraz kolczyki. Włosy miałam spięte w kok, spojrzałam w lustro. Pomyślałam, że wyglądam dobrze, gdy miałam wychodzić, pomalowałam sobie jeszcze usta czerwoną szminką i włożyłam ją do torebki. Powoli zeszłam po schodach trzymając się poręczy. Spojrzałam na zegarek w telefonie. 6 p.m. Otworzyłam drzwi a na chodniku stał Harry. Uśmiechną się jak mnie zobaczył. Spojrzał na zegarek.
- Widzę, że jesteś punktualnie. - Miał na sobie ciemne jeansowe spodnie i szarą marynarkę, pod spodem biały t-shirt w serek i eleganckie buty. Na prawej ręce srebrny zegarek. Jego uśmiech dopełniał całość. Wzięłam go pod rękę. - Zaparkowałem jakieś 100 metrów stąd, bo bliżej nie mogłem znaleźć żadnego miejsca. Mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza. - Spojrzałam tylko na niego i lekko podniosłam brwi. Harry oblizał usta i powiedział - Wyglądasz bardzo apetycznie.
- Dziękuję. A jak już zaczęliśmy o jedzeniu. Gdzie mnie zabierasz? Do jakiejś restauracji, klubu?
- Do klubu. Zamówiłem nam stolik dla VIP-ów.
- O, jak miło. - Doszliśmy do samochodu, Harry otworzył mi drzwi, poczekał aż usiądę i zamkną je za mną. Wsiadł za kierownicę i pojechaliśmy.
Przed restauracją stało dużo ludzi w kolejce, ale Harry zajechał na tył. 
- Przepraszam, że nie wejdziemy tylnym wejściem, ale chcę aby jak najmniej osób nas widziało. Rozumiesz mnie chyba, prawda?
- Tak, wiem o co chodzi.- Weszliśmy wejściem dla personelu. Jedna z barmanek zaprowadziła nas do pokoju. Za drzwiami stał stół z dwoma krzesłami, grała nastrojowa muzyka i paliła się świeca. W ścianie było wielkie okno. Podeszłam pod nie i zobaczyłam w dole masę ludzi, tańczących w rytm muzyki, której nie słyszałam.
- Te ściany są dźwiękoszczelne. Jak potem zechcesz, możemy pójść potańczyć. - Poczekał, aż usiądę, pomógł przysunąć mi krzesło i dopiero sam usiadł.
- Dżentelmen z Ciebie Harry.
- Dziękuję, to mi schlebia. - Uśmiechną się i podał mi menu. Przez cały czas popijając wino rozmawialiśmy o muzyce, sławie, studniach, rodzinie, dzieciach, polityce, religii, o wszystkim. 
- Harry, jak Ty chcesz prowadzić po alkoholu?
- Daj spokój, to tylko kilka kieliszków wina.
- Ja nie wiem, czy to nie jest niebezpieczne. 
- Skoro się boisz, to pojedziemy taksówką. A teraz.
- Tak? - Wstał i stanął przy mnie. - Może pójdziemy potańczyć? 
-  Z przyjemnością. - Wyszliśmy z pokoju i po schodach zeszliśmy do ogromnej sali. Było tu co najmniej tysiąc ludzi, wszyscy doskonale się bawili. Złapałam Harrego za rękę i poszliśmy na środek sali. Było tak ciasno, że ledwo przeszliśmy przez ten tłum. Tańczyliśmy do jakiejś muzyki techno której nie znałam, gdy nagle odezwał się DJ.
- A teraz, zwolnimy trochę tempo i puścimy coś dla par. A jak ktoś nie ma osoby towarzyszącej to porywa kogoś kto stoi obok. One Direction Little Things! - Harry widocznie nie był tym zaszokowany. Objął mnie w tali i mocno przytulił do siebie, a ja trzymałam swojej ręce na jego karku. Tym sposobem nasze głowy się ze sobą stykały. 
- To Twoja sprawka, prawda?
- Ja o niczym nie wiem. - Zaśmiał się. Położyłam głowę na jego ramieniu a on oparł się o mnie. Lepiej ten dzień nie mógł wyglądać. Tuż przed zwrotką Harrego, on szepnął mi do ucha.
- Pamiętasz , gdy po raz pierwszy nasze oczy się spotkały?
- Jak mogłabym zapomnieć. - Spojrzałam mu w oczy i on zrobił to samo, zaczął śpiewać. Poczułam się jak kilka miesięcy temu na koncercie, tylko teraz stałam w jego objęciach, zaledwie kilka centymetrów od niego. Przyszła pora na jego zwrotkę, zaśpiewał ją nie odrywając ode mnie wzroku. Potem zaśpiewał jeszcze część którą śpiewa Niall. I mnie pocałował. Był to piękny pocałunek, jeszcze piękniejszy, niż za pierwszym razem w jego garderobie. Złapałam go za szyję a on jeszcze mocniej i bliżej przycisnął mnie do siebie. Między naszymi ciałami nie było żadnej przerwy. To był namiętny pocałunek. Gdy piosenka się skończyła, oderwaliśmy się od siebie, jeszcze raz spojrzeliśmy sobie w oczy, a ja szepnęłam mu do ucha.
- Wystarczy na dzisiaj, zamów mi taksówkę. - Harry kiwnął głową, wziął mnie za rękę i wyszliśmy na zewnątrz. 

Opowiadanie2 z Harry'm Part1


Miałam 19 lat gdy pierwszy raz na żywo zobaczyłam One Direction. Upragniony koncert w Polsce, bo niemalże czterech latach czekania. Wszystko było idealne, od muzyki, świateł, sceny, dekoracji, efektów po tych cudownych pięciu wariatów. Skakali po całej scenie, śpiewali, wygłupiali się, robili to co kochali. Tego co działo się wtedy na stadionie nie zapomnę do końca życia. Miałam szczęście bo udało mi się stać na samym początku, przy samej scenie. Mogłam poczuć wiatr na twarzy, gdy chłopcy biegali przede mną. Podczas, gdy Harry śpiewał swoją solówkę w Little Things nasze oczy się spotkały. Przez cały czas patrzył się na mnie i czułam, że śpiewa to do mnie. Mało co abym zemdlała. Emocje jakie wtedy czułam, wszystko było niesamowite, lepsze, niż w moich jakichkolwiek wyobrażeniach. Po piosence, gdy przyszedł czas na pytania od fanów, które pojawiały się na wielkim telebimie za chłopcami. Napisałam szybko, tweet'a. "Harry, przed chwilą patrzyłeś się na mnie w LT. Jestem Katy." Modliłam się, żeby on to przeczytał. Widziałam jak jeszcze sprawdzał coś w telefonie, lecz niestety. Nie pokazali tego na telebimie. Zaczęła się kolejna piosenka i Harry znowu patrzył się na mnie tym razem było to I Wish. 
- Oh How I wish, that was me. - Zaśpiewał i podszedł do mnie, byłam z nim twarzą w twarz. - Cześć Katy. - Powiedział do mikrofonu. A potem już tylko do mnie. - Pogadamy po koncercie, ok? - Mrugnął i odszedł śpiewać, kolejne piosenki. Gdy koncert dobiegł końca a chłopcy zeszli ze sceny podszedł do mnie jeden z ochroniarzy.
- Harry, prosi Cię, abyś przyszła za scenę. - Uśmiechnął się, był ogromny, miał con najmniej dwa metry i łysy. Ale jego głos był ciepły.
- Um, okej. - Zaprowadził mnie długim korytarzem go pomieszczenia na samiutkim końcu. Zapukał trzy razy i drzwi otworzył.. Harry.
- Cześć Katy. 
- Cześć. - Uśmiechnęłam się, a Harry rozłożył ramiona, przytuliliśmy się. 
- Wejdź. To moja garderoba. 
- Dzięki. Dziękuję, że mnie tu zaprosiłeś. To naprawdę dużo dla mnie znaczy.
- Nie ma sprawy. To co? Pewnie chcesz zdjęcie, autograf? A potem możemy chwilę pogadać.
- No tak, byłoby fajnie. - Zrobiłam sobie z nim kilka zdjęć, złożył mi autograf na koszulce a potem usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać, nie o One Direction, nie o nim ale o mnie. Harry zadawał dużo pytań, ja nie miałam się o co pytać. Wiedziałam o nim wszystko. Okazało się, że mamy kilka wspólnych zainteresowań. Miło nam się rozmawiało. 
- Mogłabyś mi dać swój numer? 
- Jasne, 696 969 696. - Harry się na mnie popatrzył i zaczął się śmiać.
- Serio? Tyle 69.
- Jak widzisz. Nie moja wina, że mam taki numer. - Powiedziałam z udawaną irytacją. 
- Ale ja nie twierdzę, że to źle. 69 to bardzo fajna liczba. A mogłabyś mi coś powiedzieć?
- Co takiego? - Zapytał się już o wszystko, co jeszcze chciał wiedzieć.
- Czy fanki, takie jak Ty.. - Zawahał się. Ale kontynuował. - Czy marzycie sobie, że uprawiacie ze mną seks? - Zaskoczył mnie tym pytaniem.
- Wiesz, Harry. Co tu dużo mówić, a Ty fantazjujesz o fankach. - Szturchnęłam go w ramię.
- O takich jak Ty, zawsze. Ale niestety nie dużo ich. - Też mnie szturchnął. Zarumieniłam się. Zbliżył się do mnie, odgarnął mi włosy z twarzy i mnie pocałował. Zamknęłam oczy. Cudownie, pocałować się z Harrym. Jednak odsunęłam się od niego.
- Nie myśl, że skoro o Tobie cały czas myślę to zgodzę się na TO teraz. - Harry, się widocznie speszył. 
- Przepraszam, nie chciałem, żebyś to tak odebrała. Ale naprawdę mi się spodobałaś. Będziesz może w ostatnim czasie w Londynie? Albo gdzieś w UK.
- Akurat tak się składa, że w październiku lecę na studia do Londynu. 
- Myślisz, że moglibyśmy się spotkać? 
- Myślę, że tak. 
- W takim razie jesteśmy umówieni. - Harry, podał mi rękę. Ktoś zapukał do drzwi, znowu trzy razy.
- O co chodzi Steve? - Krzyknął Hazza.
- Za 15 minut wyjeżdżamy, jesteś gotowy? 
- Tak, zaraz przyjdę. - Pocałował mnie w rękę i wstał. Zrobiłam to samo. Podeszłam do drzwi, spojrzałam na niego i pocałowałam go w policzek.
- Dziękuję Ci za najlepszy dzień mojego życia.
- Nie przesadzaj. - Przytulił mnie jeszcze raz i wyszłam z pokoju. Na korytarzy czekał Steve, odprowadził mnie do wyjścia i zamówił mi taksówkę do mojego hotelu. 

2012/12/13

Opowiadanie z Zayn'em Part10


Spałem w pobliskim hotelu, napisałem na numer z którego dzwoniła jej mama, że jestem w Polsce i przyjdę na pogrzeb. Nie dostałem, żadnej odpowiedzi. Podszedłem do domu Natalie, numer i ulica się zgadzał, przez okna widziałem, że w domu jest dużo ludzi. Wszedłem do środka, byłem w kapturze, nikt mnie nie poznał, przynajmniej tak mi się zdawało. Podeszła do mnie jakaś kobieta.
- Zayn? - Odwróciłem się, to była mama Natalie, byłem tego pewny. Miały takie same oczy i kolor włosów.
- Tak.
- Poczekaj chwilę z godzinkę a ludzie sobie pójdą. Natalie leży tam. - Wskazała na drzwi po drugiej stronie korytarza. - Jej ciało jest zmasakrowane, ale o dziwno jej twarz jest cała, więc będziesz mógł ją ostatni raz zobaczyć. A teraz chodź. - Wzięła mnie za rękę i zaprowadziła po schodach. Stanęliśmy przed pierwszymi drzwiami na drugim piętrze.
- To jej pokój. - Szepnęła. - Przyjdę po ciebie, jak nikogo już nie będzie. - Wszedłem do środka i zamknąłem oczy, poczułem jej zapach, który unosił się w powietrzu. Znowu łzy napłynęły mi do oczu, więc otworzyłem je powoli. Pokój był niewielki, na poddaszu, był przytulny i uroczy. Szafka, biurko, komoda i łóżko. Usiadłem na podłodze i zacząłem się rozglądać. Na ścianie nad łóżkiem wisiał plakat One Direction. Uśmiechnąłem się do siebie, a potem posmutniałem. To wszystko przeze mnie. Gdybym nie ja, to Natalie cały czas by żyła, wyszła by za mąż, miała dzieci. Nigdy bym jej nie poznał ale i też nie zabiłbym jej. Bo to moja wina, ja chciałem, żeby do mnie przyjechała. Załamałem się.
- Ty naprawdę ją kochałeś.
- Nie słyszałem, że pani weszła. - Wstałem, trochę się zmieszałem.
- Chodź tu do mnie. - Przytuliła mnie i pogłaskała. - Wiem, że ci ciężko to moja córka, rozumiem cię jak nikt inny.
- Ale to moja wina.
- Uwierz to nie jest twoja wina, to nie była niczyja wina. Widocznie Bóg, ma dla niej inne plany. Nie martw się kiedyś ją jeszcze spotkasz, tam po drugiej stronie. A teraz chodź. - Zeszliśmy na dół. - Wiesz, które drzwi.
Stanąłem w progu spojrzałem na nią. Gdy ją zobaczyłem, ugięły się pode mną kolana. Podszedłem powoli do niej, ucałowałem ją i szepnąłem cicho, że ją kocham i przepraszam za wszystko, po chwili dodałem. Niedługo do ciebie do łącze. Już postanowiłem. Natalie wyglądała jakby spała. Nie mogłem długo się na nią przyglądać, za dużo wspomnień, za dużo marzeń. Wróciłem do hotelu. Całą noc przepłakałem. Nie kontaktowałem. Wyłączyłem telefon. Rano odbył się pogrzeb. Najpierw msza w kaplicy, potem złożenie jej ciała do grobu. Chciałbym zostać z nią pochowany - Pomyślałem. Na pogrzebie, nie płakałem, nie odzywałem się do nikogo i nie zwracałem na innych uwagi. Wszystko mi było jedno. Stałem nad jej grobem jeszcze długo po uroczystości. Zaczęło się ściemniać. O czym wtedy myślałem, gdy tam stałem? O niej, o wszystkim i o niczym. Moich myśli nie dało się zrozumieć. Do części mnie, wciąż nie dotarło, że ona nie żyje. Nie czułem się tak jakbym miał jej nigdy nie zobaczyć, czułem się bardziej jakbym na nią czekał. Uczucie straty, przerodziło się w jakiś dziwny sposób w rodzaj czekania. Czekania na kolejne spotkanie, ale ja nie chciałem czekać. Chciałem to wszystko przyśpieszyć. Najlepiej zrobić to już dzisiaj, by jutro móc się znowu z nią zobaczyć. W hotelu napisałem krótką kartkę. "Chciałbym leżeć przy niej, na zawszę. I pamiętajcie także o tym, że ją kochałem, i że to miłość skazała mnie na śmierć" Położyłem ją na ziemi i usiadłem obok. Wziąłem do ręki garść tabletek nasennych i popiłem wódką. Położyłem się na ziemi na przeciwko jej grobu. Czy to nie zbyt oklepane? Umierać niczym Romeo nie mogący, żyć bez swojej Juli. 

Opowiadanie z Zayn'em Part9

Zaraz po odsłuchaniu tej wiadomości znowu się rozpłakałem, kompletnie nie wiedziałem co ze sobą zrobić, poszedłem do pokoju i zasnąłem. Ktoś zaczął dzwonić, był już wieczór, ściemniało się. Jakiś nieznany numer.
- Hallo.
- Dzień dobry, czy rozmawiam z Zayn'em Malik'iem? - Powiedział jakiś nieznany mi damski głos.
- A o co chodzi, przepraszam nie jestem w nastoju rozmawiać.
- Czyli mam rozumieć, że to ty.
- Tak, mogłaby się pani streszczać.
- Dobrze, to powiem tak. Jestem mamą Natalie. - Nie wiedziałem co odpowiedzieć, że jest mi przykro? Myślę, że byliśmy w tej samej sytuacji, jednocześnie poczułem się jeszcze gorzej, niż wcześniej.
- Przepraszam, że byłem taki nie miły.
- Nic się nie stało, wydaję mi się, że przeżywasz to tak samo jak ja z moim mężem, a przynajmniej powinieneś.
- To co teraz czuję, to.. Ja nigdy nie odczułem takiej straty, nigdy. - Słyszałem jak głos mi drży.
- Pomyślałam, że poinformuję Cię o pogrzebię, mojej córki. Jeśli chciałbyś przyjechać. - Czekała na odpowiedź, ale ja nie mogłem nic powiedzieć. Po chwili znowu zaczęła mówić. - Pogrzeb odbędzie się w naszym rodzinnym miasteczku, Natalie zostanie pochowana w pobliskim cmentarzu. Wiesz gdzie mieszka?
- Tak.
- Pogrzeb, odbędzie się za dwa dni. Jeśli chcesz, przyjmiemy cię z otwartymi rękami. - Urwała, usłyszałem w słuchawce pociągnięcie nosem. - Dowiedzenia. - Chciałem zapytać się o coś dokładniej, ale mama Natalie rozłączyła się. Usłyszałem krzątanie się w salonie, to znaczyło, że Niall jeszcze tu jest. Poszedłem powiedzieć mu o mojej podróży i gdy wszedłem do salonu, zobaczyłem Perrie.
- Cześć, słyszałam co się stało. - Spojrzała na mnie. - Chodź, przytul się. - Nie wyczułem w tym, żadnego podstępu, więc mocno się z nią przytuliłem. Perrie, zaczęła głaskać mnie po włosach. - Może mogłabym zrobić coś dla ciebie, co mogłoby poprawić twój humor?
- Niestety, nic mi teraz nie poprawi humoru, ale miło mi, że spytałaś. - Popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się.
- Chyba nie zrozumiałeś co miałam na myśli. - Podeszła do mnie i złapała mnie za kroczę. Spojrzałem na nią z irytacją.
- Naprawdę myślisz, że się na to zgodzę?! Jak śmiesz w ogóle proponować mi coś takiego w tej chwili!
- O co ci chodzi?
- O co mi chodzi? - Popatrzyła na mnie jakby naprawdę nie zdawała sprawy z powagi sytuacji. Zaledwie kilka godzin temu dowiedziałem się o śmierci mojej ukochanej. - Przepraszam, ale.. Mogłabyś wyjść?
- Co?
- Poprosiłem cię, czy mogłabyś wyjść.
- Dobra, wyjdę. Ale zobaczysz, będziesz błagał, żebym wróciła. - Wzięła torebkę z kanapy i trzasnęła za sobą drzwiami. Co ona sobie w ogóle wyobrażała. Oparłem się o ścianę i osunąłem na ziemię. Moje życie jest beznadziejne. Jedyną rzeczą jaka został mi do zrobienia było odwiedzenie grobu Natalie. Tego samego dnia zabukowałem samolot, Niall był przeciwny mojej podróży. Bał się o mnie ale w końcu po rozmowie z Harrym i Liamem zgodził się mnie puścić. Co prawda i tak bym pojechał, ale było mi lżej gdy wiedziałem, że Niall nie będzie tego tak przeżywał. Następnego dnia wieczorem byłem już na miejscu.

Opowiadanie z Zayn'em Part8

Przyjechałem do domu i zobaczyłem, że na schodach czekał na mnie Niall.
- Siema stary, co tam? - Niall się odwrócił i zobaczyłem, że płaczę. Czyżby rozmawiał z Perrie? - Ej Niall, złapałem go za ramiona, co się stało?
- Bałem się, że sobie coś zrobiłeś, bo nie odbierałeś telefonu. - Szepnął i mnie przytulił.
- Niall, takie rzeczy to nie jest powód by sobie coś zrobić. - Uśmiechnąłem się, byłem przybity ale nie do tego stopnia. Niall spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- To ty nic nie wiesz?
- Ale, że co nie wiem? No wiem, rozstałem się z Perrie.
- Co? - Niall widocznie był zaskoczony.
- No tak, przed chwilą, to dlatego bałeś się, że sobie coś zrobię?
- Wejdźmy do środka.
Gdy weszliśmy, Niall od razu włączył telewizor i zaczął skakać po kanałach, ja poszedłem do pokoju i wziąłem telefon z łóżka, miałem ponad pięćdziesiąt nieodebranych połączeń od Niall'a i jeden od Natalie.
- Zayn, chodź szybko zobacz.
- Już idę, spokojnie.
- Szybko! - Widocznie był podenerwowany. Siadłem obok niego na kanapie i spojrzałem na ekran telewizora, na początku nie docierało do mnie to co widzę. Zamknąłem oczy, otworzyłem je i płakałem. http://24.media.tumblr.com/tumblr_m7dw11hCCf1rxn3b5o1_250.gif  http://25.media.tumblr.com/tumblr_m6il9z38MQ1ql8kj1o3_250.gif
Ryczałem jak dziecko. Niall znowu mnie przytulił.
- Będzie dobrze. - Ale chyba sam w to nie wierzył, bo znowu się rozpłakał.
Zasłoniłem twarz dłońmi i zacząłem jeszcze raz odtwarzać to co przed chwilą zobaczyłem, cały czas słuchałem nowych informacji docierających do mnie z telewizora.
Natalie wyleciała o 11.20 AM, poza domem byłem od ok.12.15 PM, Natalie ostatni raz dzwoniła do mnie o 1 PM. Była wtedy nad strefą lotniczą Niemiec i wiedziała już co się święci. Ja wróciłem do domu o 2 PM Gdybym tylko wrócił godzinę wcześniej do domu, odebrałbym ten telefon, jej ostatni telefon. Zacząłem płakać nie mogłem uwierzyć, że to akurat przytrafiło się jej, mi. Dlaczego musiała lecieć akurat tym lotem, dlaczego akurat ten samolot musiał trafić na burzę... Nawet nie mogłem myśleć. Już nigdy jej nie zobaczę, nigdy jej nie pocałuję, nigdy jej nie dotknę, nie usłyszę jej głosu, nigdy nie będzie moja a ja nigdy nie będę jej. Straciłem ją, na zawszę. Kiedyś, gdy odszedł mój dziadek, czułem smutek i żal, bo był mi bardzo bliski. Ale Natalie? To była dziewczyna mojego życia. Nic nie miało sensu. Wstałem i poszedłem do łazienki, usłyszałem za sobą Nialla.
- Proszę tylko nic sobie nie zrób, twoje życie jest dla nas najcenniejsze. - Tak na prawdę, myślę, że mógłbym sobie coś zrobić, mógłbym zginąć. Nie widziałem już dłuższego sensu, by żyć, bez niej? Wszedłem na pocztę głosową. Może jest szansa, że mi się nagrała. Pierwsze dziesięć wiadomści było Niall'a, lecz potem. Natalie.
- Zayn, boję się, stewardessy mówią, żebyśmy byli spokojni ale ja wiem co się dzieję. Zaraz stanie się coś złego, czuję to, kocham cię, dlaczego nie odbierasz, Zayn kocham cię, boże, boję się, dlaczego nie zostałam tam dłużej, kocham cię wiesz? Mówiłam to już? Kocham cię i panicznie się boję, że nigdy cię nie zobaczę, tak bym chciała jeszcze tyle zrobić, ja... Trzask. - Koniec nagrania.

2012/12/12

Opowiadanie z Zayn'em Part7

Wróciłem do swojego mieszkania, bez Natalie wydawało mi się być takie puste. Mimo, że nie było jej dopiero od godziny, czułem, że za nią tęsknię. Jedyna rzecz która mnie pocieszała to myśl, że niedługo znowu się spotkamy. Po chwili przypomniałem sobie o Perrie. Nie mogę dłużej zwlekać, muszę jej powiedzieć, że kocham Natalie, nie ma sensu ją okłamywać. Kochałem ją to prawda, ale z nią nie czuję się do końca sobą i bądźmy szczerzy, Perrie nie pociąga mnie tak jak Natalie. Są dokładnym przeciwieństwem. Wyjąłem telefon. Trzy sygnały.
- Cześć kochanie.
- Cześć Perrie, może spotkamy się dzisiaj w kawiarence przy London Eye, no wiesz. Tam gdzie zawszę.
- Amm, wydaję mi się, że znajdę czas, to o której?
- A o której Ci pasuję?
- Czy za godzinę Ci odpowiada?
- Tak, to do zobaczenia. - Rozłączyłem się. Rzuciłem telefon na łóżko i wyszedłem z domu, bałem się, że po drodze zacznę oglądać zdjęcia Natalie. To całkowicie, by mnie rozkojarzyło.
Gdy dojechałem na miejsce Perrie już tam była. Siedziała przy naszym stoliku i piła kawę. Gdy wszedłem do kawiarni, rozpromieniła się i wstała, pocałowała mnie w policzek i usiedliśmy.
- Czy Natalie już pojechała? - spytała.
- Tak, dzisiaj odwiozłem ją na lotnisko, a czemu pytasz.
- Przez nią, prawię się nie widzieliśmy, przestraszyłam się, że może zmieniłeś zdanie co do niej, jako "przyjaciółki". - Perrie, dobrze myślała. Zrobiło mi się głupio. Jak ona się poczuję, gdy teraz jej to powiem. Ale nie mogłem dłużej zwlekać.
- Perrie masz racje.
- Co? - Wypluła kawę którą właśnie piła, ludzie w koło zaczęli się nam przyglądać. - Przeprasza. - Szepnęła i wytarła twarz ściereczką, którą jej podałem. - Mógłbyś powiedzieć jaśniej, bo nie rozumiem.
- Przepraszam, że mówię Ci to teraz i w taki sposób, ale nie wiem jak inaczej mógłbym to zrobić. - Spojrzałem na Pezz. Miała szklane oczy, czułem jakbym miał serce z kamienia mówiąc tej ślicznotce, że nie chcę już z nią być.
- Natalie znałem wcześniej od ciebie, ale była dla mnie tylko kolejną fanką, z czasem, gdy rozmawiałem z nią na skype zacząłem uważać ją za przyjaciółkę, bo ona wszystkie moje sekrety zachowywała dla siebie i sama otwierała przede mną najskrytsze zakamarki swojego umysłu. Może to brzmi śmiesznie, ale to prawda. Obiecałem sobie, że jeżeli będę z nią korespondował sześć miesięcy, zaproszę ją do Londynu na kilka dni. No i tak się stało, przyjechała a ja zacząłem czuć..
- Skończ. - Szepnęła Perrie, już nie ukrywała, że płaczę. - Dlaczego przez ten cały czas udawałeś, że wszystko jest okej?
- Nie byłem pewny swoich uczuć, nie chciałem niczego przyśpieszać. Musiałem się zastanowić.
- Zdradziłeś mnie Zayn. - Spojrzała mi w oczy i złapała mnie za rękę. - Ty po prostu mnie zdradziłeś.
- Perrie, to nie tak, ty mnie nie rozumiesz, Natalie.. - znowu mi przerwała.
- Natalie lepiej cię rozumie, tak? Natalie to? Natalie tamto, a Perrie już be, już nie, tak?
- Nie bądź na mnie zła, przepraszam. - Szepnąłem, bo czułem, że sam zaraz zacznę płakać. Perrie wstała, pocałowała mnie w policzek i szepnęła.
- Niech tę twoją Natalie trafi szlak. A poza tym to rozstajemy się w zgodzie i to była nasza wspólna decyzja, prawda? - Nic nie odpowiedziałem, tylko na nią spojrzałem. Płakała. - Rozumiem, że się zgadzasz. Cześć. - I wyszła. Siedziałem oszołomiony całą sytuacją. Nie sądziłem, że Perrie tak nerwowo zareaguję. Po chwili wstałem i pojechałem do domu by opowiedzieć Natalie o całym zajściu.

2012/12/09

Opowiadanie z Zayn'em Part6

Gdy się obudziłem Natalie już nie było. Przez chwilę myślałem, że jej przyjazd był tylko snem, ale usłyszałem szum wody w łazience. Podszedłem do drzwi i zapukałem.
- Zajęte.
- Słyszę, chciałem się tylko upewnić czy to ty. - Zaśmiała się a ja zabrałem się za obmyślanie planu dnia. Chciałem jej tyle pokazać. Zawsze, gdy rozmawialiśmy mówiłem jej gdzie mógłbym ją zabrać, gdyby tu przyjechała, więc teraz czułem się zobowiązany by wziąć ją wszędzie tam, gdzie mówiłem.
Na początku zaprowadziłem ją zwiedzić Big Bena i wszystkie zabytki Londynu. Odwiedziliśmy kilka muzeów w których nawet ja nie byłem. Na obiad wstąpiliśmy do małej knajpki niedaleko Tower Bridge. Zamówiliśmy jedzenie i zamilknęliśmy na chwilę. Patrzyłem na Natalie z poważną miną prosto w jej ciemne oczy. Dziewczyna uśmiechała się i próbowała mnie rozśmieszyć robiąc głupie miny, ale ja twardo zostawałem przy mojej poważnej minie.
- Tak rzadko się uśmiechasz. - Powiedziała.- Dlaczego?
- Czasem się uśmiechem, ale jak jestem poważny ładniej wyglądam. - Natalie się zaśmiała.
- A uśmiechniesz się teraz dla mnie. - http://24.media.tumblr.com/tumblr_mekljo9NOG1rhw718o1_500.gif
- Jak dla mnie, ładniej wyglądasz uśmiechnięty. - Powiedziała i kelner przyniósł nam nasze zamówienia.
Przez następny tydzień zwiedzaliśmy miasto, raz spotkaliśmy się z chłopakami a raz z Perrie. Spotkanie z Perrie było krótkie, bo musiała wracać do studia, ale Perrie napisała mi potem, że Natalie jest bardzo miła i nie dziwi się, że tak ją lubię. No właśnie czy ja ją lubię w tym był największy problem. Czułem, że on jest dla mnie bratnią duszą, przy niej czułem się zupełnie inaczej niż przy wszystkich. Przy niej byłem całkowitym, stu procentowym sobą. Z Natalie mogłem porozmawiać o wszystkim, w każdej chwili. Chciałem by była jak najbliżej mnie. Gdy byliśmy w domu, cały czas leżeliśmy obok siebie, przytulaliśmy się. Tyle razy miałem ochotę ją pocałować, ona tak strasznie mnie pociągała. Przyciągała mnie do siebie swoim ciałem i umysłem jednocześnie. Nie robiła tego specjalnie, ona po prostu taka była. Z Perrie przez całe dwa tygodnie pobytu Natalie w Londynie widziałem się tylko raz. Przez to czułem, że Natalie jest mi bliższa. Chciałbym, żeby została tu na zawszę, ze mną i przy mnie. Mógłbym zerwać z Perrie. Musiałem jej to powiedzieć.
W przed dzień wyjazdu Natalie zebrałem się w sobie, ułożyłem sobie wszystkie słowa tak, by brzmiały logicznie i postanowiłem powiedzieć jej co do niej czuję. Poszedłem do jej pokoju.
- Mogę wejść? - Natalie zaczynała się pakować.
- Tak proszę.
- Usiądźmy. - Siadłem na łóżko, ona usiadła obok mnie. - Mam Ci coś ważnego do powiedzenia. - Spojrzała na mnie, zdawałem sobie sprawę z tego, że nie wie co mam jej do powiedzenia.
- Chciałem Ci powiedzieć, że zakochałem się w tobie. - Spojrzałem na nią, uśmiechała się i patrzyła mi prosto w oczy, ale nic nie mówiła. Kontynuowałem. - Gdybyś mogła tu zostać dłużej, a najlepiej zamieszkać.  - Spojrzałem na nią, przybrała bardziej poważny wyraz twarzy. - Mogę Ci obiecać, że nigdy Cię nie zostawię, gdybyś tylko tutaj została, przy mnie.
- A co z Perrie? Mówiłeś, że ją kochasz. - Szepnęła, już nie patrzyła się na mnie, jej wzrok, błądził po ścianach pokoju.
- Kochałem ją, dopóki nie zjawiłaś się tutaj. Rozmowy przez skype dawały mi poczucie tego, że jesteś moją przyjaciółką. Ale teraz, gdy mogę Cię dotknąć, gdy jesteśmy tak blisko. To chcę czegoś więcej. I czuję się przy tobie inaczej, niż przy Perrie.
- A co jeśli, poznasz kogoś nowego, i okaże się, że kochasz tą osobę bardziej niż mnie. Co ja wtedy zrobię, jeśli bym się tu przeprowadziła? Przecież nie wrócę w tedy do Polski.
- Obiecuję Ci, że tak się nie stanie.
- A jeśli się stanie? - Spojrzała na mnie, miała zaszklone oczy.
- Jeśli się stanie, to zapewnię Ci powrót do Polski, a jeśli chciałabyś zostać, to kupię Ci oddzielne mieszkanie. - Złapałem ją za rękę i ją ucałowałem. - Kocham Cię. - Spojrzała na mnie ze smutną miną. - Powiedz, że mnie kochasz, wiem, że tak jest. - http://25.media.tumblr.com/tumblr_mcvdrbrNai1rfkqm4o1_500.gif  zrobiłem minę smutnego pieska.
- No dobrze, kocham Cię i zgadzam się na wszystko. - Rzuciła się w moje ramiona i zaczęliśmy się całować. Tak wielką radość sprawiało mi to, że w końcu mogę zrobić z nią coś więcej, mogę ją pocałować, dotknąć.

Leżeliśmy w łóżku, przytuleni do siebie. Natalie uśmiechała się i co chwila mnie całowała. Ja głaskałem ją po plecach. Miała taką gładką skórę, była cudowna.

Uzgodniłem z Natalie, że niedługo zerwę z Perrie, poszukam szkoły dla niej samej i odwiedzę ją za miesiąc. I co miesiąc przez kolejny rok będziemy do siebie latać, a to dlatego, że Natalie musiała chodzić jeszcze rok do szkoły w Polsce, zdobyć maturę a na studia przyjechała by już do Londynu i zamieszkała tu na stałe. W samochodzie przed lotniskiem, czulę się pocałowaliśmy, na hali odlotów jedynie się przytuliliśmy, bałem się paparazzi. Widziałem jak Natalie płaczę, starłem jej łzę z policzka.
- Kocham Cię. - Powiedziałem.
- Ja też, Cię kocham. - Szepnęła i odwróciła się, w drodze do samolotu, nie odwracała się w moją stronę, zdawałem sobie sprawę, że płaczę. Byłem szczęśliwy z naszego planu i już nie mogłem się doczekać przyszłego roku. Wydawało mi się, że wszystko pójdzie po naszej myśli.

Opowiadanie z Zayn'em Part5

W dzień przyjazdu Natalie do Londynu byłem strasznie zestresowany. Jadąc na lotnisko myślałem jak to będzie, gdy ją zobaczę. Czy poczuję coś nowego? A może stanie się coś, czego sobie nie wyobrażałem, chociaż wymyślałem już naprawdę wiele sytuacji. Największym problemem byli paparazzi ale miałem nadzieję, że dzisiaj ich nie spotkam. Zniecierpliwiony stałem w wielkiej sali do której przez drzwi kolejno wychodzili nowi ludzie i witali się z tymi którzy na nich czekali. Po kilku minutach w drzwiach ujrzałem Natalie. Wyglądała zjawiskowo. http://24.media.tumblr.com/463760f8ee8d63af2baea1242af8f6d8/tumblr_meq9io2BSS1rft61fo4_250.gif Podeszła do mnie i bez słowa rzuciła mi się na szyję. Uściskałem ją mocno i staliśmy tak chwilę przytulając się do siebie.
- Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo się cieszę, że mogę tu być. - Szepnęła mi do ucha.
- A ty nie wyobrażasz sobie jak się cieszę widząc ciebie tutaj. - Jeszcze raz się przytuliliśmy, a gdy sięgnąłem po jej bagaż zobaczyłem, że płaczę.
- To łzy szczęścia. - Powiedziała. Złapałem ją pod ramię i poszliśmy w stronę mojego auta. Całą drogę rozmawialiśmy. Za każdym razem gdy na nią spojrzałem, czułem się jakby to był sen. Wszystko bowiem było niczym z moich marzeń. W domu pokazałem Natalie jej pokój, pomogłem jej się rozpakować i stwierdziliśmy, że dzisiejszy dzień spędzimy, nigdzie nie wychodząc. Usiedliśmy w salonie na kanapie. Spojrzałem na Natalie, http://25.media.tumblr.com/1fabe335a30496ef3e294ec433ae82d8/tumblr_meoxclqYiA1re4f9lo1_250.gif cały czas się uśmiechała, więc i ja się uśmiechałem.
- Nigdy nie sądziłam, że zaprzyjaźnię się z tobą.
- Ja zawszę mówiłem, że zaprzyjaźnię się z fanką.
- Ale ty mnie chyba nie traktujesz jak zwykłą fankę?
- Teraz już nie.
- Teraz, czyli od kiedy?
- Odkąd pierwszy raz z tobą rozmawiałem. Zauważyłem, że jesteś inna. Masz jakieś inne nastawienie, czy coś. Trudno mi to konkretnie nazwać.
- Ooo.. - Uśmiechnęła się i się do mnie przytuliła. - To słodkie.
- Jesteś słodka, więc nic dziwnego, że to jest słodkie. - Lekko się zaczerwieniła. Uszczypnąłem ją w nos, zaśmiała się i chciała wrócić do swojej wcześniejszej pozycji. Ale złapałem ją za rękę.
- Nie po to płaciłem tyle kasy za twoją drogę, żebyś teraz siedziała po drugiej stronie kanapy. - Uśmiechnęła się i przytuliła mnie tak jak wcześniej. Opierała swoją głowę na moimi torsie, a ja obejmowałem ją ramieniem. Drugą ręką lekko gładziłem ją po włosach.
- Tak się cieszę, że tu jesteś. - Pocałowałem ją w czoło. Nic nie odpowiedziała, tylko mocno mnie przytuliła. W tej pozycji zasnęła, nie chciałem jej budzić, więc lekko się osunąłem i po chwili zasnąłem.

2012/12/08

Opowiadanie z Zayn'em Part4

Sześć miesięcy zleciało mi bardzo szybko. Koncerty, wywiady, spotkania z fanami i ciągłe rozmowy z Natalie na skype. Ta cudowna dziewczyna, stała mi się najbliższą osobą jaką kiedykolwiek miałem. W między czasie byłem z Perrie Edwards, naprawdę ją kochałem. Perrie była niemalże idealna, miała niezwykłą urodę i mogłem z nią porozmawiać o wszystkim, ale mimo wszystko cały czas porównywałem ją do Natalie, która stała się moim prawdziwym ideałem.
Pewnego dnia obudziłem się, bo zadzwonił mi telefon. Jakieś przypomnienie. Otworzyłem to i przeczytałem: "Dzisiaj powinno minąć sześć miesięcy, od twojego pomysłu dotyczącego Natalie. Nie bój się, zrób to co miałeś zrobić." Odłożyłem telefon i zamknąłem oczy. Wyobraziłem sobie chwilę w której Natalie przyjeżdża do Londynu. Widzę ją na lotnisku i wpadamy sobie w ramiona. Otworzyłem  oczy. Jestem z Perrie, nie mogę od tak nagle z nią zerwać. Zresztą Perrie wie o mojej przyjaźni z Natalie, pewnie sama chciałaby ją poznać, więc mogę ją zaprosić.. Tylko, nie mogę myśleć o Natalie jako o mojej dziewczynie. Mam dziewczynę, która jest naprawdę cudowna, kocham ją, nie mogę jej stracić tylko dlatego, że moja kobieta idealna przyjedzie do mnie na parę dni. W końcu to tylko parę dni, na co dzień, mieszkamy tysiące kilometrów od siebie, związek na odległość nie mógł by się udać z moim zamiłowaniem do seksu. Zaśmiałem się cicho. Włączyłem laptopa i zobaczyłem, że Natalie jest dostępna, zaraz do niej zadzwoniłem.
- Cześć słońce. - Pomyślałem sobie jak miło byłoby gdybym się mógł przy niej obudzić. http://24.media.tumblr.com/tumblr_memek7Nyld1rq4psfo3_400.gif
- Hejka Zayn. - Wyglądała tak uroczo, miała zaspane oczy i roztrzepane włosy, czułem się wyjątkowo, że nie wstydziła się tego jak przy mnie wygląda.
- Wiesz, mam do Ciebie sprawę, w sumie to taką małą prośbę.
- Wal śmiało. - Zaśmiała się.
- Wpadłabyś do Londynu w przyszłym tygodniu tak na kilka dni.
- Zayn,  bardzo bym chciała ale wiesz jaką mam teraz sytuację w domu, nie mam tyle kasy. - Uśmiechnęła się, ale to nie był jej prawdziwy uśmiech.
- Ale ja ci za wszystko zapłacę, twoim jedynym zadaniem będzie spakować się i wsiąść w samolot. Może tak być?
- Wow. Mówisz serio?
- Serio, serio. To jak będzie? Do jutra wszystko załatwię i dam Ci znać, okej?
- Uściskałabym cię teraz, gdybym mogła. - Wzięła do ręki małego misia, którego przesłałem jej na walentynki i mocno go uściskała. Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę o tym jak to wszystko miało by wyglądać i Natalie spytała.
- A co na to Perrie? Nie jest zła, że przylecę?
- Perrie jeszcze nie wie, ale wie jak bardzo cię lubię. Nie może mieć nic przeciwko temu.
- Uff, kamień spadł mi z serca. Dobra to ja lecę do zobaczenia niedługo.
- Cześć Natalie, wieczorem pogadamy. - Rozłączyła się, a ja od razu zadzwoniłem do Perrie. Powiedziałem, jej, że w przyszłym tygodniu wpadnie do mnie Natalie i żeby nie była zła gdy nie będę miał dla niej czasu. Potem zadzwoniłem do chłopców i spytałem się czy pamiętają tą dziewczynę, nikt oprócz Louisa jej nie pamiętał.
- To ta o której powiedziałem, że pasujecie do siebie? - Od razu spytał, ucieszył się gdy powiedziałem mu, że niedługo znowu ją spotkam. Po południu wyszedłem na miasto załatwić sprawy dotyczące przyjazdu Natalie, a wieczorem poszedłem na randkę z moją dziewczyną. Jednak mimo tego, że przez cały wieczór towarzyszyła mi Perrie, nie potrafiłem przestać myśleć o Natalie.

2012/12/07

Opowiadanie z Zayn'em Part3

Podczas powrotu do UK opowiedziałem chłopcom o Natalie i o tym jaka jest przyjacielska, sympatyczna i nie ukrywając ładna. Gdy pokazałem im nasze wspólne zdjęcia, Louis stwierdził, że pasujemy do siebie jeśli chodzi o wygląd. Oboje mamy ciemne oczy, włosy i karnację. Niall stwierdził, że gdybyśmy się ożenili mielibyśmy śliczne dziecko. Przysłuchiwałem się całej rozmowie jeszcze przez chwilę i nie wiadomo kiedy, zasnąłem. Miałem miły sen. Śniła mi się Natalie. Byliśmy razem w barze, piliśmy, tańczyliśmy po prostu dobrze się bawiliśmy. Dziewczyna wyglądała cudownie, miała rozpuszczone włosy, lekko podkreślone oczy. Ubrana była w czarną sukienkę, która idealnie podkreślała wszystkie jej atuty. Tańczyliśmy wolnego na środku parkietu, przytuleni do siebie. Spoglądaliśmy sobie w oczy, mieliśmy się pocałować, gdy nagle cała akcja przeniosła się do lasu. Natalie siedziała, przerażona pod drzewem. Miała związane ręce. Piękny sen, przerodził się w koszmar. "Rozdzielą nas, zabiorą mi Ciebie." powtarzała. Podszedłem do niej i chciałem rozwiązać jej ręce, ale nie potrafiłem. Po chwili znowu znaleźliśmy się w innym miejscu akcja niczym z Titanic'a tylko, że to ja byłem Rose. Leżałem na tratwie a w wodzie, dryfowała na w pół martwa Natalie. Próbowałem ją wciągnąć na tratwę, ale byłem za słaby. "Nigdy Cię już więcej nie zobaczę." Szepnęła dziewczyna i zaczęła tonąć, lecz nie próbowała się ratować. Powoli zamknęła oczy i odpływała. Wskoczyłem za nią do wody i znowu wszystko się zmieniło, szedłem długim korytarzem. Po chwili zobaczyłem drzwi, do których przed chwilą weszła dziewczyna o włosach długich i ciemnych jak włosy Natalie. Zacząłem biec by móc ją dogonić ale w pewnym momencie skończyła się podłoga i teraz już tylko spadałem w dół, nic nie widziałem. Obudziłem się. Chłopcy jeszcze spali, po chwili wylądowaliśmy w UK, lot nie był długi, ale za to był bardzo męczący. Na lotnisku pożegnaliśmy się i każdy pojechał do swojego domu. Trasa się skończyła. Mieliśmy tydzień urlopu od pracy. Po przyjeździe do Bradford, spędziłem cały dzień na spaniu. Drugi dzień spędziłem z rodziną, ale cały czas ten dziwny sen, nie dawał mi spokoju. Trzeciego dnia napisałem do Natalie. Dosłownie po minucie dostałem odpowiedź, tak jakby ona tylko czekała, aż do niej napiszę. Sama nic nie pisała, wszedłem na jej konto na twitter'ze przejrzałem jej zdjęcia. Jedno ze zdjęć na których byliśmy razem, zatytułowane: "Z moim nowym przyjacielem, Zayn'em." Było takie urocze. Ściągnąłem je na mój telefon i ustawiłem sobie na tapecie. Oczywiście nie obyło się bez RT z mojej strony. Pisałem z Natalie ponad godzinę. Pisaliśmy o wszystkim i o niczym jednocześnie, swobodnie, bez nachalności i zażenowania. Wymieniliśmy się skype'm i umówiliśmy się na video rozmowę wieczorem. Bez przerwy do naszej skype'owej rozmowy, pisaliśmy na DM'ach na twitter'ze. Wpadłem na pewien pomysł ale stwierdziłem, że jak na razie jej tego nie powiem. Jeżeli korespondowalibyśmy ze sobą dłuższy czas, postanowiłem, że od dzisiaj przez sześć miesięcy, wtedy zaproszę ją do Londynu. Wydawało mi się, że raczej nie uda nam się wytrzymać tak długo i nie będę musiał się wywiązywać z mojego pomysłu. Jak bardzo się myliłem.

2012/12/03

Opowiadanie z Zayn'em Part2

Ciężko było mi zasnąć, po tak cudownym dniu jak dzisiaj, ale w końcu mi się udało. Gdy obudziłam się następnego dnia, było koło jedenastej. Spałam stosunkowo krótko, biorąc pod uwagę to, że ostatni raz patrząc na zegarek było czwarta. Sięgnęłam po telefon i zobaczyłam, że mam jedno nieodebrane połączenie. Ktoś dzwonił około godziny temu. Zayn. Zaczęłam piszczeć ze szczęścia, a po chwili przeklinać siebie za to, że wyciszyłam sobie telefon. Szybko oddzwoniłam. Dwa sygnały i ktoś odebrał.
- Cześć Natalie. - Powiedział Zayn.
- Cześć. Dzwoniłeś? O co chodzi? - Nie mogłam się doczekać jego odpowiedzi.
- Tak, słuchaj, dzisiaj wieczorem wyjeżdżamy do Londynu i pomyślałem, że skoro i tak mamy czas wolny, może moglibyśmy gdzieś razem wyskoczyć? - Spojrzałam w lustro, byłam cała czerwona.
- Oczywiście Zayn, gdzie i o której? - Starałam się mówić spokojnie, żeby nie okazywać tak bardzo mojego podekscytowania.
- O 2 p.m bądź przy naszym hotelu. Wiesz gdzie to jest? - Wiedziałam, bardzo, dobrze, poprzedniego dnia, czatowałam tam na chłopców, przed ich koncertem, niestety wyszli tylnym wyjściem.
- Tak wiem.
- No to super, cieszę się na nasze spotkanie. Do zobaczenia. - Powiedział Zayn.
- Do zobaczenia. - Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam skakać po nim z radości. Tego nie da się opisać.
__________________________________________________________________

Wydaję mi się, że ta dziewczyna może być kimś naprawdę fajnym. Tak w ogóle to zastanawiam się co mnie w niej urzekło. Może to było połączenie jej długich ciemnych włosów i hipnotyzujących oczu, albo jej zniewalający uśmiech. Nie ukrywajmy, też, że dziewczyna ma czym oddychać. Zaśmiałem się do siebie i spojrzałem w lustro. Musiałem się przebrać, nie wyjdę do niej w nie wiadomo czym. W końcu wybrałem, biały t-shirt i jeansową marynarkę. Włosy miałem w porządku. Uśmiechnąłem się do siebie i położyłem się na łóżko. Miałem jeszcze godzinę do przyjścia Natalie. Zajrzałem do listy moich kontaktów w telefonie, pond połowa moich kontaktów to numery fanek. Zrobiło mi się smutno, wszystkim im dałem nadzieję, że zadzwonię, napiszę etc. a naprawdę tego nie zrobiłem. Co za prostak ze mnie. Wtedy postanowiłem sobie, że z Natalie tak nie postąpię i będę do niej częściej pisał. Z dziewczynami których numery już mam a było ich około stu, nie ma sensu już próbować. Przecież nie uwierzą gdy nagle napiszę do nich, mówiąc, że jestem Zayn Malik. Sława jest fajna, chociaż czasem potrafi dokuczyć. Spojrzałem na zegarek, było za pięć 2. Zszedłem powoli do recepcji. Zobaczyłem jakaś brunetkę siedzącą na kanapie tyłem do mnie, od razu wiedziałem, że to Natalie. Po cichu do niej podszedłem i zakryłem jej oczy.
- Zgadnij kto to? - Spytałem.
- Zayn? - Dziewczyna złapała mnie za ręce i się odwróciła, radość w jej oczach udzieliła się, również i mi.
- Taak! - Krzyknąłem. - Cześć. - Przytuliłem ją i zaczęliśmy planować gdzie moglibyśmy się wybrać. Nie mieliśmy za dużo czasu, a w dodatku ani ja ani ona nie znają Berlina. W końcu postanowiliśmy nie opuszczać hotelu i pójść do baru na pierwszym piętrze budynku. Cały czas o czymś rozmawialiśmy. Natalie nie miała się mnie za bardzo o co pytać, bo wiedziała o mnie wszystko, czasem tylko spytała czy coś jest prawdą.
- Zayn, a to prawda, że lubisz dziewczyny w kapeluszach? - Zaśmiała się, miała przyjemny głos, aż chciało się go słuchać.
- Obojętne mi to, ale słyszałem, że krąży taka pogłoska. - Uśmiechnąłem się do niej, a ona wyciągnęła z torby kapelusz i nałożyła na głowę, zrobiła minę smutnego pieska i powiedziała:
- Ja specjalnie kupiłam sobie kapelusz, w razie jakbym miała się z tobą zobaczyć, a ty mi mówisz, że są ci one obojętne, no wiesz. - Szturchnęła mnie w ramię. Tak mnie tym rozbawiła, że moja sympatia do niej wzrosła, chociaż i tak już była bardzo wysoka. W barze zamówiłem dwa drinki i paluszki. Wygłupialiśmy się razem i udawaliśmy wampiry. Robiliśmy sobie wspólne zdjęcia. Była taka otwarta, taka szczęśliwa. Ludzie którzy na nas wtedy widzieli, pewnie myśleli, że znamy się od dawna i jesteśmy dobrymi przyjaciółmi. Nie wiedząc kiedy minęły nam cztery godziny, musiałem już iść bo o 7p.m mieliśmy wyjeżdżać Gdy się z nią żegnałem popłakała się, przytuliłem ją mocno.
- Obiecuję Ci, że to nie jest ostatni raz gdy się widzimy. - Podniosła głowę i spojrzała mi w oczy.
- Teraz obiecujesz ale..
- Nie ma żadnego ale, Zayn Malik zawsze dotrzymuje danego słowa. Wierzysz mi. - Uśmiechnęła się i pocałowała mnie w policzek.
- Wierzę. - Odwzajemniłem jej tym samym, przytulaliśmy się jeszcze chwilę, po czym odprowadziłem ją do drzwi w holu i patrzyłem jak przechodzi na drugą stronę.

2012/12/01

Opowiadanie z Zayn'em Part1

To już dzisiaj. Przebyłam długą drogę z Polski do Berlina, żeby zobaczyć chłopców. Za kilka minut na scenę miało wyjść pięciu bogów. One Direction. Stałam w pierwszym rzędzie, trochę mnie to kosztowało ale każda cena się liczy jeśli mam być zaledwie kilka metrów od nich, no a jeszcze gdy mama powiedziała, że kupi mi bilet z okazji moich osiemnastych urodzin myślałam, że uduszę ją gdy ją ściskałam. Teraz serce mi biję jak oszalałe, zresztą chyba jak każdej dziewczynie na arenie. Nagle światła zgasły, w tle pierwsze nuty WMYB i zaczęło się na scenę wybiegli chłopcy. Piski fanek prawie zagłuszały głosy chłopców. Sama piszczałam, nie mogłam się powstrzymać. Rozpłakałam się. Miałam w sobie tyle emocji, a wszystkie związane były z nimi. Czas leciał bardzo szybko, co chwila chłopcy grali inne piosenki, parę coverów. Lepszego koncertu bym sobie nie wyobraziła. Pod koniec chłopcy odpowiadali na pytania fanek z twitter'a. Byłam taka szczęśliwa, gdy zobaczyłam moje pytanie! ZAYN WYJDŹ ZA MNIE XX Zayn spojrzał na widownię i krzyknął:
- Mussualy, jeśli tu jesteś, wiedz, że za ciebie wyjdę! - Zaczęłam płakać. Zayn kucnął przede mną i zapytał się mnie.
- Jak mussualy ma na imię? - Nachylił się do mnie a ja szepnęłam mu do ucha.
- Natalie. - Zayn wstał i puścił mi oczko. Koncert się skończył a ja nie mogłam uwierzyć, że to już koniec. Tak bardzo chciałabym to powtórzyć, by przeżyć to jeszcze raz. Ten niesamowity entuzjazm, Zayna tak blisko mnie i usłyszeć ich wszystkich na żywo, znowu. Na szczęście miałam bilet VIP co znaczyło, że po koncercie idę za kulisy. Nie mogłam się doczekać spotkania twarzą w twarz z chłopcami. Cieszyłam się jak małe dziecko. Ochroniarze zaprowadzili mnie i kilka dziewczyn za scenę, tam czekali na nas uśmiechnięci chłopcy. Przywitałam się z każdym z nich, zamieniłam z nimi kilka zdań, chłopcy dali mi autografy i zrobiłam sobie z nimi zdjęcia. Chciałam zapytać Zayna o mojego tweet'a ale było mi jakoś głupio, gdy miałyśmy już wychodzić, Zayn podszedł do mnie.
- Wiesz, myślałem, że powiesz coś o naszym przyszłym ślubie, a ty nic. - Zaśmiał się.
- Wydawało mi się, że zapomniałeś, nie chcę być nachalna.
- Oh, daj spokój. A tak w ogóle. Dałabyś mi swój numer? - Zaskoczyło mnie to pytanie, ale przecież Zayn'owi się nie odmawia. Podałam mu numer i jeszcze chwilę z nim pogadałam, niestety menażer zawołał ich, bo mieli udać się do hotelu a następnego dnia opuszczali Berlin. Zayn mnie przytulił na pożegnanie i powiedział, że to nie jest ostatni raz, gdy się widzimy. Idąc do hotelu, nie wierzyłam, że dzisiejszy dzień był prawdziwy, zdawało mi się, że to był sen a ja zaraz się obudzę. Zaraz zrobiło mi się smutno, prawdopodobnie to był pierwszy i ostatni raz, kiedy ich widziałam. Może za rok przyjadą do Polski a może nie. Może kiedyś pojadę do Londynu, a może nigdy tam nie pojadę. Czułam, że wszystko co widzę, zaczęło się rozmazywać, na policzek spadła mi łza. No, trzeba wziąć się w garść i myśleć pozytywnie, bo kto wie co mnie jeszcze czeka. W hotelu zaczęłam oglądać zdjęcia i filmiki z koncertu i spotkania z chłopcami za sceną. Byłam taka szczęśliwa. Spojrzałam na listę kontaktów. Zayn Malik. Przeczytałam kilka razy jego numer i po chwili znałam go już na pamięć.