2012/12/13

Opowiadanie z Zayn'em Part10


Spałem w pobliskim hotelu, napisałem na numer z którego dzwoniła jej mama, że jestem w Polsce i przyjdę na pogrzeb. Nie dostałem, żadnej odpowiedzi. Podszedłem do domu Natalie, numer i ulica się zgadzał, przez okna widziałem, że w domu jest dużo ludzi. Wszedłem do środka, byłem w kapturze, nikt mnie nie poznał, przynajmniej tak mi się zdawało. Podeszła do mnie jakaś kobieta.
- Zayn? - Odwróciłem się, to była mama Natalie, byłem tego pewny. Miały takie same oczy i kolor włosów.
- Tak.
- Poczekaj chwilę z godzinkę a ludzie sobie pójdą. Natalie leży tam. - Wskazała na drzwi po drugiej stronie korytarza. - Jej ciało jest zmasakrowane, ale o dziwno jej twarz jest cała, więc będziesz mógł ją ostatni raz zobaczyć. A teraz chodź. - Wzięła mnie za rękę i zaprowadziła po schodach. Stanęliśmy przed pierwszymi drzwiami na drugim piętrze.
- To jej pokój. - Szepnęła. - Przyjdę po ciebie, jak nikogo już nie będzie. - Wszedłem do środka i zamknąłem oczy, poczułem jej zapach, który unosił się w powietrzu. Znowu łzy napłynęły mi do oczu, więc otworzyłem je powoli. Pokój był niewielki, na poddaszu, był przytulny i uroczy. Szafka, biurko, komoda i łóżko. Usiadłem na podłodze i zacząłem się rozglądać. Na ścianie nad łóżkiem wisiał plakat One Direction. Uśmiechnąłem się do siebie, a potem posmutniałem. To wszystko przeze mnie. Gdybym nie ja, to Natalie cały czas by żyła, wyszła by za mąż, miała dzieci. Nigdy bym jej nie poznał ale i też nie zabiłbym jej. Bo to moja wina, ja chciałem, żeby do mnie przyjechała. Załamałem się.
- Ty naprawdę ją kochałeś.
- Nie słyszałem, że pani weszła. - Wstałem, trochę się zmieszałem.
- Chodź tu do mnie. - Przytuliła mnie i pogłaskała. - Wiem, że ci ciężko to moja córka, rozumiem cię jak nikt inny.
- Ale to moja wina.
- Uwierz to nie jest twoja wina, to nie była niczyja wina. Widocznie Bóg, ma dla niej inne plany. Nie martw się kiedyś ją jeszcze spotkasz, tam po drugiej stronie. A teraz chodź. - Zeszliśmy na dół. - Wiesz, które drzwi.
Stanąłem w progu spojrzałem na nią. Gdy ją zobaczyłem, ugięły się pode mną kolana. Podszedłem powoli do niej, ucałowałem ją i szepnąłem cicho, że ją kocham i przepraszam za wszystko, po chwili dodałem. Niedługo do ciebie do łącze. Już postanowiłem. Natalie wyglądała jakby spała. Nie mogłem długo się na nią przyglądać, za dużo wspomnień, za dużo marzeń. Wróciłem do hotelu. Całą noc przepłakałem. Nie kontaktowałem. Wyłączyłem telefon. Rano odbył się pogrzeb. Najpierw msza w kaplicy, potem złożenie jej ciała do grobu. Chciałbym zostać z nią pochowany - Pomyślałem. Na pogrzebie, nie płakałem, nie odzywałem się do nikogo i nie zwracałem na innych uwagi. Wszystko mi było jedno. Stałem nad jej grobem jeszcze długo po uroczystości. Zaczęło się ściemniać. O czym wtedy myślałem, gdy tam stałem? O niej, o wszystkim i o niczym. Moich myśli nie dało się zrozumieć. Do części mnie, wciąż nie dotarło, że ona nie żyje. Nie czułem się tak jakbym miał jej nigdy nie zobaczyć, czułem się bardziej jakbym na nią czekał. Uczucie straty, przerodziło się w jakiś dziwny sposób w rodzaj czekania. Czekania na kolejne spotkanie, ale ja nie chciałem czekać. Chciałem to wszystko przyśpieszyć. Najlepiej zrobić to już dzisiaj, by jutro móc się znowu z nią zobaczyć. W hotelu napisałem krótką kartkę. "Chciałbym leżeć przy niej, na zawszę. I pamiętajcie także o tym, że ją kochałem, i że to miłość skazała mnie na śmierć" Położyłem ją na ziemi i usiadłem obok. Wziąłem do ręki garść tabletek nasennych i popiłem wódką. Położyłem się na ziemi na przeciwko jej grobu. Czy to nie zbyt oklepane? Umierać niczym Romeo nie mogący, żyć bez swojej Juli. 

2 komentarze:

  1. Podobne do mojej historyjki^^ tylko moje zakończenie jest jeszcze bardziej dołujące...

    OdpowiedzUsuń