2012/10/27

Opowiadanie z Harrym Part2

Całą noc leżałam i wyobrażałam sobie jak będzie wyglądał mój dzisiejszy dzień. Zastanawiałam się w co się ubrać, o co mogłabym zapytać Harrego. w głowie kłębiło mi się setki myśli. Zasnęłam dopiero koło 3. Gdy się obudziłam i spojrzałam na zegarek byłam przerażona. To już 13! Zaspałam. Wstałam z łóżka tak szybko, że zakręciło mi się w głowie. Dobrze przynajmniej, że miałam przygotowany plan jak się ubrać. Skoczyłam do szafy. Jeansy, koszula, bielizna. Z pośpiechu źle założyłam spodnie. Gdy byłam już ubrana pobiegłam do łazienki, przemyłam twarz zimną wodą, umyłam zęby i pomalowałam rzęsy. Wybiegłam z domu i rzuciłam się biegiem do metra. Dobiegając do MilkShakeCity spojrzałam na zegarek, była już 14.20. Co sobie o mnie Harry pomyśli. Jak mogłam się tak spóźnić. Poprawiałam włosy i zobaczyłam, że mam smsa od chłopaka: Widzę, że nie masz ochoty się ze mną spotkać. Przykro mi. Harry. Weszłam do środka i zobaczyłam, że Styles właśnie się zbiera.
- Cześć Harry. Przepraszam za spóźnienie, nie mogłam przyjść wcześniej bo.. - Bo co? Przecież nie powiem mu, że zaspałam.
- Cześć, dobrze już się nie tłumacz. Bałem się, że nie przyjdziesz. Cieszę się, że jesteś. - Uśmiechną się i pokazał mi ręką żebym usiadła na przeciwko niego. - To jakiego chcesz shake?
- Emm, a ty jakiego zamawiasz? - Próbowałam zrobić uwodzicielską minę ale Harrego to tylko rozbawiło.
- No to może powiedzmy na trzy smak jaki chcemy? Dobrze? - Zaśmiał się, a dla mnie jego głos wydał się taki ciepły jakbyśmy znali się od dawna. - Raz, dwa, trzy!
- Czekoladowy. - Odpowiedzieliśmy chórem i zaczęliśmy się śmiać.
- Wierzysz w przeznaczenie? - Spytał Harry.
- Co masz na myśli mówiąc przeznaczenie?
- No, że nic nie dzieję się bez przyczyny i każda z pozoru zwykła rzecz była nam z góry przeznaczona i może znaczyć więcej niż nam się wydaję.
- W takim razie wierzę w przeznaczenie. - Spojrzałam mu w oczy i lekko się uśmiechnęłam, Harry odwzajemnił tym samym.
- A wierzysz w przesądy? - zapytał ponownie.
- Czterolistne koniczynki, podkowy na szczęście, spadające gwiazdy i czarny kot który przynosi pecha? Hmm.. Tak. - Zaśmiałam się i po chwili zamilkłam bo Harry wpatrywał się w ciebie.
- Wczoraj rano jakieś 5 minut przed tym jak się zderzyliśmy, czarny kot przebiegł mi drogę.
- I co? Miałeś pecha.
- Nie, miałem szczęście bo spotkałem ciebie. - Uśmiechną się i szybko zmienił temat. Rozmawialiśmy do wieczora, tematy nam się nie kończyły, cały czas się śmialiśmy i zachowywaliśmy się jak starzy znajomi. Gdy było już tak późno, że zamykali MilkShakeCity i musieliśmy wyjść Harry odprowadził mnie do domu. Na pożegnanie pocałowałam go w policzek a on poczerwieniał. Nigdy nie sądziłam, że ktoś może tak słodko wyglądać będąc zawstydzonym. Uśmiechnęłam się i odwróciłam w kierunku drzwi, wchodząc na klatkę schodową odwróciłam się jeszcze raz by spojrzeć na Harrego a on powiedział: 
- Mam nadzieję, że wkrótce znowu się spotkamy. 
- Ja też mam taką nadzieję Harry, dobranoc.
- Dobranoc. - Odwrócił się na pięcie i odszedł w stronę metra. Patrzyłam jak odchodzi tak długo, aż całkowicie znikł mi z pola widzenia, wtedy weszłam do środka. Już w swoim mieszkaniu powoli zdjęłam buty i usiadłam na kanapie, odtwarzałam sobie cały dzisiejszy dzień tak długo, że zasnęłam. Nic mi się nie śniło ale byłam przekonana, że takie dni jak ten można nazwać przeznaczeniem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz