2012/10/28

Opowiadanie z Harrym Part8

Resztę dnia spędziliśmy w moim mieszkaniu. Prawie w ogóle nie rozmawialiśmy tylko wpatrywaliśmy się w ekran telewizora. Wojny na wschodzie, wyciek ropy z platform wiertniczych na Oceanie Atlantyckim, nic nie miało dla mnie znaczenia. Liczył się tylko Harry. W końcu ułożyłam sobie w głowie, co mogę mu powiedzieć.
- Harry. - Wyłączyłam telewizor i odwróciłam się w jego stronę, on zrobił dokładnie to samo. - Posłuchaj mnie, bez względu na wszystko. Ja będę przy tobie. Nie odejdę. Rozumiesz? - Głos mi się załamywał, nie tak miałam to powiedzieć, miałam być pewna tego co mówię. Jak zwykle nie udało mi się.
- Rozumiem. - Wymusił delikatny uśmiech na swojej twarzy. - Wiesz, ja muszę to powiedzieć mamie. Pojedziesz ze mną do Holmes Chapel? - Złapał mnie z rękę i popatrzył mi w oczy.
- Pewnie, że pojadę. Możemy jechać nawet i teraz, dzisiaj mam wolne w pracy. - Pogłaskałam go po czole. A on mnie pocałował. Szybko się zebraliśmy i po chwili byliśmy w samochodzie Harrego. Droga była długo i męcząca, zwłaszcza, że od dwóch dni ani ja ani Harry prawie nie zmrużyliśmy oka. Gdy dojechaliśmy na miejsce było już późno, około 1 w nocy. Loczek podszedł do drzwi i zapukał. Otworzyła nam jego siostra.
- Harry, co ty tutaj robisz? - Gemma była lekko zdziwiona, ale mocna go przytuliła i popatrzyła się na mnie. - Czy to ta dziewczyna, o której mi mówiłeś? - Szepnęła mu na ucho. Myślała, że nie usłyszałam. Harry kiwną głową lecz nic nie odpowiedział. Gemma podeszła do mnie i mi się przedstawiła.
- Cześć, miło mi cię poznać, jestem Gemma. Harry dużo mi o tobie mówił. - Puściła mi oczko. Weszliśmy do środka. Harry zaprowadził mnie do kuchni i usiadł ze mną przy stole, Gemma poszła obudzić mamę.
- Harry? - Zapytałam. - Jak chcesz im to powiedzieć?
- Nie wiem. - Odpowiedział mi i spuścił głowę, wbijając wzrok w blat stołu.
Do kuchni weszła Gemma i śpiąca Anne.
- Cześć skarbie. - Szepnęła i pocałowała Harrego w czoło. Podeszła do mnie, wstałam i chciałam się przedstawić, ale ona mnie przytuliła i szepnęła. - Musisz dla Harrego wiele znaczy, skoro przyprowadził cię do mnie. - Puściła mnie i się uśmiechnęła. Usiadła do stołu, Gemma stała oparta o blat kredensu.
- Co Harry sprowadza cię tutaj, o tak późnej porze. - zapytała Anne.
- Mamo, mam złą wiadomość. Proszę tylko nie bądź na mnie zła. Mam raka.
Gemma podeszła do stołu i usiadła o bok Anne, ona natomiast popatrzyła na Harrego. Trudno było wyczytać emocje z jej twarzy. Była jak posąg.
- Skarbie, kocham cię, jesteś moim synem, nie mogę być na ciebie zła. - Uśmiechnęła się do Harrego i złapała go za rękę. - Opowiedz mi coś więcej o twojej chorobie.
Siedzieliśmy w kuchni tak długo, że zaczęło świtać. Najczęściej odzywałam się ja i Anne. Dyskutowałyśmy o  chorobie jej syna i o tym co można w tym wypadku, zrobić, jakie zastosować metody leczenia jak długo to potrwa. Harry i Gemma przysłuchiwali się nam w milczeniu. Około 7, Harry poszedł spać, wtedy Gemma po raz pierwszy zabrała głos w rozmowie.
- Czy on to przeżyje?
- Nie mam pojęcia, jeśli szybko rozpoczniemy leczenie wszystko powinno wrócić do normy, ale nie mamy pewności ile czasu to zajmie i czy na pewno przyniesie to zamierzone skutki. - Gemma posmutniała.
- Idę spać, Anne może ty też powinnaś się przespać.
- Nie córciu, posiedzę tu jeszcze chwilkę. - Gdy siostra Harrego wyszła z pokoju zostałam z Anne sama. - Powiedz mi szczerze. Kochasz mojego syna? - Popatrzyła na mnie z miną bez uczuć, bez emocji była taka nieprzenikniona.
- Tak. - Opowiedziałam, bez zastanowienia. Anne się uśmiechnęła i złapała mnie za rękę.
- Cieszę się, że Harry w końcu znalazł sobie porządną dziewczynę. Wiem, że ty pomożesz mu przejść przez ten okres. Wiem, że Harry z tego wyjdzie. Jestem jego matką, wierz mi czy nie ale czuję takie rzeczy. Będzie dobrze. - Uśmiechnęła się i po raz pierwszy tego dnia miała szklane oczy, jej twarz wyrażała jakieś emocję. Wielka łza spłynęła po jej policzku. - Trzeba być silnym i nigdy nie tracić nadziei. - Uśmiechnęła się raz jeszcze i poszła do swojego pokoju. Mi całkowicie odechciało się spać. Siedziałam i myślałam. Tak jak zawszę w trudnych momentach chciało mi się płakać. Ale powtórzyłam sobie słowa Anne: Trzeba być silnym i nigdy nie tracić nadziei. Będę silna, nie stracę nadziei. Przecież jeśli się czegoś, bardzo chce to zawszę się to dostaję. Po trupach do celu. Poczułam się dziwnie gdy to pomyślałam. Dlaczego akurat po trupach. W końcu tu chodzi o życie, nie byle jakie życie, ale o życie Harrego, mojego Harrego. Nie wiedząc kiedy zasnęłam przy stole.
Gdy się obudziłam robiło się już ciemno, byłam w pokoju. Chyba Harry mnie tu przyniósł gdy spałam. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na zegarek. Była 18. Długo spałam. Zeszłam do kuchni, nie weszłam tam od razu tylko stanęłam w drzwiach i zachciało mi się śmiać. Zobaczyłam sytuacje z wczorajszego ranka gdy Harry robił mi naleśniki a ja z podziwem przyglądałam się temu co robi. Teraz to Harry przyglądał się swojej mamie.
- Dzień dobry, słoneczko. - Anne uśmiechnęła się do mnie. - Zapraszam na naleśniki. Wiem, że je lubisz, Harry mi powiedział. - Roześmiałam się i usiadłam. Harry wyglądał jak gdyby nigdy nic, śmiał się i jadł, aż mu się uszy trzęsły. Potem zostawiłam ich samych i poszłam do Gemmy. Przeglądałam z nią zawartość jej szafy, miałyśmy taki sam rozmiar, więc Gemma pożyczyła mi parę rzeczy na zmianę. Koło 20 ja i Harry wyruszyliśmy w drogę powrotną do Londynu. Podczas jazdy, cały czas się śmialiśmy i śpiewaliśmy piosenki. Gdyby ktoś nas w tym momencie zobaczył nigdy by nie pomyślał, że ciąży nad nami wyrok śmierci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz