2012/10/27

Opowiadanie z Harrym Part3

Przez cały kolejny tydzień żyłam weekendem. Wydarzenia tych dwóch dni nie dawały mi spokoju. Cały czas, gdy zamykałam oczy widziałam roześmianą twarz Harrego, uśmiech od ucha do ucha i jego zielone oczy wpatrzone we mnie. Zastanawiałam się dlaczego on zaprosił mnie na shake? Co go do tego skłoniło? Myślałam nad tym jakim cudem Harry przez ponad 8 lat nie zmienił się prawie w cale. Jego oczy były tak samo wyraziste jak wcześniej, jego uśmiech tak samo powalał na kolana za każdym razem gdy na niego patrzyłam a nawet jego loczki nie straciły blasku ani objętości. Czy ktoś go zatrzymał w czasie by na zawsze mógł zostać idolem nastolatek? Ale przecież ja już nie jestem nastolatką, więc dlaczego on tak bardzo mnie pociąga. Tyle pytań kłębiło mi się w głowie. Zastanawiałam się nad swoim życiem, pamiętam dobrze mój pierwszy koncert One Direction tak samo jak pierwszy dzień w liceum, na studniach, pierwszy dzień w Londynie i mój pierwszy staż doktorski w Warszawie. Nie popełniłam błędów, a nawet jeśli to one zawszę wyszły mi na dobre. Z takim przekonaniem kończyłam swoje rozmyślania. Cały czas czekałam na telefon od Harrego. No tak. On spotkał się ze mną tylko po to by mógł odpowiedzieć na moje pytanie, ale on na nie, nie odpowiedział. Od razu napisałam do niego smsa. Czekając na odpowiedź z jego strony, w między czasie  przeglądałam listę pacjentów przyjętych na oddział ratunkowy od poniedziałku. Zauważyłam tam nazwisko Styles. O co chodzi? Moje serce raptownie przyśpieszyło. Szybko wystukałam na komputerze jeszcze raz to samo nazwisko. Harry Styles. Przyjęty do szpitala Św.Tomasza w Londynie. Przeglądałam stronę i nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Harry w poniedziałek nad ranem został przywieziony do szpitala bo krztusił się wymiocinami z krwi. Jego obecny stan nie był lepszy. Już kilka razy był w szpitalu. W sobotę dostał wyniki badań krwi, które niewiele wykazały, trzeba powtórzyć badania pomyślałam, lecz szybko o tym zapomniałam. Przypomniałam sobie, że przecież gdy się z nim zderzyłam mówił, że bardzo się śpieszy. Czy to właśnie po to tak biegł? Łzy popłynęły mi po policzku. Szybko sprawdziłam numer sali w której leży i pobiegłam tam. Po cichu otworzyłam drzwi i zobaczyłam swojego kochanego loczka wtulonego w pościel. Spał. W pokoju było słychać tylko spadające kropelki kroplówki do której Harry był podłączony. Podeszłam do niego i pogłaskałaś go po czole. Wyglądał jak małe, bezbronne dziecko. Takie niewinne a zarazem silne. Usiadłam cicho na krześle i wpatrywałam się jak śpi. Po chwili Harry otworzył oczy i spojrzał na mnie. Uśmiechną się i powiedział:
- Czy ja już jestem w niebie? - Mimo tego, że byłaś smutna odwzajemniłaś jego uśmiech.
- Nie żartuj sobie. Dlaczego mi nie powiedziałeś, że jesteś chory?
- Daj spokój, nie jestem chory, po prostu nie jestem zdrowy.
- A to nie to samo? - Popatrzyłam na niego z irytacją, ale nie mogłam się na niego długo gniewać. Był zbyt uroczy.
- Nie, nie to samo. Wiesz.. - Popatrzył się na mnie i na twoje ubranie. - Ty też mi nie powiedziałaś, że jesteś panią doktor. Gdybym wiedział już dawno zmyśliłbym jakąś chorobę byś mogła mnie leczyć.
- Oh Harry, nie bądź śmieszny, poza tym to poważna sprawa. Martwiłam się, że nie dzwonisz, w końcu tak dobrze nam się rozmawiało. Myślałam, że się jeszcze spotkamy.
- Miałem zadzwonić, ale zapomniałem komórki z domu, wiesz takie szybkie przeprowadzki są dość ciężkie, ale mam nadzieję, że nie zostanę tu na długo. - Roześmiałam się na te słowa. Jeszcze chwilkę porozmawialiśmy i musiałam iść, bo byłam wzywana do innego pacjenta. Po skończeniu pracy poszłam sprawdzić co u Harrego, okazało się, że jakąś godzinkę temu go wypisali. Wróciłam do domu i przez resztę wieczoru oczekiwałam na telefon. Niestety nic nie dzwoniło. Usiadłam przy biurku i przestudiowałam jeszcze raz kartę Harrego. Gdy skończyłam wszystko ułożyło mi się w jedną całość, która wcale nie była dla Stylesa dobrą wiadomością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz