2012/10/27

Opowiadanie z Harrym Part4

Nie, nie, nie. To nie może być prawda. Całą noc sprawdzałam czy wszystko się zgadza. Za każdym razem, wszystko wykazywało, że mam rację, Harry ma raka. Te słowa nie chciały mi przejść przez gardło, ale wszystko na to wskazywało. Nie mogłam mu tego powiedzieć dopóki nie byłam całkowicie pewna. Zadzwoniłam do szpitala i poprosiłam by Harry został twoim pacjentem, zgodzili się. Zadzwoniłam do niego i oznajmiłam mu, że musi przyjechać do szpitala. Trochę się sprzeczał bo była 1 w nocy, ale w końcu się zgodził. Załatwiłam mu potrzebne badania. Wszystko skończyło się dopiero o 4 nad ranem. Harry był zmęczony tym wszystkim, ale nie tak jak ty.
- Wiesz już jest późno, wyniki będą dopiero za dwa dni. Jedźmy do domu, wyśpijmy się i wieczorem pójdźmy na miasto, hmm? - Zapytał z wielkim entuzjazmem Harry.
- Z wielką przyjemnością Loczku.
- Loczku? Czyli nasz związek jest już w fazie nadawania sobie głupawych przezwisk pączku?
- To my jesteśmy w związku? - Zapytałam lekko zdziwiona. Przecież tak krótko się znaliśmy.
- A chcesz pączku? - Harry uśmiechną się unosząc brwi do góry.
- Jeżeli nigdy więcej nie nazwiesz mnie pączkiem, to mogę się zgodzić. - Roześmiałam się i pocałowałam go w policzek.
- W takim razie umowa stoi. - Obią mnie w tali i mocno przytulił.
Gdy weszłam do domu od razu padłam na łóżko, byłam tak zmęczona, że nawet nie zdjęłam butów. Zasnęłam targana różnymi emocjami. Byłam szczęśliwa bo byłam z Harrym, ze swoim idolem z bożyszczem nastolatek z chłopakiem idealnym. Z drugiej strony nie wiedziałam jak długo z nim będę i czy to nie skończy się za szybko.
Wstałam wcześnie. Wzięłam zimny prysznic, zrobiłam sobie naleśniki. Jadłam je powoli, w sumie to w ogóle nie chciało mi jeść. Straciłam apetyt. Mimo tylu radości, byłam przygnębiona. Więc takie miało być moje przeznaczenie. Miałam poznać Harrego Stylesa i on miał tak po prostu umrzeć. Rozpłakałam się i sięgnęłam po telefon by spojrzeć na zdjęcie Loczka. Dostałam smsa: Kochanie, czekam w Accorhotels o 17 , ubierz się ładnie. Harry. Uśmiechnęłam się do telefonu a moja łza spadła na ekran. Wytarłam ją rękawem. Wstałam od stołu i podeszłam do szafy. Ubierz się ładnie. Dlaczego mu na tym tak zależy? Ubrałam moją ulubioną kremową sukienkę i czarne szpilki. Obejrzałam się w lustrze. Wystarczająco ładnie. Sięgnęłam po telefon i zamówiłam taksówkę. Nie będę jechała metrem w takim stroju. Zaśmiałam się sama do siebie. Taksówka czekała na mnie punkt 16.30. Jeszcze przed wyjściem napisałam o prawdopodobnej chorobie Harrego i o tym, że jesteście razem do Oli. Ola poraziła mi, żebym dzisiejszego wieczoru nie myślała o tym wszystkim co mnie dołuję i cieszyła się tym co jest, potem poszłam do samochodu. Droga na miejsce była stosunkowo krótka, ale dłużyło mi się strasznie bo zastanawiałam się co Harry dla mnie przygotował. Wysiadając kierowca powiedział:
- Dla tak ładnej panny jak ty, ta przejażdżka była darmowa.
- Dziękuję panu bardzo. - Uśmiechnęłam się najładniej jak umiałam i kierowca odjechał. Weszłam do restauracji i od razu zobaczyłam stolik Harrego. W wejściu lokaj odebrał mój płaszcz i uśmiechną się uroczo. Gdy podeszłam do Loczka zobaczyłam, że nasz stolik ma 6 miejsc, zdziwiłam się, ale mało to mnie obchodziło.
- Witaj piękna. - Powitał mnie Harry.
- Witaj Haroldzie. - Zaśmiałam się i spojrzałam mu w oczy. Podobno oczy to zwierciadła duszy, jeśli to prawda to Harry ma zdecydowanie najpiękniejszą duszę na świecie.
- Wiesz skarbie - Wyszeptał i złapał mnie za rękę. - Wiem, że kiedyś byłaś fanką One Direction i zauważyłem, że wczoraj byłaś bardzo smutna. Nie chcę, żebyś była smutna a zwłaszcza z mojego powodu. A to jest z mojego powodu, prawda? - Spojrzał na mnie z miną smutnego pieska.
- Oh Harry to nie twoja wina ja.. - Nie pozwolił mi dokończyć.
- Ciii.. Ja wiem, ze to moja wina dlatego chciałem, żebyś się rozweseliła. Mam nadzieję, że tą małą niespodzianką sprawię Ci radość. - Nie miałan pojęcia o co mu może chodzić, gdy naglę zobaczyłam cztery postaci zbliżające się w naszym kierunku. Aż pisnęłam z wrażenia. Harry się roześmiał. Od razu każdego z nich rozpoznałam. Niall, Liam, Louis i Zayn. Nie wierzyłam własnym oczom. Lecz to byli  naprawdę oni.

1 komentarz: