2012/12/23

Opowiadanie2 z Harry'm Part1


Miałam 19 lat gdy pierwszy raz na żywo zobaczyłam One Direction. Upragniony koncert w Polsce, bo niemalże czterech latach czekania. Wszystko było idealne, od muzyki, świateł, sceny, dekoracji, efektów po tych cudownych pięciu wariatów. Skakali po całej scenie, śpiewali, wygłupiali się, robili to co kochali. Tego co działo się wtedy na stadionie nie zapomnę do końca życia. Miałam szczęście bo udało mi się stać na samym początku, przy samej scenie. Mogłam poczuć wiatr na twarzy, gdy chłopcy biegali przede mną. Podczas, gdy Harry śpiewał swoją solówkę w Little Things nasze oczy się spotkały. Przez cały czas patrzył się na mnie i czułam, że śpiewa to do mnie. Mało co abym zemdlała. Emocje jakie wtedy czułam, wszystko było niesamowite, lepsze, niż w moich jakichkolwiek wyobrażeniach. Po piosence, gdy przyszedł czas na pytania od fanów, które pojawiały się na wielkim telebimie za chłopcami. Napisałam szybko, tweet'a. "Harry, przed chwilą patrzyłeś się na mnie w LT. Jestem Katy." Modliłam się, żeby on to przeczytał. Widziałam jak jeszcze sprawdzał coś w telefonie, lecz niestety. Nie pokazali tego na telebimie. Zaczęła się kolejna piosenka i Harry znowu patrzył się na mnie tym razem było to I Wish. 
- Oh How I wish, that was me. - Zaśpiewał i podszedł do mnie, byłam z nim twarzą w twarz. - Cześć Katy. - Powiedział do mikrofonu. A potem już tylko do mnie. - Pogadamy po koncercie, ok? - Mrugnął i odszedł śpiewać, kolejne piosenki. Gdy koncert dobiegł końca a chłopcy zeszli ze sceny podszedł do mnie jeden z ochroniarzy.
- Harry, prosi Cię, abyś przyszła za scenę. - Uśmiechnął się, był ogromny, miał con najmniej dwa metry i łysy. Ale jego głos był ciepły.
- Um, okej. - Zaprowadził mnie długim korytarzem go pomieszczenia na samiutkim końcu. Zapukał trzy razy i drzwi otworzył.. Harry.
- Cześć Katy. 
- Cześć. - Uśmiechnęłam się, a Harry rozłożył ramiona, przytuliliśmy się. 
- Wejdź. To moja garderoba. 
- Dzięki. Dziękuję, że mnie tu zaprosiłeś. To naprawdę dużo dla mnie znaczy.
- Nie ma sprawy. To co? Pewnie chcesz zdjęcie, autograf? A potem możemy chwilę pogadać.
- No tak, byłoby fajnie. - Zrobiłam sobie z nim kilka zdjęć, złożył mi autograf na koszulce a potem usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać, nie o One Direction, nie o nim ale o mnie. Harry zadawał dużo pytań, ja nie miałam się o co pytać. Wiedziałam o nim wszystko. Okazało się, że mamy kilka wspólnych zainteresowań. Miło nam się rozmawiało. 
- Mogłabyś mi dać swój numer? 
- Jasne, 696 969 696. - Harry się na mnie popatrzył i zaczął się śmiać.
- Serio? Tyle 69.
- Jak widzisz. Nie moja wina, że mam taki numer. - Powiedziałam z udawaną irytacją. 
- Ale ja nie twierdzę, że to źle. 69 to bardzo fajna liczba. A mogłabyś mi coś powiedzieć?
- Co takiego? - Zapytał się już o wszystko, co jeszcze chciał wiedzieć.
- Czy fanki, takie jak Ty.. - Zawahał się. Ale kontynuował. - Czy marzycie sobie, że uprawiacie ze mną seks? - Zaskoczył mnie tym pytaniem.
- Wiesz, Harry. Co tu dużo mówić, a Ty fantazjujesz o fankach. - Szturchnęłam go w ramię.
- O takich jak Ty, zawsze. Ale niestety nie dużo ich. - Też mnie szturchnął. Zarumieniłam się. Zbliżył się do mnie, odgarnął mi włosy z twarzy i mnie pocałował. Zamknęłam oczy. Cudownie, pocałować się z Harrym. Jednak odsunęłam się od niego.
- Nie myśl, że skoro o Tobie cały czas myślę to zgodzę się na TO teraz. - Harry, się widocznie speszył. 
- Przepraszam, nie chciałem, żebyś to tak odebrała. Ale naprawdę mi się spodobałaś. Będziesz może w ostatnim czasie w Londynie? Albo gdzieś w UK.
- Akurat tak się składa, że w październiku lecę na studia do Londynu. 
- Myślisz, że moglibyśmy się spotkać? 
- Myślę, że tak. 
- W takim razie jesteśmy umówieni. - Harry, podał mi rękę. Ktoś zapukał do drzwi, znowu trzy razy.
- O co chodzi Steve? - Krzyknął Hazza.
- Za 15 minut wyjeżdżamy, jesteś gotowy? 
- Tak, zaraz przyjdę. - Pocałował mnie w rękę i wstał. Zrobiłam to samo. Podeszłam do drzwi, spojrzałam na niego i pocałowałam go w policzek.
- Dziękuję Ci za najlepszy dzień mojego życia.
- Nie przesadzaj. - Przytulił mnie jeszcze raz i wyszłam z pokoju. Na korytarzy czekał Steve, odprowadził mnie do wyjścia i zamówił mi taksówkę do mojego hotelu. 

1 komentarz:

  1. Przeczytałam tylko jeden rozdział , a już wiem , że to będzie jeden z ulubionych blogów jakie odwiedzam ! :)

    http://impossibletravel.blogspot.com/
    @Bianka_x3

    OdpowiedzUsuń